Artykuły
PRL 1944–1989
II Rzeczpospolita 1918-1939
II wojna światowa 1939-1945
Społeczeństwo
Biografie
Nauczyciele
Dorośli
Licealiści
Studenci
„Sprzeciwiać się kłamstwu – to wcale nie jest program minimalny”. Antoni Słonimski w realiach PRL
czas czytania:

„Oni są jak Król Midas tylko na odwrót. Czego król Midas dotykał, to zamieniało się w złoto, czego oni dotkną – zamienia się w g…..”. W ten sposób o władzach PRL miał wypowiadać się Antoni Słonimski, wybitny polski poeta, prozaik, felietonista. W okresie stalinizmu realizujący polecenia komunistów, a w latach 60. i 70. – polityczny dysydent. Jak kształtował się stosunek Słonimskiego wobec rzeczywistości PRL?
Antoni Słonimski (1895–1976) to twórca wielu ważnych dzieł literackich, uznaje się go za współtwórcę kabaretu „Pod Picadorem” czy grupy poetyckiej Skamander. Był on nie tylko cenionym przedwojennym twórcą, ale także wielokrotnie odnosił się do spraw polityki.
Słonimski uznawał siebie za lewicowca, w swoich artykułach nie ukrywał niechęci wobec endecji, znany był także z poglądów antyklerykalnych. Choć początkowo darzył dużym szacunkiem marszałka Piłsudskiego i jego środowisko, to po zapoznaniu się ze sprawą procesu brzeskiego stał się zdecydowanym krytykiem sanacji. Mimo że deklarował się jako człowiek lewicy, nie popierał ruchu komunistycznego, znacznie bliższa była mu doktryna Polskiej Partii Socjalistycznej.
Po wybuchu II wojny światowej Słonimski, który miał żydowskie pochodzenie, szczególnie obawiał się hitlerowców. We wrześniu 1939 r. wraz z żoną opuścił Polskę i osiadł najpierw w Paryżu, a następnie w Londynie. Na emigracji kreślił w artykułach wizje nowej Polski – chciał systemu opartego na wolnościach obywatelskich. „Chcę Polski normalnej, nie «z żelaza»” – apelował Słonimski.
Słonimski uznawał siebie za lewicowca, w swoich artykułach nie ukrywał niechęci wobec endecji, znany był także z poglądów antyklerykalnych. Choć początkowo darzył dużym szacunkiem marszałka Piłsudskiego i jego środowisko, to po zapoznaniu się ze sprawą procesu brzeskiego stał się zdecydowanym krytykiem sanacji. Mimo że deklarował się jako człowiek lewicy, nie popierał ruchu komunistycznego, znacznie bliższa była mu doktryna Polskiej Partii Socjalistycznej.
Po wybuchu II wojny światowej Słonimski, który miał żydowskie pochodzenie, szczególnie obawiał się hitlerowców. We wrześniu 1939 r. wraz z żoną opuścił Polskę i osiadł najpierw w Paryżu, a następnie w Londynie. Na emigracji kreślił w artykułach wizje nowej Polski – chciał systemu opartego na wolnościach obywatelskich. „Chcę Polski normalnej, nie «z żelaza»” – apelował Słonimski.
Poeta wiedział, czym jest komunizm, jeszcze przed wojną był w Związku Sowieckim, gdzie dostrzegł piekło tego systemu. Po wojnie, w 1945 r., odwiedził Polskę, zwrócił uwagę na polityczny terror, bowiem z więzienia musiał wyciągać swojego bratanka Piotra, w przeszłości żołnierza AK. Słonimski wrócił do Londynu, jednak miał rozdarte serce – na emigracji czuł się wyobcowany, chciał wrócić do Polski, do swoich czytelników, jednak zdawał sobie sprawę z politycznych realiów.
W 1946 r. komunistyczna władza wyraziła zgodę, by współtwórca Skamandra został kierownikiem sekcji literackiej UNESCO. Komuniści chcą pozyskać literacki autorytet, dlatego trzy lata później powierzają Słonimskiemu funkcję dyrektora Instytutu Kultury Polskiej w Londynie. Związki z nową władzą w Polsce coraz bardziej oddalały go od środowiska emigracji. W 1951 r. zdecydował się na powrót do kraju.
W 1946 r. komunistyczna władza wyraziła zgodę, by współtwórca Skamandra został kierownikiem sekcji literackiej UNESCO. Komuniści chcą pozyskać literacki autorytet, dlatego trzy lata później powierzają Słonimskiemu funkcję dyrektora Instytutu Kultury Polskiej w Londynie. Związki z nową władzą w Polsce coraz bardziej oddalały go od środowiska emigracji. W 1951 r. zdecydował się na powrót do kraju.
„Brakowało mi odwagi”
Według Joanny Kuciel-Frydryszak, biografki Słonimskiego, poeta uznał, że po powrocie nie będzie musiał angażować się w politykę. Natomiast niektórzy jego przyjaciele twierdzili, że Słonimski miał nadzieje, iż wracając do Polski, będzie miał możliwość wywierania wpływu na władze.
Stało się jednak inaczej – to Słonimski zaczął realizować interesy komunistów. 4 listopada 1951 r. na łamach „Trybuny Ludu” ukazał się jego artykuł „Odprawa”. Tekst był zdecydowanym atakiem na Czesława Miłosza, choć nie padło w nim nazwisko autora „Zniewolonego umysłu”. Miłosz kilka miesięcy wcześniej postanowił wyjechać z Polski, a następnie opisywał panujący w kraju terror. Rolą Słonimskiego było odpowiedzieć na te zarzuty, zgodnie z narracją władz PRL. Artykuł został napisany komunistyczną nowomową, Słonimski stawiał w nim absurdalne tezy, twierdził, że oskarżenia Miłosza godziły w budowę fabryk i szpitali, pisał: „słowo twoje, jeśli tu dociera, przyjaźnie brzmi w szynkach szmuglerskich, w knajpach aferzystów”. W innym z tekstów Słonimski stawiał podobne zarzuty działaczom emigracyjnym, pisząc o nich: „judzą przeciwko planowej pracy, która ogarnia coraz szersze masy ludu polskiego”.
Zwłaszcza oskarżenie wobec Miłosza stanowi ciemną kartę w biografii Słonimskiego. Sam Miłosz uważał, że dawny skamandryta napisał te słowa pod wpływem strachu. Inni jego przyjaciele twierdzili, że Słonimski chciał jakoś zaistnieć w ówczesnej Polsce, próbował przypodobać się nowym władzom. Wielu miało mu za złe jego postępowanie w okresie stalinowskim, ale zarazem uznawali, że wynagrodził to swoją postawą w późniejszych latach.
Sam Słonimski także krytycznie podchodził do swojego zaangażowania wobec nowej władzy. Po latach tak pisał o tym w utworze „Sąd nad Don Kichotem”:
Stało się jednak inaczej – to Słonimski zaczął realizować interesy komunistów. 4 listopada 1951 r. na łamach „Trybuny Ludu” ukazał się jego artykuł „Odprawa”. Tekst był zdecydowanym atakiem na Czesława Miłosza, choć nie padło w nim nazwisko autora „Zniewolonego umysłu”. Miłosz kilka miesięcy wcześniej postanowił wyjechać z Polski, a następnie opisywał panujący w kraju terror. Rolą Słonimskiego było odpowiedzieć na te zarzuty, zgodnie z narracją władz PRL. Artykuł został napisany komunistyczną nowomową, Słonimski stawiał w nim absurdalne tezy, twierdził, że oskarżenia Miłosza godziły w budowę fabryk i szpitali, pisał: „słowo twoje, jeśli tu dociera, przyjaźnie brzmi w szynkach szmuglerskich, w knajpach aferzystów”. W innym z tekstów Słonimski stawiał podobne zarzuty działaczom emigracyjnym, pisząc o nich: „judzą przeciwko planowej pracy, która ogarnia coraz szersze masy ludu polskiego”.
Zwłaszcza oskarżenie wobec Miłosza stanowi ciemną kartę w biografii Słonimskiego. Sam Miłosz uważał, że dawny skamandryta napisał te słowa pod wpływem strachu. Inni jego przyjaciele twierdzili, że Słonimski chciał jakoś zaistnieć w ówczesnej Polsce, próbował przypodobać się nowym władzom. Wielu miało mu za złe jego postępowanie w okresie stalinowskim, ale zarazem uznawali, że wynagrodził to swoją postawą w późniejszych latach.
Sam Słonimski także krytycznie podchodził do swojego zaangażowania wobec nowej władzy. Po latach tak pisał o tym w utworze „Sąd nad Don Kichotem”:
Że byłem kiedyś małoduszny/
że brakowało mi odwagi/
umierający chcę być nagi/
chcę zrzucić z siebie ciężar duszny
Odwilż
W 1954 r. Słonimski podpadł komunistycznej władzy. Poeta skrytykował jeden z podręczników historii literatury polskiej. Od tego czasu autor „Wieży Babel” konsekwentnie zwracał uwagę na błędy w polityce PRL wobec twórców. Stawał się przywódcą opozycji w środowisku literatów.
Słonimski był szczególnie aktywny na forum Związku Literatów Polskich. W latach stalinizmu Związek był areną indoktrynacji politycznej pisarzy, jednak na fali odwilży z 1956 r. stał się miejscem walki o wolność słowa twórców. Słonimski domagał się niezależności literatów, chciał gwarancji wolności artystycznej, możliwości nawiązywania kontaktów ze światem zachodnim, pragnął także polepszyć sytuację materialną twórców. Jego zdecydowana postawa doprowadziła do wybrania go na funkcję prezesa ZLP w 1956 r.
Od tej pory poeta konsekwentnie upomina się m.in. u premiera Józefa Cyrankiewicza o ograniczenie cenzury. Niejednokrotnie wstawia się także za „kolegami po fachu”, jednych ratuje przed więzieniem, a innym próbuje załatwić mieszkanie.
Szerokim echem odbiła się także sprawa gratulacji dla Borysa Pasternaka, rosyjskiego pisarza. W 1958 r. przyznano mu Nagrodę Nobla za powieść „Doktor Żywago”, jednak twórca został zmuszony do odmowy przyjęcia nagrody. Mimo to Słonimski przesłał depeszę gratulacyjną, za co musiał tłumaczyć się przed władzami PRL. Kierownictwo partii coraz bardziej zauważało jego opozycyjną postawę. W jednym z protokołów Biura Politycznego KC PZPR można przeczytać, że należy dążyć do usunięcia Słonimskiego z funkcji prezesa ZLP, bowiem ten „nie gwarantuje lojalnego stosunku do partii”. W 1959 r. stanowisko to objął przedwojenny dobry kolega Słonimskiego – Jarosław Iwaszkiewicz. Prowadził on jednak zupełnie inną, lojalistyczną politykę.
Słonimski był szczególnie aktywny na forum Związku Literatów Polskich. W latach stalinizmu Związek był areną indoktrynacji politycznej pisarzy, jednak na fali odwilży z 1956 r. stał się miejscem walki o wolność słowa twórców. Słonimski domagał się niezależności literatów, chciał gwarancji wolności artystycznej, możliwości nawiązywania kontaktów ze światem zachodnim, pragnął także polepszyć sytuację materialną twórców. Jego zdecydowana postawa doprowadziła do wybrania go na funkcję prezesa ZLP w 1956 r.
Od tej pory poeta konsekwentnie upomina się m.in. u premiera Józefa Cyrankiewicza o ograniczenie cenzury. Niejednokrotnie wstawia się także za „kolegami po fachu”, jednych ratuje przed więzieniem, a innym próbuje załatwić mieszkanie.
Szerokim echem odbiła się także sprawa gratulacji dla Borysa Pasternaka, rosyjskiego pisarza. W 1958 r. przyznano mu Nagrodę Nobla za powieść „Doktor Żywago”, jednak twórca został zmuszony do odmowy przyjęcia nagrody. Mimo to Słonimski przesłał depeszę gratulacyjną, za co musiał tłumaczyć się przed władzami PRL. Kierownictwo partii coraz bardziej zauważało jego opozycyjną postawę. W jednym z protokołów Biura Politycznego KC PZPR można przeczytać, że należy dążyć do usunięcia Słonimskiego z funkcji prezesa ZLP, bowiem ten „nie gwarantuje lojalnego stosunku do partii”. W 1959 r. stanowisko to objął przedwojenny dobry kolega Słonimskiego – Jarosław Iwaszkiewicz. Prowadził on jednak zupełnie inną, lojalistyczną politykę.
Od kawiarni do Listu 34
Słonimski uwielbiał przesiadywać w kawiarniach. Szczególnie upodobał sobie lokal PIW-u przy ulicy Foksal. Przy jego stoliku zasiadali m.in. Paweł Jasienica, Leszek Kołakowski czy Władysław Bartoszewski. W tamtych czasach kawiarniany stolik był miejscem tworzenia się inteligenckiej opozycji.
„Przy stoliku tym kształtowały się opinie i sądy, tu dochodziły do głosu pretensje i żale, tu nabierał siły gniew na fałsz i zniewolenie, tu wreszcie krystalizowały się, wśród kpin i głosów oburzenia, nastroje środowiska” – zapamiętała Julia Hartwig, poetka i koleżanka Słonimskiego.
Słonimski konsekwentnie upominał się o wolność słowa. Pewnego dnia w marcu 1964 r. przyszedł do kawiarni z propozycją utworzenia listu do władz. Tę koncepcję podchwycił Jan J. Lipski, który rozpoczął zbiórkę podpisów w całym kraju. W liście znanym później jako List 34 można przeczytać:
„Przy stoliku tym kształtowały się opinie i sądy, tu dochodziły do głosu pretensje i żale, tu nabierał siły gniew na fałsz i zniewolenie, tu wreszcie krystalizowały się, wśród kpin i głosów oburzenia, nastroje środowiska” – zapamiętała Julia Hartwig, poetka i koleżanka Słonimskiego.
Słonimski konsekwentnie upominał się o wolność słowa. Pewnego dnia w marcu 1964 r. przyszedł do kawiarni z propozycją utworzenia listu do władz. Tę koncepcję podchwycił Jan J. Lipski, który rozpoczął zbiórkę podpisów w całym kraju. W liście znanym później jako List 34 można przeczytać:
Ograniczenia przydziału papieru na druk książek i czasopism oraz zaostrzenie cenzury prasowej stwarza sytuację zagrażającą rozwojowi kultury narodowej. Niżej podpisani, uznając istnienie opinii publicznej, prawa do krytyki, swobodnej dyskusji i rzetelnej informacji za konieczny element postępu, powodowani troską obywatelską, domagają się zmiany polskiej polityki kulturalnej […].
Początkowo władze nie odniosły się do listu, ale po nagłośnieniu sprawy w zagranicznych mediach I sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka wpadł w furię. Rozpoczęły się nękania twórców i intelektualistów, niektórzy z sygnatariuszy listu – m.in. Melchior Wańkowicz –zostali skazani na karę więzienia.
Sam Słonimski nie został poddany tak ciężkiej próbie, jednak służby PRL stale go obserwowały i podsłuchiwały. Był nieustannie inwigilowany przez agentów Służby Bezpieczeństwa.
Sam Słonimski nie został poddany tak ciężkiej próbie, jednak służby PRL stale go obserwowały i podsłuchiwały. Był nieustannie inwigilowany przez agentów Służby Bezpieczeństwa.
Marzec ’68
W 1968 r. miał miejsce kolejny akt walki o wolność słowa. Po zdjęciu z afisza „Dziadów” doszło do studenckich protestów, które zostały stłumione. Środowisko literackie zdecydowanie wstawiło się za protestująca młodzieżą. W lutym 1968 r. podczas posiedzenia warszawskiego oddziału ZLP Słonimski stanowczo protestował przeciwko polityce władz: „Gdzie są dyskusje światopoglądowe, gdzie są obrońcy prawd niepopularnych i poglądów urzędowo nieuzasadnionych, krzewiciele myśli niezależnej? […] Wyścig talentu ustąpił miejsca wysilonej konkurencji gorliwości, w miejsce odwagi ostrożność stała się cnotą” – wołał Słonimski.
Kilkanaście dni później w kraju doszło do pacyfikacji studenckich protestów Marca’ 68. Trwała walka z inteligencją, ale także antysemicka nagonka. W swoim przemówieniu w Sali Kongresowej Gomułka osobiście zaatakował Słonimskiego, mówiąc o nim jako o człowieku, który nie czuje się ani Polakiem, ani Żydem. Sam Słonimski przyznał później, że po tych słowach obawiał się aresztowania.
Poeta, jak wielu innych przedstawicieli środowiska literackiego, bardzo odczuł pacyfikację z 1968 r. Z tego powodu Słonimski nie chciał podpisać petycji przygotowanej przez Jana J. Lipskiego, która upominała się o prawa robotników podczas strajków Grudnia’ 70.
Kilkanaście dni później w kraju doszło do pacyfikacji studenckich protestów Marca’ 68. Trwała walka z inteligencją, ale także antysemicka nagonka. W swoim przemówieniu w Sali Kongresowej Gomułka osobiście zaatakował Słonimskiego, mówiąc o nim jako o człowieku, który nie czuje się ani Polakiem, ani Żydem. Sam Słonimski przyznał później, że po tych słowach obawiał się aresztowania.
Poeta, jak wielu innych przedstawicieli środowiska literackiego, bardzo odczuł pacyfikację z 1968 r. Z tego powodu Słonimski nie chciał podpisać petycji przygotowanej przez Jana J. Lipskiego, która upominała się o prawa robotników podczas strajków Grudnia’ 70.
„Nie mogę zostawić Was samych”
Jednak z biegiem czasu poeta wraca do „działalności opozycyjnej”. Zapewne ważny wpływ na jego postawę miał Adam Michnik, pełniący rolę jego sekretarza, a zarazem dysydent polityczny. Wspomniana autorka biografii Słonimskiego twierdzi, że poeta, patrząc na Michnika, widział siebie z młodości – człowieka wewnętrznie wolnego, upominającego się o swoje cele.
Pod koniec 1974 r. Michnik wraz ze Słonimskim poruszyli temat tabu. Opracowali apel, w którym domagali się praw obywatelskich dla Polaków mieszkających na terenie ZSRS. Na apel zwany potem Listem 15 zdecydowanie zareagowała sowiecka ambasada.
Pod koniec 1974 r. Michnik wraz ze Słonimskim poruszyli temat tabu. Opracowali apel, w którym domagali się praw obywatelskich dla Polaków mieszkających na terenie ZSRS. Na apel zwany potem Listem 15 zdecydowanie zareagowała sowiecka ambasada.
Kilkanaście miesięcy później środowiska dysydenckie przeciwstawiają się koncepcji zmian w Konstytucji. Władze PZPR planowały uchwalić zapis o wieczystym sojuszu z ZSRR i kierowniczej roli partii. Słonimski, choć początkowo obawiał się podpisania Listu 59, ostatecznie stał się jego sygnatariuszem. Stwierdził: „nie mogę zostawić Was samych”. Po podpisaniu się pod petycją Słonimski w grudniu 1975 r. udzielił wywiadu francuskiemu czasopismu „Les Nouvelles littéraires”, gdzie tak powiedział: „Jestem coraz głębiej przekonany, że ludzie wolni muszą zabierać głos, niezależnie od związanego z tym bezpośredniego ryzyka”.
Kilkanaście miesięcy później, w lipcu 1976 r., Antoni Słonimski zmarł wskutek obrażeń po wypadku samochodowym. Choć niektórzy jego znajomi uważali, że w sprawę mogli być zamieszani funkcjonariusze SB, nic takiego nie miało miejsca. Kilka tygodni po pogrzebie poety powstał Komitet Obrony Robotników, do którego należeli także jego współpracownicy, m.in. Jan J. Lipski i Adam Michnik . Była to jedna z pierwszych zorganizowanych form oporu przeciwko władzy PRL.
Kilkanaście miesięcy później, w lipcu 1976 r., Antoni Słonimski zmarł wskutek obrażeń po wypadku samochodowym. Choć niektórzy jego znajomi uważali, że w sprawę mogli być zamieszani funkcjonariusze SB, nic takiego nie miało miejsca. Kilka tygodni po pogrzebie poety powstał Komitet Obrony Robotników, do którego należeli także jego współpracownicy, m.in. Jan J. Lipski i Adam Michnik . Była to jedna z pierwszych zorganizowanych form oporu przeciwko władzy PRL.
* * *
Antoni Słonimski nie był politykiem w powojennej Polsce. Jednak do spraw wolności słowa, cenzury i polityki kulturalnej państwa stale się odnosił. Choć w początkowym okresie nowego systemu stanął po stronie władzy, później był jej opozycjonistą. Swoje motywacje polityczne najlepiej wyraził w rozmowie z Jakubem Karpińskim. Powiedział w niej:
Jestem political minded. Znaczna większość ludzi nie interesuje się w ogóle polityką. Moje pisarstwo jest pewnego rodzaju pieniactwem. Stale mi na czymś zależało. Kłóciłem się o mnóstwo spraw, w różnych ustrojach. Staram się, aby to, co piszę, towarzyszyło temu, co się wokół nas dzieje. Trzeba podtrzymywać stan gotowości. Sprzeciwiać się kłamstwu – to wcale nie jest program minimalny. Na kłamstwie zbudowano zbyt wiele.
Piotr Juchowski