czas czytania:
Co dziś wiemy o Obławie Augustowskiej? – rozmowa z Danutą Kaszlej

Obława Augustowska jest jednym z nie do końca wyjaśnionych epizodów polskiej historii najnowszej. Brutalna pacyfikacja podziemia poakowskiego, przeprowadzona w lipcu 1945 r. przez wojska sowieckie w obrębie Puszczy Augustowskiej, uchodzi za największą zbrodnię dokonaną na narodzie polskim po zakończeniu działań II wojny światowej w Europie. Poza kilkoma dokumentami oraz relacjami osób pokrzywdzonych, które dają nam podstawową wiedzę na temat samej operacji, wciąż nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na wiele kluczowych pytań jej dotyczących. O zbrodni z lipca 1945 r. oraz nowo ujawnionych dokumentach sowieckich na temat Obławy z Danutą Kaszlej rozmawia Paweł Cichocki.
Nazwa „Obława Augustowska” jest chyba mało trafna, sugeruje bowiem, że mamy do czynienia z pewną lokalnością zjawiska, a jak już dzisiaj wiadomo, było to wydarzenie obejmujące znacznie szerszy teren niż tylko Augustów z przyległościami.
Nie zgodzę się z tą oceną, ponieważ sama nazwa odnosi się nie do miasta Augustów, lecz do całego kompleksu leśnego Puszczy Augustowskiej. Obejmuje on teren kilku powiatów, ciągnie się również na wschód od obecnej granicy wschodniej, która odcięła od Polski, m.in. część przedwojennego powiatu augustowskiego. Celem Obławy Augustowskiej byli partyzanci Armii Krajowej Obywateli (stanowiącej na Białostocczyźnie kontynuację rozwiązanej Armii Krajowej), dla których Puszcza Augustowska stanowiła naturalne oparcie. Żołnierze AKO byli bardzo aktywni wiosną 1945 r., jednak ich siły – jak wynika z rosyjskich dokumentów – Sowieci znacznie przeszacowali. Z tego powodu na rozkaz Stalina Sztab Generalny Armii Czerwonej opracował plan potężnej operacji wojskowej dla ich zniszczenia.
Operacja objęła „lasy augustowskie” – tak określają kompleks puszczański dokumenty rosyjskie z lipca 1945 r. – i przylegające do nich tereny dzisiejszych powiatów: sejneńskiego, suwalskiego, augustowskiego, części sokólskiego oraz ziem obecnej Litwy i Białorusi. Po zakończeniu głównego etapu przeczesania puszczy, jednostki z 50 i 48 Armii III Frontu Białoruskiego w trzeciej dekadzie lipca przeszukiwały również część powiatu ełckiego, oleckiego i gołdapskiego. Tę ostatnią informację odnaleźliśmy w dokumentach pozyskanych niespełna dwa miesiące temu ze stron internetowych Archiwum Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej. W lutym br. o ich istnieniu zakomunikowali historycy z Oddziału IPN w Białymstoku. Tak więc zasięg geograficzny sowieckiej pacyfikacji nowo pozyskane źródła poszerzają. Jednocześnie zarówno w dokumentach III Frontu Białoruskiego, jak i raportach kierowanych do Berii przez szefa kontrwywiadu wojskowego ZSRR Smiersz, który odpowiadał za likwidację – cytuję – „bandytów z augustowskich lasów”, to oni są celem poszukiwań. Zatem odnosząca się do masywu Puszczy Augustowskiej nazwa „Obława Augustowska”, w moim przekonaniu, dobrze identyfikuje tę sowiecką akcję przeciw poakowskiej partyzantce, której puszcza dawała schronienie.
Obławy Augustowskiej nie da się zamknąć jedynie w wymiarze historii lokalnej. Skala tej zbrodni: najprawdopodobniej więcej niż 1 tys. zamordowanych spośród ponad 7 tys. zatrzymanych – jest porażająca. Tym bardziej, że funkcjonariusze specjalnie przeszkolonego batalionu Smiersza zabili aresztowanych bez sądu, już w warunkach pokoju, nie da się więc tego usprawiedliwić realiami II wojny światowej. Obława Augustowska powinna stać się elementem świadomości ogólnonarodowej, a nie tylko lokalnej, również ze względu na dramat najbliższych Ofiar Obławy. Musieli oni w komunistycznej Polsce milczeć o zbrodni i żyć z krzywdzącym piętnem bandyckich rodzin, a do dziś nie wiedzą, gdzie znajdują się doły śmierci, w których spoczywają ich najbliżsi, bo Rosja odmawia udostępnienia dokumentów. Polacy powinni o zbrodni wiedzieć i upominać się o jej wyjaśnienie z równą determinacją, jak to robili w sprawie Zbrodni Katyńskiej.
Wiemy, że organy bezpieczeństwa ZSRR (NKWD i Smiersz) przeprowadzały w tym samym czasie podobne akcje pacyfikacyjne, do tej z obszaru Puszczy Augustowskiej, na terytoriach dzisiejszej Litwy i Białorusi. Czy władzom tych państw nie powinno zależeć na dokładnym wyjaśnieniu tragicznych wydarzeń z lata 1945 r.? Domyślam się, że na Białorusi, ze względu na reżim Łukaszenki i odwołania w historiografii tego kraju do bohaterskiej partyzantki sowieckiej z okresu II wojny światowej, jest problem z prowadzeniem jakichkolwiek badań. Ciekawi mnie jednak jak na to wszystko patrzą władze litewskie.
Jeżeli idzie o Łukaszenkę, to chcę mieć nadzieję, że zezwoli na prowadzenie badań w sprawie, która nie obciąża Białorusinów. Niewątpliwie zależne jest to od kontekstu międzynarodowego i starań polskiej dyplomacji. Jako historyk mogę tylko podkreślić, że różne źródła wskazują lokalizację zbiorowego dołu śmierci, co najmniej części Ofiar Obławy Augustowskiej, w pasie nadgranicznym po stronie białoruskiej. Sprawdzenie tego miejsca jest bardzo oczekiwane przez rodziny zamordowanych w lipcu 1945 r. W dniu 11 marca 2016 r. prokurator OKŚZpNP w Białymstoku skierował do Prokuratury Krajowej Departamentu Współpracy z Zagranicą wniosek o pomoc prawną, zwracając się o przeprowadzenie przez stronę białoruską na ich terytorium prac archeologicznych z udziałem polskiego prokuratora i biegłych. Badania miałyby się odbyć w miejscach wskazanych konkretnymi współrzędnymi geograficznymi w rejonie wsi Kalety i leśniczówki Giedź w celu ustalenia czy nie ma tam szczątków kostnych ofiar Obławy Augustowskiej. Czekamy na komunikat o przekazaniu wniosku stronie białoruskiej i liczymy na pozytywną odpowiedź.
Według mnie potrzebna jest też współpraca ze stroną litewską. Dokumenty III Frontu Białoruskiego i kontrwywiadu wojskowego ZSRR Smiersz jednoznacznie wskazują, że lipcowa pacyfikacja skierowana była zarówno przeciwko podziemiu polskiemu, jak i litewskiemu. Dotąd nie są wyjaśnione losy 514 Litwinów, według szyfrogramów Smiersza, przekazanych do 21 lipca 1945 r. litewskiemu NKWD. Konieczna jest intensyfikacja współpracy w tym zakresie i historycy Oddziału IPN w Białymstoku starają się o to. Na ich prośbę archiwiści litewscy sprawdzili w ostatnich tygodniach losy 12 Litwinów, których ujęcie w Obławie stwierdzają dokumenty rosyjskie. Okazało się, że przynajmniej dwóch spośród nich nie zostało zlikwidowanych w lipcu 1945 r. Jest to za mała próba (dwie spośród 514 osób), by wyciągać wnioski, co do losu wszystkich, ale dalsza współpraca historyków może to zmienić. Warto uzmysłowić sobie, że na ziemiach włączonych w 1945 r. w skład ZSRR terror był większy niż w Polsce. Akcje mające zlikwidować podziemie stanowiły prozę życia, były czymś powszechnym i permanentnym. Wobec tej skali represji trudno było Litwinom o szczególne potraktowanie Obławy Augustowskiej, która bezspornie objęła ziemie dzisiejszej Litwy. Tym być może należy tłumaczyć brak efektów dotychczasowej współpracy. Znane od niedawna dokumenty rosyjskie pokazują, że wyjaśnienie Obławy Augustowskiej pozwoli również poznać losy Litwinów. Powinno to zachęcić stronę litewską do wspólnych działań w tej sprawie.
Skąd, jeśli idzie o Obławę Augustowską, w licznych artykułach i opracowaniach bierze się liczba ok. 600 zaginionych?
Po ponad siedemdziesięciu latach powinno się słowo „zaginionych” zamienić na: „zamordowanych” i konieczna też jest świadomość, że dostępna dziś baza źródłowa nie pozwala określić, ile ofiar pochłonęła Obława Augustowska. Uważam, że od opublikowania w 2011 r. przez Nikitę Pietrowa szyfrogramów Smiersza podawanie stanu „ok. 600” ofiar jest błędem. Liczba ta opiera się na piśmie Prokuratury Wojskowej Federacji Rosyjskiej do Ambasady RP w Moskwie z 1995 r. Prokuratura rosyjska oficjalnie przyznała w nim, że Smiersz III Frontu Białoruskiego tylko do 19 lipca aresztował 592 obywateli polskich (pismo nie zawiera informacji o Litwinach). Od 2011 r. wiemy z szyfrogramów szefa Smiersza do szefa NKWD, że los już zakwalifikowanych do likwidacji 592 „bandytów” (czyli tych, których Smiersz uznał albo za żołnierzy AK-AKO, albo za osoby udzielające im wsparcia) podzielą też wyselekcjonowani spośród 1049 zatrzymanych, którzy podlegają jeszcze sprawdzeniu. Wiemy, że liczbę ofiar znacząco powiększyli ponadto aresztowani w wyniku powtórzenia akcji przeczesywania lasów (sprawozdanie z działań 50 Armii z 22 lipca 1945 r mówi już o kolejnych 20 „bandytach”) oraz na skutek aresztowań dokonywanych przez Smiersz, co najmniej do 28 lipca 1945 r. Do liczby ofiar należy też dodać poległych w walce i zabitych w trakcie przeprowadzania Obławy (podczas konwojowania, przesłuchań) oraz co najmniej 252 Litwinów wskazanych jako „bandyci” w szyfrogramie z 21 lipca 1945 r. Dlatego upieram się, że liczba „ok. 600” Ofiar Obławy Augustowskiej, do której przyzwyczailiśmy się, nie obrazuje obecnego stanu wiedzy.
Za czasów Polski Ludowej nie można było zająć się rzetelnym badaniem wydarzeń związanych z Obławą. Pytanie zatem, kiedy po 1989 r. nastąpił przełom w pracach i kiedy wiedza dotycząca tej zbrodni zaczęła docierać do szerszego grona osób?
Pierwszy znaczący krok w badaniach nad Obławą nastąpił jeszcze w ostatnich latach PRL-u. W 1987 r. przeprowadzono w okolicach Gib prace archeologiczno-ekshumacyjne. Były one skutkiem odkrycia przez Stefana Myszczyńskiego (utracił w Obławie ojczyma i trzech braci) w lesie między Rygolą a Gibami zbiorowego grobu ze szczątkami ludzkimi. Pojawiła się wtedy nadzieja, że może w tym miejscu pochowane są ofiary sowieckiej pacyfikacji z lipca 1945 r. Szybko okazało się jednak, że spoczywające w dołach ciała nie należą do Polaków, tylko do niemieckich żołnierzy. Oczywiście początkowo nikt nie chciał temu dać wiary, większość uważała, że wyniki prac zostały sfałszowane przez komunistów, i dopiero potwierdzenie rezultatów badań przez powtórną ekshumację w sierpniu 1989 r. ucięło ostatecznie wszelkie spekulacje.
Pomimo fiaska poszukiwań grobów Polaków, badania 1987 r. reanimowały falę pamięci o wydarzeniach związanych z Obławą. Na konferencji prasowej ówczesny rzecznik rządu Jerzy Urban musiał gęsto tłumaczyć się ze sprawy tej zbrodni przed zagranicznymi dziennikarzami. Rzecz jasna szedł w zaparte i twierdził, że sowieckie mordy na obszarze Suwalszczyzny i Augustowszczyzny to fikcja. Jego bezczelne kłamstwa wywołały oburzenie wśród rodzin Ofiar Obławy Augustowskiej, które zaczęły mówić o swoim dramacie i po latach nakazu milczenia upominać się o wyjaśnienie losów utraconych bliskich.
W 1987 r. powstał także Obywatelski Komitet Poszukiwań Mieszkańców Suwalszczyzny Zaginionych w lipcu 1945 r., który wykonał pionierską, a zarazem kolosalną pracę w kwestii walki o pamięć po osobach zaginionych w czasie lipcowej pacyfikacji obszaru Puszczy Augustowskiej. Dorobek prac komitetu stanowił bazę dla prokuratora prowadzącego w 1992 r. śledztwo w sprawie Obławy, a od 2001 r. dla Instytutu Pamięci Narodowej. Gros wiedzy na temat Obławy Augustowskiej jest owocem zbierania relacji, fotografii i dokumentów przez to właśnie środowisko – wówczas, gdy żyło jeszcze wielu bezpośrednich świadków tych wydarzeń.
Ci którzy zaprzeczali obawiali się szykan ze strony władz komunistycznych?
Bardziej chyba chodziło o skuteczność skazania przez komunistów tych, którzy nie pogodzili się z utratą wolności na złą pamięć, na wyklęcie. Odczarowywanie tego obrazu i dyskusja wobec powojennych wyborów Polaków to przecież proces, który wciąż trwa. Trzeba sobie uzmysławiać, jaką cenę zapłaciły rodziny „Wyklętych”: utrata najbliższych – często pozbawionych i grobu, i czci; walka o przetrwanie nieraz w skrajnej nędzy, bo zabrakło żywicieli rodzin; piętno bandyckich rodzin i różne formy dyskryminacji z tym związane. Niełatwo było w latach 80. wracać do tak trudnej przeszłości i udowadniać, że ich bliscy działali w konspiracji i nie byli bandytami. Zmieniło się to, gdy zorganizowało się środowisko akowskich kombatantów, gdy państwo polskie zaczęło unieważniać stalinowskie wyroki i pojawiało się coraz więcej publikacji odkłamujących powojenny okres.
Ale to chyba nie oznacza, że wśród zatrzymanych podczas Obławy nie było osób przypadkowych?
Osoby przypadkowe zdarzały się, jednak to nie one dominowały. Owszem: „Nie było Edwarda Kundy z Jamin, to wzięto Edwarda Kundę z Jaziewa”, ale sporządzone wcześniej listy akowców były skrupulatnie wykorzystywane, przesłuchania zatrzymanych na kolejnych etapach selekcji służyły wyłapywaniu zaangażowanych w niepodległościową działalność i owocowały kolejnymi aresztowaniami, ponawiano przeczesywanie lasów, by zlikwidować partyzantów. Fałszywy byłby jednak obraz, że wśród ofiar Obławy Augustowskiej było bardzo dużo osób nie związanych z żadną konspiracją i całą akcję z lipca 1945 r. przeprowadzono przeciw ludności cywilnej. To żołnierze AK-AKO stanowili jej cel, a zastraszenie mieszkańców puszczańskich miejscowości, by nie mieli odwagi wspierać podziemia, było wartością dodaną.
Ogólnie rzecz biorąc badania nad Obławą Augustowską, to do niedawna było stąpanie po cienkim lodzie. Bo wszystko w dużej mierze opierało się na relacjach, a wiadomo jak niewdzięcznym źródłem są wszelkiego rodzaju wspomnienia i jak trudno je weryfikować. Dobry warsztat historyka potrafi jednak doprowadzić do tego, że ze strzępów informacji da się zbudować szkielet wydarzeń. Nowe dokumenty, których istnienie zaledwie dwa miesiące temu ujawnili historycy Instytutu Pamięci Narodowej wydaje się, że zasadniczo nie zmieniają przekazu, choć go uszczegółowiają i dopełniają.
Powiedzmy może coś więcej na temat tych materiałów…
Nowy zbiór dokumentów w sprawie Obławy Augustowskiej został odnaleziony w zasobie Centralnego Archiwum Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej. Był on udostępniony na jego stronach internetowych. Historycy Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Białymstoku dokonali kwerendy materiałów, skupiając się na dokumentach 50. Armii III Frontu Białoruskiego, realizującej w czasie Obławy Augustowskiej operację „przeczesania lasów”. Okazało się, że wśród tysięcy źródeł mających zobrazować wysiłek Armii Czerwonej na frontach II wojny światowej, podkreślić jej wkład w pokonanie Niemiec i ich sojuszników, znalazły się też dokumenty jednostek pacyfikujących antykomunistyczne podziemie w Puszczy Augustowskiej.
O te dokumenty bezskutecznie zwracała się strona polska do Federacji Rosyjskiej, poprzez kilkakrotnie ponawiane prośby o pomoc prawną, w śledztwie prowadzonym przez prokuratorów Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.
Otwartym pozostaje pytanie, dlaczego Prokuratura Rosyjska na drodze oficjalnej odmawiała wcześniej stronie polskiej udostępnienia dokumentów, a teraz Centralne Archiwum Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej publikuje część z nich na ogólnodostępnych serwerach w sieci. Wciąż zastanawiam się, czy zrobiono to z rozmysłem, czy przez nieuwagę.
Komputerowe skany to jednak nie oryginały, czy będą podejmowane jakieś próby uzyskania dostępu do tych materiałów znajdujących się w Rosji?
Prokurator Zbigniew Kulikowski, prowadzący śledztwo w sprawie Obławy, podczas spotkania zorganizowanego przez Klub Historyczny im. Armii Krajowej w Augustowie, zapowiedział złożenie w kwietniu 2016 r. wniosków o udostępnienie przez stronę rosyjską uwierzytelnionych kopii dokumentów pozyskanych z sieci jako skany. Komunikat IPN z 6 kwietnia br. przesuwa ten termin na początek czerwca 2016 r. Do udzielenia pomocy prawnej zobowiązuje Rosję podpisana przez nią europejska konwencja z 1959 r. i dwustronna umowa z 1996 r. Niezależnie od odpowiedzi rosyjskiej omawiane źródła zostały włączone do śledztwa w sprawie Obławy Augustowskiej, po uzyskaniu ekspertyzy biegłego, która potwierdza ich autentyczność.
Czy nowo pozyskane rosyjskie dokumenty są tak samo ważne dla wiedzy o Obławie, co ujawnione w 2011 r. przez Nikitę Pietrowa szyfrogramy gen. Wiktora Abakumowa do szefa NKWD Ławrientija Berii?
Niewątpliwie nowe dokumenty mają istotne znaczenie dla historyków, natomiast nie zadowalają rodzin Ofiar Obławy Augustowskiej, które oczekują przede wszystkim odnalezienia dołów śmierci. Do ich odkrycia potrzebne są dokumenty kontrwywiadu Smiersz, bo to w jego ręce trafiali zatrzymani w wyniku operacji wojskowej na terenie lasów augustowskich Polacy. To funkcjonariusze sowieckiego kontrwywiadu wojskowego podejmowali decyzję o losie zatrzymanych i – jak wiemy z szyfrogramu Abakumowa, szefa Smiersza z 21 lipca 1945 r. – to oni dokonali egzekucji.
Podsumowując, dzięki pozyskanym przez Instytut Pamięci Narodowej dokumentom 50 Armii III Frontu Białoruskiego więcej wiemy o samej operacji wojskowej przeprowadzonej przez Sowietów w lipcu 1945 r. w obrębie Puszczy Augustowskiej, ale wiedza ta nie przybliża nas w żaden sposób do ustalenia miejsca zbrodni i ukrycia ciał.
Danuta Kaszlej – absolwentka Instytutu Historii Uniwersytetu Warszawskiego. Wraz z mężem od połowy lat 90. zajmuje się badaniem zbrojnego podziemia antykomunistycznego na Suwalszczyźnie, w tym Obławy Augustowskiej z lipca 1945 r. Od 2006 r. pełni funkcję Prezesa Zarządu Klubu Historycznego im. Armii Krajowej w Augustowie (http://akklub.pl/). Wyniki swoich badań miała okazję prezentować m.in. na konferencjach organizowanych przez Instytut Pamięci Narodowej i w licznych publikacjach. Popularyzatorka wiedzy na temat Obławy Augustowskiej i polskiego podziemia zbrojnego po 1945 r.
Fot. Tablica na wzgórzu w Gibach poświęcona ludziom, którzy zginęli podczas obławy augustowskiej (autor: Radosław Drożdżewski).
Nazwa „Obława Augustowska” jest chyba mało trafna, sugeruje bowiem, że mamy do czynienia z pewną lokalnością zjawiska, a jak już dzisiaj wiadomo, było to wydarzenie obejmujące znacznie szerszy teren niż tylko Augustów z przyległościami.
Nie zgodzę się z tą oceną, ponieważ sama nazwa odnosi się nie do miasta Augustów, lecz do całego kompleksu leśnego Puszczy Augustowskiej. Obejmuje on teren kilku powiatów, ciągnie się również na wschód od obecnej granicy wschodniej, która odcięła od Polski, m.in. część przedwojennego powiatu augustowskiego. Celem Obławy Augustowskiej byli partyzanci Armii Krajowej Obywateli (stanowiącej na Białostocczyźnie kontynuację rozwiązanej Armii Krajowej), dla których Puszcza Augustowska stanowiła naturalne oparcie. Żołnierze AKO byli bardzo aktywni wiosną 1945 r., jednak ich siły – jak wynika z rosyjskich dokumentów – Sowieci znacznie przeszacowali. Z tego powodu na rozkaz Stalina Sztab Generalny Armii Czerwonej opracował plan potężnej operacji wojskowej dla ich zniszczenia.
Operacja objęła „lasy augustowskie” – tak określają kompleks puszczański dokumenty rosyjskie z lipca 1945 r. – i przylegające do nich tereny dzisiejszych powiatów: sejneńskiego, suwalskiego, augustowskiego, części sokólskiego oraz ziem obecnej Litwy i Białorusi. Po zakończeniu głównego etapu przeczesania puszczy, jednostki z 50 i 48 Armii III Frontu Białoruskiego w trzeciej dekadzie lipca przeszukiwały również część powiatu ełckiego, oleckiego i gołdapskiego. Tę ostatnią informację odnaleźliśmy w dokumentach pozyskanych niespełna dwa miesiące temu ze stron internetowych Archiwum Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej. W lutym br. o ich istnieniu zakomunikowali historycy z Oddziału IPN w Białymstoku. Tak więc zasięg geograficzny sowieckiej pacyfikacji nowo pozyskane źródła poszerzają. Jednocześnie zarówno w dokumentach III Frontu Białoruskiego, jak i raportach kierowanych do Berii przez szefa kontrwywiadu wojskowego ZSRR Smiersz, który odpowiadał za likwidację – cytuję – „bandytów z augustowskich lasów”, to oni są celem poszukiwań. Zatem odnosząca się do masywu Puszczy Augustowskiej nazwa „Obława Augustowska”, w moim przekonaniu, dobrze identyfikuje tę sowiecką akcję przeciw poakowskiej partyzantce, której puszcza dawała schronienie.
Obławy Augustowskiej nie da się zamknąć jedynie w wymiarze historii lokalnej. Skala tej zbrodni: najprawdopodobniej więcej niż 1 tys. zamordowanych spośród ponad 7 tys. zatrzymanych – jest porażająca. Tym bardziej, że funkcjonariusze specjalnie przeszkolonego batalionu Smiersza zabili aresztowanych bez sądu, już w warunkach pokoju, nie da się więc tego usprawiedliwić realiami II wojny światowej. Obława Augustowska powinna stać się elementem świadomości ogólnonarodowej, a nie tylko lokalnej, również ze względu na dramat najbliższych Ofiar Obławy. Musieli oni w komunistycznej Polsce milczeć o zbrodni i żyć z krzywdzącym piętnem bandyckich rodzin, a do dziś nie wiedzą, gdzie znajdują się doły śmierci, w których spoczywają ich najbliżsi, bo Rosja odmawia udostępnienia dokumentów. Polacy powinni o zbrodni wiedzieć i upominać się o jej wyjaśnienie z równą determinacją, jak to robili w sprawie Zbrodni Katyńskiej.
Wiemy, że organy bezpieczeństwa ZSRR (NKWD i Smiersz) przeprowadzały w tym samym czasie podobne akcje pacyfikacyjne, do tej z obszaru Puszczy Augustowskiej, na terytoriach dzisiejszej Litwy i Białorusi. Czy władzom tych państw nie powinno zależeć na dokładnym wyjaśnieniu tragicznych wydarzeń z lata 1945 r.? Domyślam się, że na Białorusi, ze względu na reżim Łukaszenki i odwołania w historiografii tego kraju do bohaterskiej partyzantki sowieckiej z okresu II wojny światowej, jest problem z prowadzeniem jakichkolwiek badań. Ciekawi mnie jednak jak na to wszystko patrzą władze litewskie.
Jeżeli idzie o Łukaszenkę, to chcę mieć nadzieję, że zezwoli na prowadzenie badań w sprawie, która nie obciąża Białorusinów. Niewątpliwie zależne jest to od kontekstu międzynarodowego i starań polskiej dyplomacji. Jako historyk mogę tylko podkreślić, że różne źródła wskazują lokalizację zbiorowego dołu śmierci, co najmniej części Ofiar Obławy Augustowskiej, w pasie nadgranicznym po stronie białoruskiej. Sprawdzenie tego miejsca jest bardzo oczekiwane przez rodziny zamordowanych w lipcu 1945 r. W dniu 11 marca 2016 r. prokurator OKŚZpNP w Białymstoku skierował do Prokuratury Krajowej Departamentu Współpracy z Zagranicą wniosek o pomoc prawną, zwracając się o przeprowadzenie przez stronę białoruską na ich terytorium prac archeologicznych z udziałem polskiego prokuratora i biegłych. Badania miałyby się odbyć w miejscach wskazanych konkretnymi współrzędnymi geograficznymi w rejonie wsi Kalety i leśniczówki Giedź w celu ustalenia czy nie ma tam szczątków kostnych ofiar Obławy Augustowskiej. Czekamy na komunikat o przekazaniu wniosku stronie białoruskiej i liczymy na pozytywną odpowiedź.
Według mnie potrzebna jest też współpraca ze stroną litewską. Dokumenty III Frontu Białoruskiego i kontrwywiadu wojskowego ZSRR Smiersz jednoznacznie wskazują, że lipcowa pacyfikacja skierowana była zarówno przeciwko podziemiu polskiemu, jak i litewskiemu. Dotąd nie są wyjaśnione losy 514 Litwinów, według szyfrogramów Smiersza, przekazanych do 21 lipca 1945 r. litewskiemu NKWD. Konieczna jest intensyfikacja współpracy w tym zakresie i historycy Oddziału IPN w Białymstoku starają się o to. Na ich prośbę archiwiści litewscy sprawdzili w ostatnich tygodniach losy 12 Litwinów, których ujęcie w Obławie stwierdzają dokumenty rosyjskie. Okazało się, że przynajmniej dwóch spośród nich nie zostało zlikwidowanych w lipcu 1945 r. Jest to za mała próba (dwie spośród 514 osób), by wyciągać wnioski, co do losu wszystkich, ale dalsza współpraca historyków może to zmienić. Warto uzmysłowić sobie, że na ziemiach włączonych w 1945 r. w skład ZSRR terror był większy niż w Polsce. Akcje mające zlikwidować podziemie stanowiły prozę życia, były czymś powszechnym i permanentnym. Wobec tej skali represji trudno było Litwinom o szczególne potraktowanie Obławy Augustowskiej, która bezspornie objęła ziemie dzisiejszej Litwy. Tym być może należy tłumaczyć brak efektów dotychczasowej współpracy. Znane od niedawna dokumenty rosyjskie pokazują, że wyjaśnienie Obławy Augustowskiej pozwoli również poznać losy Litwinów. Powinno to zachęcić stronę litewską do wspólnych działań w tej sprawie.
Skąd, jeśli idzie o Obławę Augustowską, w licznych artykułach i opracowaniach bierze się liczba ok. 600 zaginionych?
Po ponad siedemdziesięciu latach powinno się słowo „zaginionych” zamienić na: „zamordowanych” i konieczna też jest świadomość, że dostępna dziś baza źródłowa nie pozwala określić, ile ofiar pochłonęła Obława Augustowska. Uważam, że od opublikowania w 2011 r. przez Nikitę Pietrowa szyfrogramów Smiersza podawanie stanu „ok. 600” ofiar jest błędem. Liczba ta opiera się na piśmie Prokuratury Wojskowej Federacji Rosyjskiej do Ambasady RP w Moskwie z 1995 r. Prokuratura rosyjska oficjalnie przyznała w nim, że Smiersz III Frontu Białoruskiego tylko do 19 lipca aresztował 592 obywateli polskich (pismo nie zawiera informacji o Litwinach). Od 2011 r. wiemy z szyfrogramów szefa Smiersza do szefa NKWD, że los już zakwalifikowanych do likwidacji 592 „bandytów” (czyli tych, których Smiersz uznał albo za żołnierzy AK-AKO, albo za osoby udzielające im wsparcia) podzielą też wyselekcjonowani spośród 1049 zatrzymanych, którzy podlegają jeszcze sprawdzeniu. Wiemy, że liczbę ofiar znacząco powiększyli ponadto aresztowani w wyniku powtórzenia akcji przeczesywania lasów (sprawozdanie z działań 50 Armii z 22 lipca 1945 r mówi już o kolejnych 20 „bandytach”) oraz na skutek aresztowań dokonywanych przez Smiersz, co najmniej do 28 lipca 1945 r. Do liczby ofiar należy też dodać poległych w walce i zabitych w trakcie przeprowadzania Obławy (podczas konwojowania, przesłuchań) oraz co najmniej 252 Litwinów wskazanych jako „bandyci” w szyfrogramie z 21 lipca 1945 r. Dlatego upieram się, że liczba „ok. 600” Ofiar Obławy Augustowskiej, do której przyzwyczailiśmy się, nie obrazuje obecnego stanu wiedzy.
Za czasów Polski Ludowej nie można było zająć się rzetelnym badaniem wydarzeń związanych z Obławą. Pytanie zatem, kiedy po 1989 r. nastąpił przełom w pracach i kiedy wiedza dotycząca tej zbrodni zaczęła docierać do szerszego grona osób?
Pierwszy znaczący krok w badaniach nad Obławą nastąpił jeszcze w ostatnich latach PRL-u. W 1987 r. przeprowadzono w okolicach Gib prace archeologiczno-ekshumacyjne. Były one skutkiem odkrycia przez Stefana Myszczyńskiego (utracił w Obławie ojczyma i trzech braci) w lesie między Rygolą a Gibami zbiorowego grobu ze szczątkami ludzkimi. Pojawiła się wtedy nadzieja, że może w tym miejscu pochowane są ofiary sowieckiej pacyfikacji z lipca 1945 r. Szybko okazało się jednak, że spoczywające w dołach ciała nie należą do Polaków, tylko do niemieckich żołnierzy. Oczywiście początkowo nikt nie chciał temu dać wiary, większość uważała, że wyniki prac zostały sfałszowane przez komunistów, i dopiero potwierdzenie rezultatów badań przez powtórną ekshumację w sierpniu 1989 r. ucięło ostatecznie wszelkie spekulacje.
Pomimo fiaska poszukiwań grobów Polaków, badania 1987 r. reanimowały falę pamięci o wydarzeniach związanych z Obławą. Na konferencji prasowej ówczesny rzecznik rządu Jerzy Urban musiał gęsto tłumaczyć się ze sprawy tej zbrodni przed zagranicznymi dziennikarzami. Rzecz jasna szedł w zaparte i twierdził, że sowieckie mordy na obszarze Suwalszczyzny i Augustowszczyzny to fikcja. Jego bezczelne kłamstwa wywołały oburzenie wśród rodzin Ofiar Obławy Augustowskiej, które zaczęły mówić o swoim dramacie i po latach nakazu milczenia upominać się o wyjaśnienie losów utraconych bliskich.
W 1987 r. powstał także Obywatelski Komitet Poszukiwań Mieszkańców Suwalszczyzny Zaginionych w lipcu 1945 r., który wykonał pionierską, a zarazem kolosalną pracę w kwestii walki o pamięć po osobach zaginionych w czasie lipcowej pacyfikacji obszaru Puszczy Augustowskiej. Dorobek prac komitetu stanowił bazę dla prokuratora prowadzącego w 1992 r. śledztwo w sprawie Obławy, a od 2001 r. dla Instytutu Pamięci Narodowej. Gros wiedzy na temat Obławy Augustowskiej jest owocem zbierania relacji, fotografii i dokumentów przez to właśnie środowisko – wówczas, gdy żyło jeszcze wielu bezpośrednich świadków tych wydarzeń.
Ci którzy zaprzeczali obawiali się szykan ze strony władz komunistycznych?
Bardziej chyba chodziło o skuteczność skazania przez komunistów tych, którzy nie pogodzili się z utratą wolności na złą pamięć, na wyklęcie. Odczarowywanie tego obrazu i dyskusja wobec powojennych wyborów Polaków to przecież proces, który wciąż trwa. Trzeba sobie uzmysławiać, jaką cenę zapłaciły rodziny „Wyklętych”: utrata najbliższych – często pozbawionych i grobu, i czci; walka o przetrwanie nieraz w skrajnej nędzy, bo zabrakło żywicieli rodzin; piętno bandyckich rodzin i różne formy dyskryminacji z tym związane. Niełatwo było w latach 80. wracać do tak trudnej przeszłości i udowadniać, że ich bliscy działali w konspiracji i nie byli bandytami. Zmieniło się to, gdy zorganizowało się środowisko akowskich kombatantów, gdy państwo polskie zaczęło unieważniać stalinowskie wyroki i pojawiało się coraz więcej publikacji odkłamujących powojenny okres.
Ale to chyba nie oznacza, że wśród zatrzymanych podczas Obławy nie było osób przypadkowych?
Osoby przypadkowe zdarzały się, jednak to nie one dominowały. Owszem: „Nie było Edwarda Kundy z Jamin, to wzięto Edwarda Kundę z Jaziewa”, ale sporządzone wcześniej listy akowców były skrupulatnie wykorzystywane, przesłuchania zatrzymanych na kolejnych etapach selekcji służyły wyłapywaniu zaangażowanych w niepodległościową działalność i owocowały kolejnymi aresztowaniami, ponawiano przeczesywanie lasów, by zlikwidować partyzantów. Fałszywy byłby jednak obraz, że wśród ofiar Obławy Augustowskiej było bardzo dużo osób nie związanych z żadną konspiracją i całą akcję z lipca 1945 r. przeprowadzono przeciw ludności cywilnej. To żołnierze AK-AKO stanowili jej cel, a zastraszenie mieszkańców puszczańskich miejscowości, by nie mieli odwagi wspierać podziemia, było wartością dodaną.
Ogólnie rzecz biorąc badania nad Obławą Augustowską, to do niedawna było stąpanie po cienkim lodzie. Bo wszystko w dużej mierze opierało się na relacjach, a wiadomo jak niewdzięcznym źródłem są wszelkiego rodzaju wspomnienia i jak trudno je weryfikować. Dobry warsztat historyka potrafi jednak doprowadzić do tego, że ze strzępów informacji da się zbudować szkielet wydarzeń. Nowe dokumenty, których istnienie zaledwie dwa miesiące temu ujawnili historycy Instytutu Pamięci Narodowej wydaje się, że zasadniczo nie zmieniają przekazu, choć go uszczegółowiają i dopełniają.
Powiedzmy może coś więcej na temat tych materiałów…
Nowy zbiór dokumentów w sprawie Obławy Augustowskiej został odnaleziony w zasobie Centralnego Archiwum Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej. Był on udostępniony na jego stronach internetowych. Historycy Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Białymstoku dokonali kwerendy materiałów, skupiając się na dokumentach 50. Armii III Frontu Białoruskiego, realizującej w czasie Obławy Augustowskiej operację „przeczesania lasów”. Okazało się, że wśród tysięcy źródeł mających zobrazować wysiłek Armii Czerwonej na frontach II wojny światowej, podkreślić jej wkład w pokonanie Niemiec i ich sojuszników, znalazły się też dokumenty jednostek pacyfikujących antykomunistyczne podziemie w Puszczy Augustowskiej.
O te dokumenty bezskutecznie zwracała się strona polska do Federacji Rosyjskiej, poprzez kilkakrotnie ponawiane prośby o pomoc prawną, w śledztwie prowadzonym przez prokuratorów Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.
Otwartym pozostaje pytanie, dlaczego Prokuratura Rosyjska na drodze oficjalnej odmawiała wcześniej stronie polskiej udostępnienia dokumentów, a teraz Centralne Archiwum Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej publikuje część z nich na ogólnodostępnych serwerach w sieci. Wciąż zastanawiam się, czy zrobiono to z rozmysłem, czy przez nieuwagę.
Komputerowe skany to jednak nie oryginały, czy będą podejmowane jakieś próby uzyskania dostępu do tych materiałów znajdujących się w Rosji?
Prokurator Zbigniew Kulikowski, prowadzący śledztwo w sprawie Obławy, podczas spotkania zorganizowanego przez Klub Historyczny im. Armii Krajowej w Augustowie, zapowiedział złożenie w kwietniu 2016 r. wniosków o udostępnienie przez stronę rosyjską uwierzytelnionych kopii dokumentów pozyskanych z sieci jako skany. Komunikat IPN z 6 kwietnia br. przesuwa ten termin na początek czerwca 2016 r. Do udzielenia pomocy prawnej zobowiązuje Rosję podpisana przez nią europejska konwencja z 1959 r. i dwustronna umowa z 1996 r. Niezależnie od odpowiedzi rosyjskiej omawiane źródła zostały włączone do śledztwa w sprawie Obławy Augustowskiej, po uzyskaniu ekspertyzy biegłego, która potwierdza ich autentyczność.
Czy nowo pozyskane rosyjskie dokumenty są tak samo ważne dla wiedzy o Obławie, co ujawnione w 2011 r. przez Nikitę Pietrowa szyfrogramy gen. Wiktora Abakumowa do szefa NKWD Ławrientija Berii?
Niewątpliwie nowe dokumenty mają istotne znaczenie dla historyków, natomiast nie zadowalają rodzin Ofiar Obławy Augustowskiej, które oczekują przede wszystkim odnalezienia dołów śmierci. Do ich odkrycia potrzebne są dokumenty kontrwywiadu Smiersz, bo to w jego ręce trafiali zatrzymani w wyniku operacji wojskowej na terenie lasów augustowskich Polacy. To funkcjonariusze sowieckiego kontrwywiadu wojskowego podejmowali decyzję o losie zatrzymanych i – jak wiemy z szyfrogramu Abakumowa, szefa Smiersza z 21 lipca 1945 r. – to oni dokonali egzekucji.
Podsumowując, dzięki pozyskanym przez Instytut Pamięci Narodowej dokumentom 50 Armii III Frontu Białoruskiego więcej wiemy o samej operacji wojskowej przeprowadzonej przez Sowietów w lipcu 1945 r. w obrębie Puszczy Augustowskiej, ale wiedza ta nie przybliża nas w żaden sposób do ustalenia miejsca zbrodni i ukrycia ciał.
Danuta Kaszlej – absolwentka Instytutu Historii Uniwersytetu Warszawskiego. Wraz z mężem od połowy lat 90. zajmuje się badaniem zbrojnego podziemia antykomunistycznego na Suwalszczyźnie, w tym Obławy Augustowskiej z lipca 1945 r. Od 2006 r. pełni funkcję Prezesa Zarządu Klubu Historycznego im. Armii Krajowej w Augustowie (http://akklub.pl/). Wyniki swoich badań miała okazję prezentować m.in. na konferencjach organizowanych przez Instytut Pamięci Narodowej i w licznych publikacjach. Popularyzatorka wiedzy na temat Obławy Augustowskiej i polskiego podziemia zbrojnego po 1945 r.
Fot. Tablica na wzgórzu w Gibach poświęcona ludziom, którzy zginęli podczas obławy augustowskiej (autor: Radosław Drożdżewski).