czas czytania:
Urodził się Jan Długosz
Rozmowa z prof. dr hab. Marią Koczerską, mediewistką, badaczką dziejów Kościoła w średniowieczu, na temat przypadającej w 2015 roku 600. rocznicy urodzin Jana Długosza.Muzeum Historii Polski: W 2015 roku przypada 600. rocznica urodzin Jana Długosza. Z tego też powodu, w uznaniu jego wszechstronnych zasług jako historyka, kronikarza, dyplomaty, hojnego mecenasa i wychowawcy synów królewskich, sejm Rzeczypospolitej podjął uchwałę o ustanowieniu roku 2015 rokiem długoszowskim. W tekście uchwały pojawia się tradycyjnie przypisywane Długoszowi określenie „ojciec polskiej historiografii”. Dlaczego to akurat jemu przypisuje się to miano? Na czym polega niezwykłość jego dzieła na tle wcześniejszych polskich kronik oraz w jaki sposób dzieło wpisuje się w europejską twórczość dziejopisarską swojej epoki?Profesor Maria Koczerska: „Roczniki Królestwa Polskiego” pióra Jana Długosza są dziełem znakomitym, ale wyrosły na gruncie już przygotowanym przez różne wcześniejsze utwory: żywoty świętych Wojciecha i Stanisława; liczne, choć lakoniczne roczniki; kroniki: Galla Anonima, Mistrza Wincentego Kadłubka i Dzierzwy, Kronikę wielkopolską. Czyli Jan Długosz nie działał w próżni, ale jego Roczniki swoim zakresem czasowym - od bajecznych początków Polski do roku śmierci ich autora w 1480 r., bogactwem treści i wykorzystaniem różnych źródeł wcześniejszych i współczesnych oraz jakością warsztatu historyka przyćmiły inne utwory.Tym, co wyróżnia „Roczniki” Długosza wśród innych wcześniejszych i współczesnych europejskich utworów historiograficznych jest m. in. szeroki chronologiczny i geograficzny zakres dzieła. Gdy inni historycy, piszący często na zamówienie władcy, z którego dworem byli związani, koncentrowali się na wydarzeniach swoich czasów, mało miejsca przeznaczając na historię wcześniejszą, Długosz starał się odtworzyć całość historii Polski („corpus perpetuae historiae”) na tle dziejów sąsiadów i papiestwa. Być może u początku jego zamysłu dziejopisarskiego leżało stworzenie historii swojego wieku („nostra aetas”), ze szczególnym uwzględnieniem „gesta Sbignei”, czyli - według hipotezy Ignacego Zarębskiego - opisu czynów protektora Długosza - Zbigniewa Oleśnickiego biskupa krakowskiego w latach 1423-1455 i kardynała od 1449 r. Jednak ostatecznie Długosz opisał dzieje Polski od czasów legendarnych do końca swych dni. W jego „Rocznikach” czasy mu współczesne, zaczynają się od 1410 r. - daty bitwy pod Grunwaldem i stanowią około połowy dzieła. Aby opisać dzieje wcześniejsze Polski Długosz wykorzystał prawie wszystkie znane nam obecnie źródła historyczne: kroniki, roczniki, żywoty świętych i pewne pojedyncze źródła, które do naszych czasów nie dochowały się. Poza tym często i szeroko cytował dokumenty, które znajdował w archiwach: książęce, królewskie, papieskie, dotyczące fundacji, traktatów pokojowych, zawierające przywileje dla społeczeństwa świeckiego i instytucji kościelnych. Postępował zatem tak, jak my historycy teraz żyjący postępujemy, ceniąc szczególnie ten rodzaj źródeł historycznych. Warsztat naukowy Długosza był nowoczesny również dlatego, że zgromadził na początku pracy ruchomą kartotekę z wypisami źródłowymi, ułożoną w porządku chronologicznym. Autorką, która szczególnie starannie zbadała zagadnienia warsztatu badawczego Długosza i etapów powstawania „Roczników” była Wanda Semkowicz-Zarembina.Jako wzory literackie wykorzystywał Długosz dzieła autorów starożytnych, zwłaszcza Liwiusza i Swetoniusza, ubolewając, że styl jego nie ma Tuliuszowego, czyli cycerońskiego powabu. Dla czasów mu współczesnych czerpał z wielu dzieł obcych, takich jak „De scismate” Teodoryka z Nieheim, „Historia Bohemica” humanisty włoskiego Eneasza Sylwiusza Piccolominiego, relacji o kampanii antytureckiej 1444 r., spisanej przez legata papieskiego na Węgrzech Andrzeja de Palatio. W 1464 r., pertraktując z ramienia króla z krzyżakami podczas wojny trzynastoletniej kazał sobie przetłumaczyć z niemieckiego na łacinę kroniki pruskie. Mając głowę przyprószoną siwizną uczył się języka ruskiego, by móc studiować ruskie latopisy. Wszystko to, aby przedstawić dzieje polskie na tle historii sąsiadów i najważniejszych wydarzeń z dziejów cesarstwa i papiestwa.W przedmowie do „Roczników”, będącej listem dedykującym je nieżyjącemu już protektorowi i inspiratorowi dzieła kardynałowi Oleśnickiemu wielokrotnie nawraca do kwestii prawdy w przedstawieniu dziejów, chociaż zdaje sobie sprawę, że nieraz jego relacja o minionych wydarzeniach nie jest pewna, lecz tylko prawdopodobna. Długosz twierdzi też, że nigdy nie splamił się pochlebstwem lub potwarzą w stosunku do kogokolwiek. To stwierdzenie jest prawdziwe również w stosunku do panującej dynastii. Werystyczny charakter Długosza i niechęć do dynastii jagiellońskiej spowodowały, że jego dzieło ani za Jagiellonów, ani za Wazów nie zostało opublikowane drukiem. Z drugiej jednak strony jednym z motywów stworzenia „Roczników Królestwa Polskiego” przez Jana Długosza było przekazanie rządzącym, a zwłaszcza rządzącej dynastii - swoim wychowankom - synom Kazimierza Jagiellończyka wzorów do naśladowania i portretów osób negatywnych dla ich unikania. Całe dzieło jest przesiąknięte tendencją moralizatorską i z tego powodu charakterystyki postaci historycznych wydają się wyłącznie czarno-białe.MHP: Nie mniej istotną, choć nieco mniej znaną od „Roczników…” jest pozostała, obfita przecież i różnorodna, twórczość pisarska Długosza. Jest on m. in. autorem dzieła „Chorographia Regni Poloniae”, poświęconego geografii Królestwa Polskiego. Czy będzie zatem zasadne powiedzenie, że był również „ojcem polskiej geografii”? Czy mogłaby Pani pokrótce scharakteryzować tę pracę Długosza?MK: „Chorografia”, czyli opis geograficzny Polski, Rusi i Wielkiego Księstwa Litewskiego powstała co prawda osobno, ale została w trzeciej - ostatniej redakcji „Roczników” dołączona do nich przez samego Jana Długosza i poprzedza teraz to dzieło, stanowiąc jego wstęp. Opis geograficzny kraju, którego dzieje autor średniowieczny zamierzał przedstawić, często pojawiał się w różnych zabytkach dziejopisarskich. Tym, co wyróżnia „Chorografię” Długosza jest objęcie tym opisem całego współczesnego Długoszowi państwa jagiellońskiego oraz utraconego w XIV w. Śląska. Trzeba również dodać, że w „Chorografii” znajduje się również wywód genealogiczny Polaków, a w swej partii końcowej opis geograficzny przechodzi płynnie w przedstawienie dziejów bajecznych Polski. W opisie geograficznym uderza szczegółowość opisu hydrografii (rzek i jezior) całego wielkiego państwa, chociaż najdokładniej opisana została Małopolska, którą Długosz znał najlepiej. Z ramienia biskupa Oleśnickiego, w którego imieniu sprawował nadzór nad dobrami biskupimi, a po śmierci Oleśnickiego w 1455 r. - z ramienia kapituły katedralnej krakowskiej, której był członkiem już w 1436 r. - wizytował często dobra kościelne diecezji krakowskiej i posiadł o nich gruntowną wiedzę. Warto wspomnieć, że Długosz był także autorem księgi uposażeń beneficjów diecezji krakowskiej („Liber beneficiorum dioecesis Cracoviensis”), w której opisał beneficja należące do katedry krakowskiej i kolegiat oraz parafii i klasztorów. Nad „Liber beneficiorum” Długosz pracował w ostatnim dziesięcioleciu swego życia. Opisy opierają się na schemacie, który podawał liczbę łanów jakichś dóbr i czynsze lub dziesięciny płacone ich duchownemu użytkownikowi w danym czasie, a także robocizny, daniny w naturze, np. drób, sery, jajka itp., które przysługiwały danemu duchownemu od ludności chłopskiej. Długosz podawał w Liber beneficiorum również inne ważne informacje np. o szlacheckich właścicielach dóbr należących do parafii.Te służą dziś historykowi do badań genealogicznych i heraldycznych. Długosz dokonał tego opisu na podstawie dokumentów i wcześniejszych inwentarzy oraz przekazując ankiety do wypełnienia. Wcześniej - w 1440 r. sporządził na polecenie Oleśnickiego niezachowany obecnie inwentarz dóbr stołu biskupiego, czyli tych dóbr, z których dochody szły na utrzymanie biskupa i jego dworu, jak również na potrzeby ściśle kościelne, np. remont katedry i fundacje biskupie.MHP: Długosz był nie tylko historykiem, lecz także (a może przede wszystkim?) duchownym. Czy znajomość jego pism upoważnia do rekonstrukcji jego duchowości? Jak wiele możemy powiedzieć o religijności Długosza i jego działalności jako kapłana? Jaką rolę odgrywał w środowisku krakowskiej kapituły katedralnej?MK: Długosz traktował bardzo poważnie swoje obowiązki wynikające z przynależności do stanu duchownego. Dochody z posiadanych prebend przeznaczał w dużym stopniu na fundacje pobożne związane z danym beneficjum. Wybudował murowane kościoły parafialne w miejscowościach, związanych z posiadanymi przez niego prebendami: w Chotlu Czerwonym, Odechowie, Raciborowicach. Fundacja kościoła w Szczepanowie - miejscowości będącej według legendy miejscem urodzin św. Stanisława, wynikała z kultu, którym Długosz otaczał patrona katedry krakowskiej i całego królestwa. Jego fundacjami są też trzy domy dla niższego duchowieństwa, na którym głównie spoczywały obowiązki liturgiczne, a mianowicie dla wikariuszy kolegiaty wiślickiej, mansjonarzy (księży, którzy śpiewali godzinki ku czci NMP) i psałterzystów katedry wawelskiej. Dwa pierwsze domy zachowały się do dziś dnia, tylko psałteria na Wawelu została zburzona w połowie XIX w. Wszystkie wymienione budowle były murowane z cegły, z wyjątkiem pierwszego chronologicznie (1450 r.) kościoła w Chotlu Czerwonym, który został wybudowany z ciosów kamiennych. Pozostałe miały z kamienia tylko takie detale jak obramienia okien i drzwi. Wszystkie budynki były mało ozdobne, a bardzo funkcjonalne. Wiadomości o urządzeniu domów dla duchowieństwa czerpiemy nie tylko z dzisiejszego wyglądu domów w Wiślicy i Sandomierzu, bliźniaczo do siebie podobnych, ale również z „Liber beneficiorum”. Szczególnie dokładny jest opis wyposażenia domu wiślickiego, skąd wiemy, że oprócz izb mieszkalnych znajdowała się tam duża sala - refektarz, biblioteka, kuchnia, łaźnia, toaleta i studnia. Do fundacji pobożnych należą też Długoszowe krakowskie fundacje uniwersyteckie (Bursa Kanonistów i rozbudowana przez niego Bursa Ubogich Artystów), ponieważ uniwersytety w jego czasach były instytucjami, w których nauczali (z wyjątkiem medycyny) profesorowie stanu duchownego, a absolwenci najczęściej wybierali karierę duchowną. O typie jego pobożności świadczą również dwa żywoty świętych polskich Stanisława i Kingi zachowane w oryginale, jak również informacje z biografii Jana Długosza. Jej anonimowy autor - na pewno jednak nie Kallimach, lecz kolega Długosza spośród członków kapituły katedry krakowskiej - podaje bardzo cenną informację, że Długosz żywił kult Męki Pańskiej. Zgadza się to z typem pogłębionej pobożności ludzi późnego średniowiecza. Długosz związany był bardzo z kapitułą katedry krakowskiej. Jako jej pełnomocnik często uczestniczył w synodach prowincjonalnych w Łęczycy i był delegatem na zjazdy generalne (sejmy) szlachty polskiej w Piotrkowie. Ze względu na swoją znajomość uposażenia poszczególnych prebend był arbitrem w sporach o uposażenie i granice należących do nich posiadłości.MHP: Jednym z istotniejszych faktów w biografii Jana Długosza jest jego służba na dworze królewskim – jako dyplomaty oraz wychowawcy synów króla Kazimierza Jagiellończyka. Co wiemy na temat jego działalności w tym zakresie? Czym zajmował się Długosz jako królewski poseł? Jakim był wychowawcą dla królewiczów i czy wiemy coś o programie pedagogicznym, który realizował?MK: Długosz został mianowany wychowawcą synów królewskich 1 października 1467 r., ale już 21 października przybył wraz z dwoma świeckimi panami do Czech w poselstwie od króla Kazimierza Jagiellończyka do Jerzego z Podiebradu, gdzie pozostawał do początku 1468 r. Wynika stąd, że otrzymawszy tę zaszczytną funkcję działał w dalszym ciągu jako dyplomata królewski. Pozostając wychowawcą królewiczów do końca swego życia, nie zaprzestaje dotychczasowej całej swojej aktywności życiowej - dogląda postępu prac budowlanych wyżej wspomnianych domów dla duchowieństwa i kościołów, sprowadza w 1472 r. zgromadzenie paulinów do krakowskiego kościoła na Skałce, realizuje u schyłku życia nieudaną fundację kartuzów pod Krakowem, w latach 1470-1480 tworzy „Liber beneficiorum” i kontynuuje do końca swych dni pisanie i redagowanie „Roczników”. Czyli wychowanie królewiczów było jednym z wielu pól jego działalności. Jest on bardziej kierownikiem procesu ich nauczania niż jedynym nauczycielem. Powinniśmy pamiętać, że w latach siedemdziesiątych pojawia się na dworze królewskim Filip Kallimach i on też zostaje włączony do grona nauczycieli królewiczów. Nie chcę w ten sposób sugerować, że Długosz lekceważył zaszczytny obowiązek wychowawcy królewiczów. Bynajmniej! Znamy lektury humanistyczne Długosza, które służyły mu do celów dydaktycznych lub uzupełniały jego własne wykształcenie, takie jak np. dzieła humanisty włoskiego - doskonałego latynisty i sekretarza papieża Mikołaja V Poggia Braccioliniego i wielu innych. Wydaje się jednak, że Długosz starał się przede wszystkim przekazać swoim wychowankom obraz dziejów Polski i jej władców. Być może czytał im fragmenty swoich Roczników. Uczył ich też sztuki niezbędnej dla władców, a mianowicie umiejętności przemawiania. Potem cieszył się, gdy jego wychowankowie witali przemówieniami swego ojca - Kazimierza Jagiellończyka lub legata papieskiego.Jak już wspomniałam, Długosz służył Polsce i królowi poprzez wypełnianie misji dyplomatycznych. Rozpoczął tę służbę podczas wojny trzynastoletniej, uczestnicząc w 1457 r. w polskiej delegacji, która pertraktowała z czeską załogą Malborka na żołdzie krzyżackim w celu wykupienia zamku i przejścia go pod władzę Kazimierza Jagiellończyka. Po opisywanym już okresie konfliktu Długosza z królem w latach 1461-1463 Długosz wrócił do królewskiej służby dyplomatycznej w Prusach w 1464 r. i zasłużył się przy przygotowywaniu traktatu pokojowego między Polską a państwem Zakonu Krzyżackiego, czyli pokoju toruńskiego z 1466 r. Był też stale wykorzystywany przez króla w poselstwach do husyckich Czech i Królestwa Węgier pod panowaniem Macieja Korwina. Towarzyszył w tych poselstwach świeckim dyplomatom, którym służył swą erudycją w wynajdywaniu argumentów z przeszłości dla współczesnej polityki.MHP: W 1880 r. Długosz, jako pierwszy, został pochowany w Krypcie Zasłużonych w kościele na krakowskiej Skałce. Świadczy to o tym, że jego dziedzictwo było ważne i cenne dla galicyjskich elit z drugiej połowy XIX w. Czy uważa Pani, że dziś, po 135 latach od przeniesienia szczątków dziejopisa do tej krypty, jest ono wciąż istotne nie tylko dla mediewistów, lecz także dla polskiej kultury jako całości?MK: Nie mam wątpliwości, że Jan Długosz należy do ludzi najbardziej zasłużonych dla kultury narodowej. Jego „Roczniki” stanowią świadectwo pamięci o dziejach dawnych i oceny własnej epoki przez polską elitę intelektualną i polityczną w XV wieku, w którym Polska znajdowała się w okresie przyspieszonego rozwoju we wszystkich dziedzinach. Stały się też podstawą i źródłem wiadomości dla późniejszych dziejopisarzy: Macieja z Miechowa, Marcina Kromera i ich następców, którzy zmieniali Długoszową koncepcję dziejów, ale nie doścignęli go w staranności zbierania źródeł. Sławę wiekopomną zyskały mu właśnie „Roczniki”, które stale odczytujemy i na nowo, szukając w nich czegoś innego niż nasi poprzednicy - historycy XIX i XX wieku - tego, co interesuje w historii współczesnego człowieka.
Rozmawiała Iwona Jesionowska
Ilustracja: Portret Jana Długosza, Walery Eljasz-Radzikowski. Domena publiczna.
Rozmawiała Iwona Jesionowska
Ilustracja: Portret Jana Długosza, Walery Eljasz-Radzikowski. Domena publiczna.