czas czytania:
Pokój w Oliwie
Z dr. Krzysztofem Kossarzeckim rozmawia Ewa Zientara Jak w przededniu rokowań pokojowych, które kończyły potop szwedzki, kształtowała się sytuacja polityczna w naszej części Europy? Była bardzo skomplikowana. Można rzec, że takiego zamieszania, jakie w Europie Środkowo-Wschodniej wytworzyło się w przededniu ostatecznych rokowań w Oliwie, dawno na tych terenach nie było. Wiadomo, że od 1648 roku Rzeczpospolita - jedno z czołowych państw tego regionu -uwikłana była w wojnę z Kozakami i Tatarami. Od 1654 roku toczyła wojnę z państwem moskiewskim, która przyniosła jej wielką klęskę. Konflikt ten wciągnął także inne państwa, na przykład Szwecję, gdyż jedną z przyczyn jej inwazji na Rzeczpospolitą w 1655 roku był wcześniejszy atak Rosji na państwo polsko-litewskie. Szwedzi obawiali się, że Rzeczpospolita, a przynajmniej jej wschodnia część, zostanie wchłonięta przez Moskwę, co będzie skutkowało obecnością Rosjan na wybrzeżach Morza Bałtyckiego. A władanie nimi było celem Szwecji. Oczywiście na cały problem trzeba spojrzeć szerzej. Często zapomina się o tym, że oszałamiające sukcesy Szwedów, a z drugiej strony - Moskwy, doprowadziły do tego, że dwaj zwycięscy rywale Rzeczypospolitej stanęli naprzeciwko siebie. Już w kwietniu 1656 roku doszło do wojny pomiędzy Szwedami a Moskwą, co było wielką szansą dla państwa polsko-litewskiego. Jednocześnie Rzeczpospolitą wsparli Tatarzy, którzy wówczas zaczynają się bardzo liczyć w tym miejscu Europy i stają się pożądanym sojusznikiem dla stojącego na krawędzi rozpadu państwa polsko-litewskiego. Cały konflikt nabiera znaczenia ogólnoeuropejskiego, gdyż inwazja Szwedów jest zagrożeniem także dla cesarstwa. Dlatego Habsburgowie austriaccy dali się pozyskać dla Rzeczypospolitej i już w 1658 roku oddziały cesarskie wspomagają Polaków w walce ze Szwedami, biorąc udział w oblężeniu Torunia czy w walkach na Pomorzu. Dochodzi tutaj do odnowienia dawnej rywalizacji pomiędzy cesarstwem a krajami protestanckimi.
Wiadomo, że Szwecja jest tradycyjnym sojusznikiem Francji. W przededniu rokowań w Oliwie dyplomacja francuska niezmiernie zabiega o przeciągnięcie Rzeczypospolitej na swoją stronę przeciw Habsburgom. Pamiętajmy, że żoną Jana Kazimierza jest pochodząca z Francji Maria Ludwika. Dyplomaci francuscy, szczególnie Antoine de Lumbres, poprzez królową nawiązują kontakt z Janem Kazimierzem. W latach 1658 i 1659 para królewska zaczyna przychylać się do koncepcji związku z Francją i osłabienia kontaktów z dworem cesarskim w Wiedniu. Zaczynają się kształtować pierwsze plany głośnych później reform, które w Rzeczypospolitej chciała przeprowadzić para monarsza. Chodzi tu o reformę sejmowania i osadzenie na polskim tronie kandydata francuskiego jeszcze za życia króla, czyli przeprowadzenie tak zwanej elekcji vivente rege. Trzeba powiedzieć, że w przededniu traktatów oliwskich wojna ze Szwedami powoli wygasała. Walki toczono jeszcze na Pomorzu Gdańskim, w Prusach oraz w Kurlandii. Szwedzi utracili w Polsce wszystkie zdobycze, trzymali już tylko nadmorskie porty. Jednocześnie prowadzili wojnę z Danią i Holandią oraz rozpoczęli działania w Norwegii. Dobrym znakiem dla Rzeczypospolitej była nagła śmierć króla szwedzkiego Karola X Gustawa w lutym 1660 roku, która przyspieszyła rokowania. W tym samym czasie Rzeczpospolita wznowiła wojnę z Moskwą, w 1658 roku rozsypało się bowiem wcześniejsze porozumienie tych dwóch państw, którego podstawą było wspólne zagrożenie ze strony szwedzkiej. Jak wspomniałem, od roku 1655 Szwedzi prowadzili wojnę przeciwko Rzeczypospolitej, a od kwietnia 1656 trwała wojna moskiewsko-szwedzka. Szwedzi byli potęgą militarną, więc oba dotychczas wrogie państwa - Rzeczpospolita i Moskwa - w 1656 roku zawarły układ w Niemieży pod Wilnem. Na mocy jego postanowień wstrzymano działania wojenne. Zawarte pod naciskiem zwycięskiego przeciwnika porozumienie zakładało włączenie Litwy do Moskwy, car obwołał się Wielkim Księciem. Oprócz tego władca moskiewski wziął pod swoją władzę Kozaków zaporoskich, co dla Rzeczypospolitej oznaczało wyrzeczenie się Ukrainy, i postawił warunek, że na najbliższym sejmie zostanie obwołany królem Polski. Rzeczpospolita musiała przystać na te ciężkie żądania, choć w gruncie rzeczy wcale nie zamierzała ich realizować, niemniej w ówczesnej sytuacji zawarła z Moskwą sojusz antyszwedzki. Po dwóch latach sytuacja Rzeczypospolitej się poprawiła: odparto zagrożenie szwedzkie, a po śmierci Bohdana Chmielnickiego udało się pozyskać Kozaków zaporoskich, którym w tym czasie hetmanił już Iwan Wyhowski. W tych warunkach tak bardzo niekorzystny sojusz z Moskwą stawał się coraz bardziej niepotrzebny i niewygodny. Dlatego w kolejnych rokowaniach strona polska postawiła ostre warunki, żądając od cara, aby w zamian za koronę Rzeczypospolitej zgodził się na oddanie wszystkich zdobyczy, przeszedł na katolicyzm itp., co było z kolei nie do przyjęcia dla strony moskiewskiej. Cała gra polegała na tym, żeby z jednej strony nie godzić się na warunki moskiewskie, a z drugiej - utrzymywać stosunki pokojowe z Moskwą, dopóki Rzeczpospolita całkowicie nie upora się z wojną ze Szwecją, aby móc wszystkie siły skierować przeciwko Moskwie. Ale Rosjanie też ślepi nie byli, dlatego - nie widząc szans na realizację postanowień podpisanych w 1656 roku w Niemieży - postanowili wycofać się z wojny ze Szwecją, a wznowić wojnę z państwem polsko-litewskim o ziemie ukraińskie i białoruskie. Doszło do tego w październiku 1658 roku. Konflikt z Moskwą przybrał przebieg niezbyt korzystny, ponieważ Rzeczpospolita nadal uwikłana była w wojnę ze Szwecją, co było głównym problemem dworu królewskiego. W przededniu układów w Oliwie, które na dobre zaczęły się w styczniu 1660 roku, ruszyła potężna moskiewska ofensywa na Litwie, która z rejonu nad Dźwiną - dzisiejsza północna Białoruś - dotarła aż na Podlasie i doprowadziła do zajęcia twierdzy w Brześciu Litewskim. Natomiast na Ukrainie z rejonu Kijowa miała ruszyć w tym czasie ofensywa moskiewsko-kozacka, ale na szczęście dla nas nie ruszyła. W związku z tym dla Rzeczypospolitej było niesłychanie ważne, by traktaty w Oliwie zakończyć jak najszybciej. Ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego były okupowane przez Moskwę, a elity litewskie z hetmanem wielkim Pawłem Sapiehą na czele wywierały potężny nacisk na dwór królewski, grożąc zerwaniem unii z Koroną i związaniem się z Moskwą. Jaką rolę w czasie rokowań odegrała Francja? Bardzo znamienną, choć także dyplomacja austriacka starała się uczestniczyć w obradach jako mediator. Mniejszą rolę odgrywała dyplomacja brandenburska. Francuzi prowadzili walkę z Habsbugrami o pozycję w Europie. W 1659 roku zakończyli wojnę z Hiszpanią i mogli się zająć sprawami cesarstwa i Rzeczypospolitej. Trzeba też pamiętać, że Szwecja była tradycyjnym sojusznikiem Francji, na przykład w czasie wojny trzydziestoletniej. Nie miało znaczenia, że monarcha francuski określał się mianem króla arcychrześcijańskiego, a Szwedzi byli protestantami - nad względami religijnymi górę wzięły polityczne. Zaangażowanie Szwedów w Rzeczypospolitej było niesłychanie niewygodne dla dyplomacji francuskiej, zwłaszcza w czasie, gdy Francuzi starali się pozyskać Rzeczpospolitą do swojego obozu. W związku z tym dyplomacji francuskiej zależało na jak najszybszym pogodzeniu obu wojujących państw. Francję zaniepokoiła zwłaszcza obecność wojsk cesarskich, wspomagających Rzeczpospolitą na Pomorzu szwedzkim. Można powiedzieć, że Francuzi już od 1658 roku, a zwłaszcza pod koniec roku 1659 czynili ogromne starania, aby doprowadzić do spotkania dyplomatów szwedzkich i polskich. Wydawało się, że zabiegi te dadzą efekt już w listopadzie 1659, ale ostatecznie rozmowy rozpoczęto w styczniu roku następnego. Z drugiej strony działała dyplomacja austriacka, szczególnie Franz Paul von Lisola, który zabiegał o coś przeciwnego: aby jak najdłużej przeciągać przygotowania do obrad i same rokowania. Chodziło o to, że stan wojny wiązał Szwedów w Rzeczypospolitej, co było korzystne dla Austrii. Cesarstwo nie wiedziało, do czego Francja zechce wyzyskać czynnik szwedzki na terenie Rzeszy, więc z ich punktu najlepiej widzenia było uwiązać Szwedów w Rzeczypospolitej. Działania dyplomacji francuskiej były ogromnie ważne także z tego względu, że Francuzi zaczęli angażować się w starania służące wspomożeniu pary królewskiej przy wprowadzaniu reform wewnętrznych w Rzeczypospolitej. Jeżeli udałoby się na polskim tronie osadzić kandydata francuskiego, kraj ten uzyskałby w Rzeczypospolitej niezwykle silną pozycję i wraz ze Szwecją mógłby okrążyć cesarstwo na scenie politycznej. Aby te plany zrealizować, niezbędny był pokój w Rzeczypospolitej. Jakie były postanowienia traktatu w Oliwie? Nie przyniosły one żadnych rewolucyjnych zmian na mapie Europy. Rzeczpospolita w zasadzie wróciła do granic sprzed wojny ze Szwecją. Wyrzekła się jedynie Inflant z Rygą, ale w rzeczywistości nie miała tych ziem na długo przed wojną ze Szwecją, gdyż straciła je już w latach dwudziestych XVII wieku. W rękach Rzeczypospolitej pozostała tylko południowo-wschodnia ich część, tak zwane Inflanty Polskie. Te ziemie wróciły do Rzeczypospolitej, chociaż nie można powiedzieć, że na podstawie traktatów w Oliwie, ponieważ w tym czasie zajmowali je Rosjanie. Oprócz tego Jan Kazimierz zachował dożywotnio tytuł króla szwedzkiego. Oczywiście jego następca nie miał już prawa posługiwać się tym tytułem. Poza tym katolikom w Inflantach zagwarantowano prawo do nabożeństw, ale tylko w domach. Natomiast w Prusach Książęcych miało obowiązywać swoboda wyznania dla protestantów. Podpisano także umowy dotyczące otwartego handlu pomiędzy oboma krajami. Dodatkowo Szwecja zobowiązała się do zwrotu wszystkich archiwów i bibliotek, które wcześniej zagarnięto na terenie Rzeczypospolitej i wywieziono do Szwecji. W wyniku tych ustaleń wrócił do nas szereg zbiorów, między innymi znajdująca się dziś w Warszawie Metryka Koronna. Mimo to wiele księgozbiorów pozostało w Szwecji w różnych kolekcjach prywatnych, teraz znajdujących się w tamtejszych bibliotekach publicznych. W rzeczywistości wielkim wygranym tej wojny był elektor brandenburski i książę pruski Fryderyk Wilhelm, który dzięki niesłychanie zręcznej polityce i wygrywaniu konfliktów pomiędzy Szwedami a Rzecząpospolitą uzyskał to, o czym marzył, a mianowicie suwerenność w Prusach Książęcych, chociaż nie osiągnął innego swego celu - opanowania szwedzkiego Pomorza. Dyplomacja polska miała przy tym nadzieję, że jeśli szybko i sprawnie zakończymy traktaty ze Szwecją, to możliwe, że kraj ten sprzymierzy się z nami w wojnie przeciwko Moskwie. W tej sprawie bardzo liczono na pomoc dyplomacji francuskiej, która jednak nie była zainteresowana kierowaniem Szwedów na tak mało znaczący dla niej teren konfrontacji militarnych. Trzeba pamiętać, że Szwedzi z końcem 1658 roku zawarli bardzo niekorzystny trzyletni rozejm z Rosjanami, w którym odstępowali Moskwie większość posiadłości w Inflantach i Karelii. W Rzeczypospolitej liczono na to, że Szwedzi, uwolnieni od wojny z nami, a w miesiąc później także z Danią, będą chcieli odzyskać swoje posiadłości w Inflantach, a więc zerwą rozejm i razem z nami ruszą do wojny z Moskwą. Jednak wojowniczy król Karol X Gustaw już nie żył i Szwedzi nie byli zainteresowani kolejną wojną, nadzieje Polaków i Litwinów się więc nie ziściły. Sojuszu Rzeczypospolitej ze Szwedami obawiano się także na Kremlu, tym bardziej gdy wojska polskie i litewskie w drugiej połowie 1660 roku zadały wiele ciężkich klęsk armiom moskiewskim. Bez większych oporów Rosjanie zgodzili się w połowie 1661 roku na pokój ze Szwecją w zamian za oddanie jej wszystkich zdobyczy w Inflantach i Karelii. Tak więc można powiedzieć, że również Szwedzi wracali do przedwojennego stanu posiadania. Jakie skutki oprócz podpisania pokoju ze Szwecją przyniosły rokowania w Oliwie? Rzeczpospolita mogła uwolnić się od wojny ze Szwecją, aby wszystkie siły rzucić do działań przeciwko Moskwie, która ówcześnie zajmowała niemal całe Księstwo Litewskie i - wraz z Kozakami - większość Ukrainy. Interweniować trzeba było bardzo szybko, opinia litewska była bowiem niezwykle wzburzona. Na królu Janie Kazimierzu i kanclerzu wielkim litewskim Krzysztofie Pacu wieszano psy, podnoszono zarzuty, że król zupełnie nie dba o Wielkie Księstwo Litewskie. Wiadomo było, że w strukturze związku dwóch państw Litwa zajmowała pozycję trochę słabszą i rzeczywiście dla króla pierwszoplanowy front zmagań stanowiła wojna ze Szwecją, a nie z Moskwą. Bardzo niebezpiecznym wyrazem tego niezadowolenia było zorganizowanie przez wiecznie narzekającego na króla hetmana wielkiego litewskiego Pawła Sapiehę konfederacji wojskowej, czyli buntu wojsk litewskich, na Podlasiu w kwietniu 1660 roku, co zupełnie sparaliżowało obronę tamtych ziem. W dodatku zaczęły się podnosić głosy - nie wiadomo, czy poważne, czy też tylko puste groźby - że wojsko i elity litewskie wejdą w unię z Moskwą. Oczywiście, uwolniwszy się od frontu szwedzkiego, postanowiono natychmiast zająć się moskiewskim. Jedyną możliwością odzyskania zajętych ziem było starcie militarne, co też nastąpiło w 1660 roku, zaraz po zawarciu pokoju w Oliwie. Wojska przerzucono na wschód, a na Litwie i Ukrainie ruszyły potężne ofensywy, które zakończyły się wielkimi sukcesami. Oczywiście, tak jak nakazuje nasza tradycja, były to zwycięstwa zupełnie niewykorzystane. W zamierzeniach dyplomacji francuskiej pokój ze Szwecją również przedstawiał się bardzo korzystnie. Żywiono nadzieję, że Szwedzi staną się sojusznikiem Rzeczypospolitej w walce przeciwko Brandenburgii i cesarstwu. Oczywiście niewiele z tego wyszło, gdyż Szwedzi po śmierci króla Karola X Gustawa i wyciszeniu wszczętych przez niego wojen skoncentrowali się na sprawach wewnętrznych. Syn i następca zmarłego monarchy Karol XI miał dopiero cztery lata, władza w państwie trafiła w ręce oligarchów szwedzkich, którzy nie byli zainteresowani kontynuowaniem wyniszczających wojen, stąd ich chęć do szybkiego zawarcia traktatów pokojowych i wycofania się z konfliktów. Jak wspomniałem, nie sprawdziły się nawet rachuby Rzeczypospolitej na zaangażowanie Szwedów w sojusz antymoskiewski - co więcej, zawierając w 1661 roku pokój z Moskwą Szwedzi zobowiązali się, że w żaden sposób nie będą pomagać Rzeczypospolitej. Z punktu widzenia Moskwy to był bardzo mądry wymóg. Cóż więc nam przyniósł ten traktat: odzyskanie tego wszystkiego, co w 1655 roku utraciliśmy. W ówczesnej sytuacji Rzeczypospolitej można uznać za sukces to, że na rzecz Szwecji nie utraciliśmy w zasadzie nic - oprócz Inflant, których wcześniej de facto nie mieliśmy.
Z drugiej strony trzeba powiedzieć, że utraciliśmy pozycję w Prusach Książęcych. Od tego momentu zaczyna się wzrost potęgi Brandenburgii. Dużo straciliśmy także na arenie międzynarodowej. Z państwa, które dyktowało warunki w tym miejscu Europy przed rokiem 1648, staczaliśmy się powoli do roli przedmiotu rozgrywek państw silniejszych. Można też rzec przewrotnie, że walki toczone z najlepszą w zasadzie armią ówczesnej Europy, jaką były wojska szwedzkie, pozwoliły nam wykształcić kadrę dowódczą i żołnierza takiej jakości, że potem, w latach 1660 i 1661, bez trudu radził sobie z przeciwnikiem kozackim czy moskiewskim. Pamiętajmy, że przed tą "krwawą szkołą", którą nam dali Szwedzi, zupełnie nie umieliśmy sobie z nimi poradzić. Wpływy szwedzkie widać nawet w strukturze armii koronnej czy litewskiej, gdzie na skutek zetknięcia się z przeciwnikiem typu zachodnioeuropejskiego zwiększa się gwałtownie liczba piechoty, regimentów cudzoziemskich tzw. ludu ognistego. Pozwoliło to potem zupełnie inaczej poprowadzić działania przeciwko Moskwie i Kozakom na wschodnich rubieżach naszej Rzeczypospolitej.
Dr Krzysztof Kossarzecki - historyk, absolwent Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej i Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. Obecnie pracuje w Zakładzie Rękopisów Biblioteki Narodowej w Warszawie. Interesuje się dziejami Europy Środkowo-Wschodniej w XVI-XVIII stuleciu, zwłaszcza sytuacją wewnętrzną Wielkiego Księstwa Litewskiego i jego stosunkami z Państwem Moskiewskim oraz wojnami drugiej połowy XVII w. Opublikował m.in. książkę Kampania roku 1660 na Litwie (2005).
Fotografia: pierwsza strona traktatu, Wikimedia Commons, domena publiczna.
Wiadomo, że Szwecja jest tradycyjnym sojusznikiem Francji. W przededniu rokowań w Oliwie dyplomacja francuska niezmiernie zabiega o przeciągnięcie Rzeczypospolitej na swoją stronę przeciw Habsburgom. Pamiętajmy, że żoną Jana Kazimierza jest pochodząca z Francji Maria Ludwika. Dyplomaci francuscy, szczególnie Antoine de Lumbres, poprzez królową nawiązują kontakt z Janem Kazimierzem. W latach 1658 i 1659 para królewska zaczyna przychylać się do koncepcji związku z Francją i osłabienia kontaktów z dworem cesarskim w Wiedniu. Zaczynają się kształtować pierwsze plany głośnych później reform, które w Rzeczypospolitej chciała przeprowadzić para monarsza. Chodzi tu o reformę sejmowania i osadzenie na polskim tronie kandydata francuskiego jeszcze za życia króla, czyli przeprowadzenie tak zwanej elekcji vivente rege. Trzeba powiedzieć, że w przededniu traktatów oliwskich wojna ze Szwedami powoli wygasała. Walki toczono jeszcze na Pomorzu Gdańskim, w Prusach oraz w Kurlandii. Szwedzi utracili w Polsce wszystkie zdobycze, trzymali już tylko nadmorskie porty. Jednocześnie prowadzili wojnę z Danią i Holandią oraz rozpoczęli działania w Norwegii. Dobrym znakiem dla Rzeczypospolitej była nagła śmierć króla szwedzkiego Karola X Gustawa w lutym 1660 roku, która przyspieszyła rokowania. W tym samym czasie Rzeczpospolita wznowiła wojnę z Moskwą, w 1658 roku rozsypało się bowiem wcześniejsze porozumienie tych dwóch państw, którego podstawą było wspólne zagrożenie ze strony szwedzkiej. Jak wspomniałem, od roku 1655 Szwedzi prowadzili wojnę przeciwko Rzeczypospolitej, a od kwietnia 1656 trwała wojna moskiewsko-szwedzka. Szwedzi byli potęgą militarną, więc oba dotychczas wrogie państwa - Rzeczpospolita i Moskwa - w 1656 roku zawarły układ w Niemieży pod Wilnem. Na mocy jego postanowień wstrzymano działania wojenne. Zawarte pod naciskiem zwycięskiego przeciwnika porozumienie zakładało włączenie Litwy do Moskwy, car obwołał się Wielkim Księciem. Oprócz tego władca moskiewski wziął pod swoją władzę Kozaków zaporoskich, co dla Rzeczypospolitej oznaczało wyrzeczenie się Ukrainy, i postawił warunek, że na najbliższym sejmie zostanie obwołany królem Polski. Rzeczpospolita musiała przystać na te ciężkie żądania, choć w gruncie rzeczy wcale nie zamierzała ich realizować, niemniej w ówczesnej sytuacji zawarła z Moskwą sojusz antyszwedzki. Po dwóch latach sytuacja Rzeczypospolitej się poprawiła: odparto zagrożenie szwedzkie, a po śmierci Bohdana Chmielnickiego udało się pozyskać Kozaków zaporoskich, którym w tym czasie hetmanił już Iwan Wyhowski. W tych warunkach tak bardzo niekorzystny sojusz z Moskwą stawał się coraz bardziej niepotrzebny i niewygodny. Dlatego w kolejnych rokowaniach strona polska postawiła ostre warunki, żądając od cara, aby w zamian za koronę Rzeczypospolitej zgodził się na oddanie wszystkich zdobyczy, przeszedł na katolicyzm itp., co było z kolei nie do przyjęcia dla strony moskiewskiej. Cała gra polegała na tym, żeby z jednej strony nie godzić się na warunki moskiewskie, a z drugiej - utrzymywać stosunki pokojowe z Moskwą, dopóki Rzeczpospolita całkowicie nie upora się z wojną ze Szwecją, aby móc wszystkie siły skierować przeciwko Moskwie. Ale Rosjanie też ślepi nie byli, dlatego - nie widząc szans na realizację postanowień podpisanych w 1656 roku w Niemieży - postanowili wycofać się z wojny ze Szwecją, a wznowić wojnę z państwem polsko-litewskim o ziemie ukraińskie i białoruskie. Doszło do tego w październiku 1658 roku. Konflikt z Moskwą przybrał przebieg niezbyt korzystny, ponieważ Rzeczpospolita nadal uwikłana była w wojnę ze Szwecją, co było głównym problemem dworu królewskiego. W przededniu układów w Oliwie, które na dobre zaczęły się w styczniu 1660 roku, ruszyła potężna moskiewska ofensywa na Litwie, która z rejonu nad Dźwiną - dzisiejsza północna Białoruś - dotarła aż na Podlasie i doprowadziła do zajęcia twierdzy w Brześciu Litewskim. Natomiast na Ukrainie z rejonu Kijowa miała ruszyć w tym czasie ofensywa moskiewsko-kozacka, ale na szczęście dla nas nie ruszyła. W związku z tym dla Rzeczypospolitej było niesłychanie ważne, by traktaty w Oliwie zakończyć jak najszybciej. Ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego były okupowane przez Moskwę, a elity litewskie z hetmanem wielkim Pawłem Sapiehą na czele wywierały potężny nacisk na dwór królewski, grożąc zerwaniem unii z Koroną i związaniem się z Moskwą. Jaką rolę w czasie rokowań odegrała Francja? Bardzo znamienną, choć także dyplomacja austriacka starała się uczestniczyć w obradach jako mediator. Mniejszą rolę odgrywała dyplomacja brandenburska. Francuzi prowadzili walkę z Habsbugrami o pozycję w Europie. W 1659 roku zakończyli wojnę z Hiszpanią i mogli się zająć sprawami cesarstwa i Rzeczypospolitej. Trzeba też pamiętać, że Szwecja była tradycyjnym sojusznikiem Francji, na przykład w czasie wojny trzydziestoletniej. Nie miało znaczenia, że monarcha francuski określał się mianem króla arcychrześcijańskiego, a Szwedzi byli protestantami - nad względami religijnymi górę wzięły polityczne. Zaangażowanie Szwedów w Rzeczypospolitej było niesłychanie niewygodne dla dyplomacji francuskiej, zwłaszcza w czasie, gdy Francuzi starali się pozyskać Rzeczpospolitą do swojego obozu. W związku z tym dyplomacji francuskiej zależało na jak najszybszym pogodzeniu obu wojujących państw. Francję zaniepokoiła zwłaszcza obecność wojsk cesarskich, wspomagających Rzeczpospolitą na Pomorzu szwedzkim. Można powiedzieć, że Francuzi już od 1658 roku, a zwłaszcza pod koniec roku 1659 czynili ogromne starania, aby doprowadzić do spotkania dyplomatów szwedzkich i polskich. Wydawało się, że zabiegi te dadzą efekt już w listopadzie 1659, ale ostatecznie rozmowy rozpoczęto w styczniu roku następnego. Z drugiej strony działała dyplomacja austriacka, szczególnie Franz Paul von Lisola, który zabiegał o coś przeciwnego: aby jak najdłużej przeciągać przygotowania do obrad i same rokowania. Chodziło o to, że stan wojny wiązał Szwedów w Rzeczypospolitej, co było korzystne dla Austrii. Cesarstwo nie wiedziało, do czego Francja zechce wyzyskać czynnik szwedzki na terenie Rzeszy, więc z ich punktu najlepiej widzenia było uwiązać Szwedów w Rzeczypospolitej. Działania dyplomacji francuskiej były ogromnie ważne także z tego względu, że Francuzi zaczęli angażować się w starania służące wspomożeniu pary królewskiej przy wprowadzaniu reform wewnętrznych w Rzeczypospolitej. Jeżeli udałoby się na polskim tronie osadzić kandydata francuskiego, kraj ten uzyskałby w Rzeczypospolitej niezwykle silną pozycję i wraz ze Szwecją mógłby okrążyć cesarstwo na scenie politycznej. Aby te plany zrealizować, niezbędny był pokój w Rzeczypospolitej. Jakie były postanowienia traktatu w Oliwie? Nie przyniosły one żadnych rewolucyjnych zmian na mapie Europy. Rzeczpospolita w zasadzie wróciła do granic sprzed wojny ze Szwecją. Wyrzekła się jedynie Inflant z Rygą, ale w rzeczywistości nie miała tych ziem na długo przed wojną ze Szwecją, gdyż straciła je już w latach dwudziestych XVII wieku. W rękach Rzeczypospolitej pozostała tylko południowo-wschodnia ich część, tak zwane Inflanty Polskie. Te ziemie wróciły do Rzeczypospolitej, chociaż nie można powiedzieć, że na podstawie traktatów w Oliwie, ponieważ w tym czasie zajmowali je Rosjanie. Oprócz tego Jan Kazimierz zachował dożywotnio tytuł króla szwedzkiego. Oczywiście jego następca nie miał już prawa posługiwać się tym tytułem. Poza tym katolikom w Inflantach zagwarantowano prawo do nabożeństw, ale tylko w domach. Natomiast w Prusach Książęcych miało obowiązywać swoboda wyznania dla protestantów. Podpisano także umowy dotyczące otwartego handlu pomiędzy oboma krajami. Dodatkowo Szwecja zobowiązała się do zwrotu wszystkich archiwów i bibliotek, które wcześniej zagarnięto na terenie Rzeczypospolitej i wywieziono do Szwecji. W wyniku tych ustaleń wrócił do nas szereg zbiorów, między innymi znajdująca się dziś w Warszawie Metryka Koronna. Mimo to wiele księgozbiorów pozostało w Szwecji w różnych kolekcjach prywatnych, teraz znajdujących się w tamtejszych bibliotekach publicznych. W rzeczywistości wielkim wygranym tej wojny był elektor brandenburski i książę pruski Fryderyk Wilhelm, który dzięki niesłychanie zręcznej polityce i wygrywaniu konfliktów pomiędzy Szwedami a Rzecząpospolitą uzyskał to, o czym marzył, a mianowicie suwerenność w Prusach Książęcych, chociaż nie osiągnął innego swego celu - opanowania szwedzkiego Pomorza. Dyplomacja polska miała przy tym nadzieję, że jeśli szybko i sprawnie zakończymy traktaty ze Szwecją, to możliwe, że kraj ten sprzymierzy się z nami w wojnie przeciwko Moskwie. W tej sprawie bardzo liczono na pomoc dyplomacji francuskiej, która jednak nie była zainteresowana kierowaniem Szwedów na tak mało znaczący dla niej teren konfrontacji militarnych. Trzeba pamiętać, że Szwedzi z końcem 1658 roku zawarli bardzo niekorzystny trzyletni rozejm z Rosjanami, w którym odstępowali Moskwie większość posiadłości w Inflantach i Karelii. W Rzeczypospolitej liczono na to, że Szwedzi, uwolnieni od wojny z nami, a w miesiąc później także z Danią, będą chcieli odzyskać swoje posiadłości w Inflantach, a więc zerwą rozejm i razem z nami ruszą do wojny z Moskwą. Jednak wojowniczy król Karol X Gustaw już nie żył i Szwedzi nie byli zainteresowani kolejną wojną, nadzieje Polaków i Litwinów się więc nie ziściły. Sojuszu Rzeczypospolitej ze Szwedami obawiano się także na Kremlu, tym bardziej gdy wojska polskie i litewskie w drugiej połowie 1660 roku zadały wiele ciężkich klęsk armiom moskiewskim. Bez większych oporów Rosjanie zgodzili się w połowie 1661 roku na pokój ze Szwecją w zamian za oddanie jej wszystkich zdobyczy w Inflantach i Karelii. Tak więc można powiedzieć, że również Szwedzi wracali do przedwojennego stanu posiadania. Jakie skutki oprócz podpisania pokoju ze Szwecją przyniosły rokowania w Oliwie? Rzeczpospolita mogła uwolnić się od wojny ze Szwecją, aby wszystkie siły rzucić do działań przeciwko Moskwie, która ówcześnie zajmowała niemal całe Księstwo Litewskie i - wraz z Kozakami - większość Ukrainy. Interweniować trzeba było bardzo szybko, opinia litewska była bowiem niezwykle wzburzona. Na królu Janie Kazimierzu i kanclerzu wielkim litewskim Krzysztofie Pacu wieszano psy, podnoszono zarzuty, że król zupełnie nie dba o Wielkie Księstwo Litewskie. Wiadomo było, że w strukturze związku dwóch państw Litwa zajmowała pozycję trochę słabszą i rzeczywiście dla króla pierwszoplanowy front zmagań stanowiła wojna ze Szwecją, a nie z Moskwą. Bardzo niebezpiecznym wyrazem tego niezadowolenia było zorganizowanie przez wiecznie narzekającego na króla hetmana wielkiego litewskiego Pawła Sapiehę konfederacji wojskowej, czyli buntu wojsk litewskich, na Podlasiu w kwietniu 1660 roku, co zupełnie sparaliżowało obronę tamtych ziem. W dodatku zaczęły się podnosić głosy - nie wiadomo, czy poważne, czy też tylko puste groźby - że wojsko i elity litewskie wejdą w unię z Moskwą. Oczywiście, uwolniwszy się od frontu szwedzkiego, postanowiono natychmiast zająć się moskiewskim. Jedyną możliwością odzyskania zajętych ziem było starcie militarne, co też nastąpiło w 1660 roku, zaraz po zawarciu pokoju w Oliwie. Wojska przerzucono na wschód, a na Litwie i Ukrainie ruszyły potężne ofensywy, które zakończyły się wielkimi sukcesami. Oczywiście, tak jak nakazuje nasza tradycja, były to zwycięstwa zupełnie niewykorzystane. W zamierzeniach dyplomacji francuskiej pokój ze Szwecją również przedstawiał się bardzo korzystnie. Żywiono nadzieję, że Szwedzi staną się sojusznikiem Rzeczypospolitej w walce przeciwko Brandenburgii i cesarstwu. Oczywiście niewiele z tego wyszło, gdyż Szwedzi po śmierci króla Karola X Gustawa i wyciszeniu wszczętych przez niego wojen skoncentrowali się na sprawach wewnętrznych. Syn i następca zmarłego monarchy Karol XI miał dopiero cztery lata, władza w państwie trafiła w ręce oligarchów szwedzkich, którzy nie byli zainteresowani kontynuowaniem wyniszczających wojen, stąd ich chęć do szybkiego zawarcia traktatów pokojowych i wycofania się z konfliktów. Jak wspomniałem, nie sprawdziły się nawet rachuby Rzeczypospolitej na zaangażowanie Szwedów w sojusz antymoskiewski - co więcej, zawierając w 1661 roku pokój z Moskwą Szwedzi zobowiązali się, że w żaden sposób nie będą pomagać Rzeczypospolitej. Z punktu widzenia Moskwy to był bardzo mądry wymóg. Cóż więc nam przyniósł ten traktat: odzyskanie tego wszystkiego, co w 1655 roku utraciliśmy. W ówczesnej sytuacji Rzeczypospolitej można uznać za sukces to, że na rzecz Szwecji nie utraciliśmy w zasadzie nic - oprócz Inflant, których wcześniej de facto nie mieliśmy.
Z drugiej strony trzeba powiedzieć, że utraciliśmy pozycję w Prusach Książęcych. Od tego momentu zaczyna się wzrost potęgi Brandenburgii. Dużo straciliśmy także na arenie międzynarodowej. Z państwa, które dyktowało warunki w tym miejscu Europy przed rokiem 1648, staczaliśmy się powoli do roli przedmiotu rozgrywek państw silniejszych. Można też rzec przewrotnie, że walki toczone z najlepszą w zasadzie armią ówczesnej Europy, jaką były wojska szwedzkie, pozwoliły nam wykształcić kadrę dowódczą i żołnierza takiej jakości, że potem, w latach 1660 i 1661, bez trudu radził sobie z przeciwnikiem kozackim czy moskiewskim. Pamiętajmy, że przed tą "krwawą szkołą", którą nam dali Szwedzi, zupełnie nie umieliśmy sobie z nimi poradzić. Wpływy szwedzkie widać nawet w strukturze armii koronnej czy litewskiej, gdzie na skutek zetknięcia się z przeciwnikiem typu zachodnioeuropejskiego zwiększa się gwałtownie liczba piechoty, regimentów cudzoziemskich tzw. ludu ognistego. Pozwoliło to potem zupełnie inaczej poprowadzić działania przeciwko Moskwie i Kozakom na wschodnich rubieżach naszej Rzeczypospolitej.
Dr Krzysztof Kossarzecki - historyk, absolwent Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej i Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. Obecnie pracuje w Zakładzie Rękopisów Biblioteki Narodowej w Warszawie. Interesuje się dziejami Europy Środkowo-Wschodniej w XVI-XVIII stuleciu, zwłaszcza sytuacją wewnętrzną Wielkiego Księstwa Litewskiego i jego stosunkami z Państwem Moskiewskim oraz wojnami drugiej połowy XVII w. Opublikował m.in. książkę Kampania roku 1660 na Litwie (2005).
Fotografia: pierwsza strona traktatu, Wikimedia Commons, domena publiczna.