„Towarzysze mamy problem”. Reakcje na wybór Jana Pawła II
czas czytania:

16 października 1978 r. wieczorem (decyzję ogłoszono o godz. 18.44) zupełnie niespodziewanie kardynał Karol Wojtyła został wybrany na kolejnego papieża. Przerwał tym samym trwającą ponad 450 lat serię obsadzania tego urzędu przez Włochów. Nowy papież wybrał imię Jan Paweł II. Jego wybór spowodował wiele komentarzy – zarówno w PRL, jak i na całym świecie.
Na początek opis dwóch symbolicznych scenek, doskonale ukazujących, jak to wydarzenie przyjęli zwykli Polacy oraz peerelowskie władze.
Pierwsza z Krakowa: „Krótko po godzinie 19.00 zaludniają się ulice miasta. Dzień powszedni zmienia się w Wielkie Święto. Na krużgankach klasztoru oo. Dominikanów zbiera się tłum młodzieży. Wszyscy wzruszeni, zawzięcie komentują nieoczekiwany wynik konklawe, snują przypuszczenia, co się teraz zmieni w Kościele i poza Kościołem. Powstaje pomysł wyjścia na miasto […] Ewa zanotowała: »po drodze dołączyli do nas przechodnie zaintrygowani wieczornym pochodem. Zaczepiani nas, pytając, czy to prawda, że Wojtyła jest papieżem. Wszyscy ściskali się i całowali z radości« […] Jest 21.00 na Rynku wokół pomnika Mickiewicza gromadzą się tłumy ludzi” – pisał (na podstawie relacji Liliany Batko, Ewy Kulik i Róży Woźniakowskiej) na łamach drugoobiegowego pisma „Spotkania” Tadeusz Konopka.
Pierwsza z Krakowa: „Krótko po godzinie 19.00 zaludniają się ulice miasta. Dzień powszedni zmienia się w Wielkie Święto. Na krużgankach klasztoru oo. Dominikanów zbiera się tłum młodzieży. Wszyscy wzruszeni, zawzięcie komentują nieoczekiwany wynik konklawe, snują przypuszczenia, co się teraz zmieni w Kościele i poza Kościołem. Powstaje pomysł wyjścia na miasto […] Ewa zanotowała: »po drodze dołączyli do nas przechodnie zaintrygowani wieczornym pochodem. Zaczepiani nas, pytając, czy to prawda, że Wojtyła jest papieżem. Wszyscy ściskali się i całowali z radości« […] Jest 21.00 na Rynku wokół pomnika Mickiewicza gromadzą się tłumy ludzi” – pisał (na podstawie relacji Liliany Batko, Ewy Kulik i Róży Woźniakowskiej) na łamach drugoobiegowego pisma „Spotkania” Tadeusz Konopka.
Druga to scena z autokaru jadącego z Warszawy do Olsztyna, którym podróżowali polscy delegaci (posłowie, dziennikarze, pracownicy naukowi czy działaczy gospodarczy, w zdecydowanej większości członkowie rządzącej w kraju Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej) na II Forum Polska–RFN. Tak ją opisywał na łamach swoich dzienników działacz katolicki Janusz Zabłocki: „Wiadomość ta poraziła wszystkich niby grom z jasnego nieba. W autokarze wypełnionym dotąd ożywionym gwarem rozmów zapadła nagle przejmująca cisza. Dawało się odczuć, że – poza krańcowym zaskoczeniem – przeżywają wszyscy wewnętrzne rozdarcie […] W zupełnym prawie milczeniu, jakie po komunikacie radiowym zawisło w autokarze, czuło się niemal fizycznie, jak w każdym z moich towarzyszy podróży te dwie sprzeczne reakcje – narodowa i partyjna – ścierają się ze sobą i ważą”. Tę ostatnią sprzeczność świetnie opisał redaktor naczelny „Polityki” Mieczysław Rakowski, który zresztą jechał tym autokarem: „Wybór Wojtyły niesłychanie wzmacnia katolicyzm w Polsce, osłabia pozycję Polski w bloku socjalistycznym (już słyszę, jak w Moskwie mówią: no, teraz Polacy mają w Waszyngtonie Brzezińskiego, a w Rzymie Wojtyłę), ale podnosi naszą pozycję w świecie”.
Szok przywódców PRL najlepiej oddaje reakcja I sekretarza Komitet Centralnego PZPR Edwarda Gierka, który po tym, jak został poinformowany telefonicznie o wyborze Karola Wojtyły na papieża przez członka KC Stanisława Kanię, miał jęknąć do słuchawki „O rany boskie”, a następnego dnia zaczął posiedzenie Biura Politycznego słowami: „Towarzysze mamy problem”. Owo zaniepokojenie polskich towarzyszy podzielali również Sowieci.
Szok przywódców PRL najlepiej oddaje reakcja I sekretarza Komitet Centralnego PZPR Edwarda Gierka, który po tym, jak został poinformowany telefonicznie o wyborze Karola Wojtyły na papieża przez członka KC Stanisława Kanię, miał jęknąć do słuchawki „O rany boskie”, a następnego dnia zaczął posiedzenie Biura Politycznego słowami: „Towarzysze mamy problem”. Owo zaniepokojenie polskich towarzyszy podzielali również Sowieci.
Radość i szok
Trudno też mówić o entuzjazmie polskich mediów. Jak odnotował w swoich zapiskach redaktor „Zielonego Sztandaru” (pisma Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego) Zdzisław Ropiński: „Wczoraj kardynał Karol Wojtyła został wybrany na papieża. Ogólnie wielki szok. Dziś wszyscy mówią o tym wielkim wydarzeniu. Ala prasa informuje wstrzemięźliwie, bez emocji […] żadnych odgłosów ze świata”.
Co bardziej entuzjastyczne głosy były tłumione, zdejmowane przez czujnych szefów. Tak to opisywał Rakowski: „W mojej redakcji wybór Wojtyły wywołał również sporo emocji, a nawet euforię. Kilku kolegów zachowywało się tak, jakby już jutro miało dojść do zmiany komunistycznych rządów w Polsce. Nie pytając mnie, wysłano ekipę dziennikarzy do Krakowa i Wadowic […] dla napisania story o nowym papieżu. Darek Fikus biegał po korytarzu i wołał, że jego obowiązkiem jest przekazanie prawdy o Wojtyle. W niedzielę wieczorem […] zadzwonił do mnie i ogromnie podekscytowany przyniósł tekst. Przeczytałem go uważnie i złapałem się za głowę. Autorzy (w tej liczbie Marta Wesołowska) wpadli w nastrój euforyczny. Odrzuciłem to dzieło”.
Co bardziej entuzjastyczne głosy były tłumione, zdejmowane przez czujnych szefów. Tak to opisywał Rakowski: „W mojej redakcji wybór Wojtyły wywołał również sporo emocji, a nawet euforię. Kilku kolegów zachowywało się tak, jakby już jutro miało dojść do zmiany komunistycznych rządów w Polsce. Nie pytając mnie, wysłano ekipę dziennikarzy do Krakowa i Wadowic […] dla napisania story o nowym papieżu. Darek Fikus biegał po korytarzu i wołał, że jego obowiązkiem jest przekazanie prawdy o Wojtyle. W niedzielę wieczorem […] zadzwonił do mnie i ogromnie podekscytowany przyniósł tekst. Przeczytałem go uważnie i złapałem się za głowę. Autorzy (w tej liczbie Marta Wesołowska) wpadli w nastrój euforyczny. Odrzuciłem to dzieło”.

Widok ogólny podium, z którego przemawia Jan Paweł II (widoczny w głębi). Na pierwszym planie widoczni uczestnicy spotkania, wśród nich wielu księży
Narodowe Archiwum Cyfrowe
Oczywiście owa wstrzemięźliwość dotyczyła tylko prasy oficjalnej. W tej wydawanej poza zasięgiem cenzury zapanowała radość. Dość dobrze oddaje ją komentarz w dodatku nadzwyczajnym do pisma Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela „Opinia”, w którym stwierdzano m.in. niezwykle celnie: „Czasem wielka radość nie pozwala trafnie ocenić wartości zdarzenia, które ją wywołuje. My również cieszymy się, że wielki, mądry syn naszego narodu został papieżem. Chyba jednak jeszcze nie zdaliśmy sobie należycie sprawy ze znaczenia oraz skutków, jakie mieć może dla Kościoła, świata i Polski fakt, że człowiek świetnie i głęboko rozumiejący – przez 39 lat doświadczeń – niebezpieczeństwa zorganizowanego państwowo kłamstwa, godzącego w samą istotę człowieka, niebezpieczeństwa niszczącego godność człowieka i jego wolność wewnętrzną i zewnętrzną, został następcą samego Jezusa Chrystusa”.
Zdawali sobie z tego doskonale peerelowscy przywódcy, którzy oczywiście – niechętnie – złożyli Janowi Pawłowi II życzenia z okazji wyboru na papieża oraz zdecydowali się na transmisję (radiową oraz telewizyjną) i to bezpośrednią mszy świętej inaugurującej jego pontyfikat 22 października 1978 r. Wysłano na nią zresztą delegację, na czele której stanął jedynie przewodniczący Rady Państwa Henryk Jabłoński. I znowu dużo bardziej „wylewna” okazała się opozycja, z którą zresztą Karol Wojtyła miał pewne związki. I tak np. specjalny telegram gratulacyjny wysłali do nowego papieża – dzień po jego wyborze – członkowie krakowskiego Studenckiego Komitetu Solidarności. Pisali oni krótko: „Ojcze Święty z radością łączymy się w modlitwie z Tobą, który tu w kraju zawsze byłeś z nami”. Wypowiadali się również działacze opozycji. I tak np. Jacek Kuroń w rozmowie z korespondentem Reutera stwierdził: „To bardzo dobra wiadomość” i dodał, że „Na krótką metę martwi się, ponieważ kardynał Wojtyła był kimś bardzo ważnym dla Episkopatu Polski i dla Krakowa, ale na dalszą metę wydarzenie to może mieć znaczenie ogromne”. Z kolei redaktor katolickiej „Więzi” Tadeusz Mazowiecki skomentował wybór nowego papieża krótko, rzeczowo: „To wielka rzecz dla Kościoła i dla Polski”.
Reakcje za granicą
Oczywiście wybór nowego papieża komentowano również na świecie. I tak np. Zbigniew Brzeziński (dorada prezydenta USA Jimmy’ego Cartera ds. bezpieczeństwa) wydał z tej okazji specjalne oświadczenie, w którym stwierdzał: „Jestem uradowany. Nowy papież jest człowiekiem, który rozumie rzeczywistość współczesnego świata. Był księdzem – robotnikiem, ceni więc trud człowieka pracy, jest oddanym przywódcą wiernych i narodu”. I przewidywał – jak pokazał czas – jak najbardziej słusznie: „Będzie papieżem wielkim”. Z kolei wspomniany prezydent Carter nie ograniczył się do gratulacji, ale również wyraził swoją radość z powodu wyboru Karola Wojtyły, o którym mówił m.in.: „Wie, co to znaczy walczyć o wiarę, o wolność, o samo życie. Jego znajomość współczesnych dylematów wzbogaci i będzie wzbogacana przez niemijające tradycje Kościoła polskiego”. Wśród polityków z całego świata składających Janowi Pawłowi II był m.in. sekretarz generalny Organizacji Narodów Zjednoczonych Kurt Waldheim, który przy okazji wyrażał przekonanie, że nowy papież działać będzie jeszcze bardziej energicznie na rzecz sprawiedliwości i pokoju, po to by przynieść ludziom dobrej woli, a zwłaszcza cierpiącym nadzieję i pocieszenie.
Wybór papieża z Polski stał się wydarzeniem medialnym, które zajmowało czołówki najważniejszych gazet. I tak np. „Washington Post” poświęcił tej kwestii dwie trzecie pierwszej strony. Nie inaczej było w mediach elektronicznych. Jak potem relacjonował Andrzej Krzeczunowicz w jednej z audycji Radia Wolna Europa: „Rozgłośnie radiowe i stacje telewizyjne na wszystkich kontynentach przerwały swe normalne transmisje, by nadać bezpośrednie reportaże z entuzjastycznych scen rozgrywających się na przepełnionym Placu św. Piotra w Rzymie. Setki milionów ludzi mogły w ten sposób oglądać i słyszeć pierwsze słowa i pierwsze błogosławieństwo nowego papieża”. Oczywiście nie było wśród nich Polaków, przynajmniej tych zamieszkałych w PRL… Tymczasem w mediach – oczywiście zachodnich – nie ograniczono się do relacji na temat wyboru nowego papieża i przedstawiania sylwetki Jana Pawła II. Zastanawiano się również nad reperkusjami politycznymi tego wyboru, dosyć trafnie przewidując, że może on mieć znaczący wpływ na rozwój wydarzeń na świecie. I tak np. komunistyczny dziennika „Unita” przewidywał, że będzie to punkt zwrotny w historii Kościoła. Z kolei korespondent „Financial Timesa” Anthony Robinson twierdził, że będzie on miał „głęboki wpływ polityczny i ideologiczny” nie tylko zresztą w Polsce, ale w „całym bloku komunistycznym”. Mało tego – wpływ ten obejmie również Amerykę Łacińską.
Pod czujnym okiem służb
Tak na marginesie, krajowe reakcje na wybór Karola Wojtyły śledziła Milicja Obywatelska. Zachowały się notatki Komendy Miejskiej MO w Kwidzynie z informacjami na temat nastrojów mieszkańców tego miasta w związku z tym, że papieżem został ich rodak. Jak stwierdzał np. funkcjonariusz Jerzy Krzeszczyński, który specjalnie sondował kwidzynian: „W czasie rozmów nie ujawniłem wrogich wypowiedzi”. Podobnie raportowało kilku jego kolegów. Informowali oni o zadowoleniu, wręcz dumie osób, z którymi rozmawiali oraz – niekiedy również – krążącej plotce, że po śmierci Jana Pawła II za czasów jego następcy ma nadejść „okres wojny, zagłady świata”. O tym miał m.in. mówić według ustaleń funkcjonariusza Czesława Belera – powołując się na Pismo Święte – ksiądz w czasie lekcji religii w Domu Katolickim w Kwidzynie. Często również wyrażano nadzieję na poprawę stosunków między państwem a Kościołem. Z kolei przebieg mszy świętych odprawianych w kraju z okazji inauguracji pontyfikatu Jana Pawła II 22 października 1978 r. pilnie śledziła Służba Bezpieczeństwa. Jak później informowało MSW, „przemówienia księży i biskupów miały charakter religijny”. Był tylko jeden wyjątek od tej reguły – biskup przemyski Ignacy Tokarczuk, który zarzucał władzom PRL brak tolerancji religijnej.
Grzegorz Majchrzak*
* Autor jest pracownikiem Biura Badań Historycznych IPN
Grzegorz Majchrzak*
* Autor jest pracownikiem Biura Badań Historycznych IPN