Sowieci wobec „polskich” Białorusinów
1939–1941
czas czytania:
Wyzwoliciele, administratorzy czy okupanci?
Obiegowy wizerunek „wyzwolenia ziem Zachodniej Białorusi przez Armię Czerwoną we wrześniu 1939 r.” został niemal bez reszty ukształtowany przez propagandę sowiecką. Jego żelaznym elementem był obraz bezgranicznie wdzięcznych chłopów białoruskich, zyskujących za sprawą przekraczających granicę tankietek potrójne wyzwolenie: społeczne, polityczne i ekonomiczne. Rzeczywistość była jednak dużo bardziej złożona.
Omawiając wydarzenia polityczne i „dyskurs przemocy” na ziemiach północno-wschodnich II Rzeczypospolitej jesienią 1939 r., musimy wyróżnić czas do 17 września 1939 r. (kiedy to można mówić o względnym spokoju) i okres rozpoczęty wkroczeniem wojsk sowieckich w granice Rzeczypospolitej. Tego samego dnia uaktywniły się również antypolskie grupy dywersyjne. Między 17 a 25 września 1939 r. w kilkudziesięciu miejscowościach doszło do walk między formacjami partyzanckimi, zorganizowanymi przez komunistów białoruskich i żydowskich a oddziałami wojska, policji oraz polskich ochotników. Najwięcej takich incydentów zanotowano na Grodzieńszczyźnie. Do najbardziej nagłośnionych propagandowo walk doszło w Skidlu, gdzie trwały dwudniowe walki między młodzieżą białoruską i żydowską (komunizującą) a polską ekspedycją karną wysłaną z Grodna, w której skład wchodzili żołnierze, policjanci i harcerze. Późniejsza historiografia sowiecka okrzyknie te wydarzenia mianem powstania skidelskiego. Do starć polsko-białoruskich po wkroczeniu Armii Czerwonej doszło również w okolicach Lidy.
Płoną majątki i kościoły
Równolegle, niezależnie od działań ściśle dywersyjnych, z chwilą rozpoczęcia agresji sowieckiej na Polskę rozpoczęła się fala napadów, mordów i grabieży, których ofiarami padali przede wszystkim przedstawiciele miejscowych elit politycznych i społecznych: nauczyciele, urzędnicy, ziemianie. Skala tych zbrodni popełnionych na ziemiach białoruskich (przede wszystkim na Polesiu) okazała się zaskakująco duża, zwłaszcza gdy porównamy ją z obszarami ukraińskimi. Z ustaleń Krzysztofa Jasiewicza wynika, że we wrześniu 1939 r. na ziemiach białoruskich zginęło trzykrotnie więcej przedstawicieli polskiego ziemiaństwa niż na obszarach ukraińskich (62 – ziemie białoruskie, 23 ziemie ukraińskie).
Inna rzecz, że w przypadku napadów trudno jest jednoznacznie odróżnić czynnik polityczny od rabunkowego. Każda zmiana władzy dawała miejscowej ludności wiejskiej możliwość poprawienia swojego stanu posiadania. W okresie anomii i rozpadu systemu rządów trudno było nie ulec pokusie wyprawy do pobliskiego dworu po „złote runo”.
Znamienne, że wystąpienia antypolskie (w pierwszych dniach okupacji głównie „o charakterze klasowym”, tj. związane z bezpośrednią rewindykacją dóbr i aktami przemocy, realnej lub symbolicznej) były zgodne z koncepcją „rewolucyjnego charakteru przemian”, forsowaną przez Moskwę. Władze sowieckie z dużym pobłażaniem odnosiły się do różnych nadużyć ze strony milicji ludowych, traktując je jako naturalną reakcję po wieloletnim polskim okresie „ucisku i wyzysku”. Gwałt i przemoc były przecież nieodłącznym elementem każdej rewolucji, po której następował okres szczęśliwej dyktatury proletariatu.
Inna rzecz, że w przypadku napadów trudno jest jednoznacznie odróżnić czynnik polityczny od rabunkowego. Każda zmiana władzy dawała miejscowej ludności wiejskiej możliwość poprawienia swojego stanu posiadania. W okresie anomii i rozpadu systemu rządów trudno było nie ulec pokusie wyprawy do pobliskiego dworu po „złote runo”.
Znamienne, że wystąpienia antypolskie (w pierwszych dniach okupacji głównie „o charakterze klasowym”, tj. związane z bezpośrednią rewindykacją dóbr i aktami przemocy, realnej lub symbolicznej) były zgodne z koncepcją „rewolucyjnego charakteru przemian”, forsowaną przez Moskwę. Władze sowieckie z dużym pobłażaniem odnosiły się do różnych nadużyć ze strony milicji ludowych, traktując je jako naturalną reakcję po wieloletnim polskim okresie „ucisku i wyzysku”. Gwałt i przemoc były przecież nieodłącznym elementem każdej rewolucji, po której następował okres szczęśliwej dyktatury proletariatu.
Ziemia dla ludu
Jedną z metod wyrównania dziejowej niesprawiedliwości było obdarowywanie biednej ludności wiejskiej ziemią folwarczną. Zgodnie z wytycznymi KC, lokalni dowódcy Armii Czerwonej i członkowie partii komunistycznej niejednokrotnie celowo rozbudzali konflikty klasowe i narodowościowe, zachęcając miejscową ludność do wymierzania sprawiedliwości na własną rękę.
Mimo to zdecydowana większość społeczeństwa białoruskiego przyjmowała wkroczenie Armii Czerwonej z obojętnością, a jedynie niewielkie grupy osób (głównie świadomych politycznie elit lokalnych) z nadzieją patrzyły na możliwe zmiany. Tymczasem zasadniczym celem organizowanych wieców miało być potwierdzenie tezy, że podjęte 17 września działania zbrojne wyrażały jedynie wolę mieszkańców Białorusi Zachodniej, pragnących zjednoczenia z resztą ziem Kraju Rad, a zachodzące po tej dacie zmiany nie zostały wymuszone przez okupanta, lecz były naturalną reakcją szczęśliwego ludu w podnieceniu oczekującego przybycia „wyzwolicieli”. Postawa lokalnych społeczności musiała więc współgrać z propagandową tezą, że jedną z głównych przyczyn militarnej klęski II Rzeczypospolitej było zniewolenie klasy pracującej i mniejszości narodowych. Entuzjazm „ludu pracującego” miał być w opinii władz sowieckich pierwszym swoistym rodzajem plebiscytu, udowadniającym słuszność poczynań Armii Czerwonej.
Ta przeszłość II RP była jednym z podstawowych uwarunkowań polityki władz sowieckich w stosunku do Białorusinów. Również recepcja tej polityki przez społeczność białoruską była warunkowana przez obiektywną sytuację ekonomiczną, społeczną, cywilizacyjną i kulturową społeczności białoruskiej przed 1939 r. oraz politykę władz polskich. Dopiero na tym tle możemy zrozumieć większość niuansów postaw społeczności białoruskich w stosunku do władz sowieckich w latach 1939–1941.
Hasła głoszone przez wkraczające oddziały sowieckie, obiecujące równość klasową, narodowościową i stworzenie nowych szans w dostępie do edukacji i urzędów państwowych w zderzeniu z rzeczywistością II Rzeczypospolitej brzmiały zachęcająco. Niechęć do przedwojennej polityki rządu dodatkowo potęgowały doświadczenia ostatnich klęsk militarnych II Rzeczypospolitej, która wbrew buńczucznym zapowiedziom łatwo uległa wojskom sąsiadów. Władze okupacyjne umiejętnie wykorzystywały panujące nastroje, roztaczając przed wiejską biedotą białoruską wizje łatwej kariery politycznej i zawodowej. Chłop białoruski liczył przede wszystkim na rozwiązanie problemu „głodu ziemi”.
Mimo to zdecydowana większość społeczeństwa białoruskiego przyjmowała wkroczenie Armii Czerwonej z obojętnością, a jedynie niewielkie grupy osób (głównie świadomych politycznie elit lokalnych) z nadzieją patrzyły na możliwe zmiany. Tymczasem zasadniczym celem organizowanych wieców miało być potwierdzenie tezy, że podjęte 17 września działania zbrojne wyrażały jedynie wolę mieszkańców Białorusi Zachodniej, pragnących zjednoczenia z resztą ziem Kraju Rad, a zachodzące po tej dacie zmiany nie zostały wymuszone przez okupanta, lecz były naturalną reakcją szczęśliwego ludu w podnieceniu oczekującego przybycia „wyzwolicieli”. Postawa lokalnych społeczności musiała więc współgrać z propagandową tezą, że jedną z głównych przyczyn militarnej klęski II Rzeczypospolitej było zniewolenie klasy pracującej i mniejszości narodowych. Entuzjazm „ludu pracującego” miał być w opinii władz sowieckich pierwszym swoistym rodzajem plebiscytu, udowadniającym słuszność poczynań Armii Czerwonej.
Ta przeszłość II RP była jednym z podstawowych uwarunkowań polityki władz sowieckich w stosunku do Białorusinów. Również recepcja tej polityki przez społeczność białoruską była warunkowana przez obiektywną sytuację ekonomiczną, społeczną, cywilizacyjną i kulturową społeczności białoruskiej przed 1939 r. oraz politykę władz polskich. Dopiero na tym tle możemy zrozumieć większość niuansów postaw społeczności białoruskich w stosunku do władz sowieckich w latach 1939–1941.
Hasła głoszone przez wkraczające oddziały sowieckie, obiecujące równość klasową, narodowościową i stworzenie nowych szans w dostępie do edukacji i urzędów państwowych w zderzeniu z rzeczywistością II Rzeczypospolitej brzmiały zachęcająco. Niechęć do przedwojennej polityki rządu dodatkowo potęgowały doświadczenia ostatnich klęsk militarnych II Rzeczypospolitej, która wbrew buńczucznym zapowiedziom łatwo uległa wojskom sąsiadów. Władze okupacyjne umiejętnie wykorzystywały panujące nastroje, roztaczając przed wiejską biedotą białoruską wizje łatwej kariery politycznej i zawodowej. Chłop białoruski liczył przede wszystkim na rozwiązanie problemu „głodu ziemi”.
Folklor – tak, kultura narodowa – nie
Jednak nie wszyscy członkowie społeczności białoruskiej odnosili się z entuzjazmem do zapowiadanych zmian. Większość białoruskich chłopów z rezerwą podchodziła do planów nowych władz, obawiając się zbyt dużego radykalizmu. Ich zachowawcza i pełna obaw postawa nie była jednak eksponowana propagandowo.
Już pierwsze miesiące okupacji miały pokazać słuszność obaw sceptyków. Szybko bowiem okazało się, iż szafowanie hasłami białoruskimi w pierwszych miesiącach okupacji miało na celu jedynie pozyskanie Białorusinów w chwili przejmowania władzy. Okres ten zakończył się jednak na początku 1940 r. Zmiana w polityce gospodarczej i umacnianie się systemu sowieckiego zbiegły się ze zmianami w polityce narodowościowej.
Warto bowiem pamiętać, iż próba uzyskania bieżących korzyści propagandowych przez pozyskanie narodowo nastawionej inteligencji białoruskiej nie oznaczała zasadniczej zmiany polityki sowieckiej. Już pod koniec września 1939 r., na podstawie wcześniej przygotowanych list, przeprowadzono aresztowania w środowisku Białorusinów świadomych narodowo.
Białoruskość, zgodnie z polityką władz okupacyjnych, podobnie jak we wschodnich obwodach BSRS, miała zostać zniwelowana wyłącznie do poziomu folkloru regionalnego. Tym celom miały służyć powstające liczne amatorskie zespoły ludowe czy wiejskie koła zainteresowań. Również polityka oświatowa została dostosowana do powyższych reguł. Zwiększano liczbę szkół początkowych i niepełnych średnich, jednak już na poziomie pełnej edukacji średniej język białoruski został wyrugowany przez rosyjski. W roku szkolnym 1939/1940 na Białostocczyźnie białoruskich szkół średnich było 5, podczas gdy rosyjskich 9, a w roku następnym (1940/1941) stosunek ten był już znacznie bardziej niekorzystny: były 3 szkoły białoruskie, a rosyjskich – 25. Język rosyjski dominował także w kształceniu przyszłych nauczycieli w Instytucie Pedagogicznym w Białymstoku.
Po pierwszym okresie względnie silnego eksponowania białoruskiego charakteru zachodzących zmian, od początku 1940 r. zaczęto stopniowo wycofywać się z tych haseł, sprzecznych z generalną linią narodowej polityki okupanta, zmierzającej do stworzenia jednolitego narodu sowieckiego. Ogólny charakter prowadzonej sowietyzacji można chociażby prześledzić na przykładzie kadr, które wysyłano na okupowane obszary. Dominowała w nich zsowietyzowana grupa urzędników partyjnych, często lepiej posługująca się językiem rosyjskim niż białoruskim.
Już pierwsze miesiące okupacji miały pokazać słuszność obaw sceptyków. Szybko bowiem okazało się, iż szafowanie hasłami białoruskimi w pierwszych miesiącach okupacji miało na celu jedynie pozyskanie Białorusinów w chwili przejmowania władzy. Okres ten zakończył się jednak na początku 1940 r. Zmiana w polityce gospodarczej i umacnianie się systemu sowieckiego zbiegły się ze zmianami w polityce narodowościowej.
Warto bowiem pamiętać, iż próba uzyskania bieżących korzyści propagandowych przez pozyskanie narodowo nastawionej inteligencji białoruskiej nie oznaczała zasadniczej zmiany polityki sowieckiej. Już pod koniec września 1939 r., na podstawie wcześniej przygotowanych list, przeprowadzono aresztowania w środowisku Białorusinów świadomych narodowo.
Białoruskość, zgodnie z polityką władz okupacyjnych, podobnie jak we wschodnich obwodach BSRS, miała zostać zniwelowana wyłącznie do poziomu folkloru regionalnego. Tym celom miały służyć powstające liczne amatorskie zespoły ludowe czy wiejskie koła zainteresowań. Również polityka oświatowa została dostosowana do powyższych reguł. Zwiększano liczbę szkół początkowych i niepełnych średnich, jednak już na poziomie pełnej edukacji średniej język białoruski został wyrugowany przez rosyjski. W roku szkolnym 1939/1940 na Białostocczyźnie białoruskich szkół średnich było 5, podczas gdy rosyjskich 9, a w roku następnym (1940/1941) stosunek ten był już znacznie bardziej niekorzystny: były 3 szkoły białoruskie, a rosyjskich – 25. Język rosyjski dominował także w kształceniu przyszłych nauczycieli w Instytucie Pedagogicznym w Białymstoku.
Po pierwszym okresie względnie silnego eksponowania białoruskiego charakteru zachodzących zmian, od początku 1940 r. zaczęto stopniowo wycofywać się z tych haseł, sprzecznych z generalną linią narodowej polityki okupanta, zmierzającej do stworzenia jednolitego narodu sowieckiego. Ogólny charakter prowadzonej sowietyzacji można chociażby prześledzić na przykładzie kadr, które wysyłano na okupowane obszary. Dominowała w nich zsowietyzowana grupa urzędników partyjnych, często lepiej posługująca się językiem rosyjskim niż białoruskim.
Kołchozom wolność
Wyraźne zmiany nastąpiły też w polityce gospodarczej. Okres względnej swobody (brak podatków, swobodny wyrąb lasów) trwał krótko – już pod koniec 1939 r. władze sowieckie zaczęły wprowadzać swoje porządki i nowe obciążenia podatkowe. Szybko opróżniły się sklepy. Za posiadane środki pieniężne nic nie można było kupić. Pojawiły się wcześniej nieznane kolejki. Słaba wydolność systemu sowieckiego w połączeniu z wprowadzanym coraz forsowniej modelem sowieckiej gospodarki rolnej powodowała, że Białorusini coraz mniej entuzjastycznie patrzyli na zmiany.
Kolejnym ciosem, który spadł na początku 1940 r. na społeczność białoruską, było tworzenie kołchozów. Teoretycznie miały one charakter dobrowolny, ale w rzeczywistości powstawały pod silnym naciskiem władz sowieckich. Co ciekawe, jak pokazują badania, znacznie większa liczba kołchozów była zakładana w wioskach białoruskich niż polskich.
Strach przed kołchozami zbiegł się z propagowaną coraz silniej pod koniec 1940 r. walką z kułactwem. Kułakiem mógł zostać każdy, kto posiadał kilkanaście hektarów ziemi. Potencjalnie do tej grupy kwalifikowała się spora część chłopów. Choć kolektywizacja nie miała tak masowego charakteru jak na ziemiach sowieckich na początku lat trzydziestych, to do czerwca 1941 r. na Zachodniej Białorusi udało się stworzyć 1115 kołchozów. Do kołchozów wstępowała generalnie biedota, która nie chciała albo nie mogła samodzielnie gospodarować.
Kolejnym ciosem, który spadł na początku 1940 r. na społeczność białoruską, było tworzenie kołchozów. Teoretycznie miały one charakter dobrowolny, ale w rzeczywistości powstawały pod silnym naciskiem władz sowieckich. Co ciekawe, jak pokazują badania, znacznie większa liczba kołchozów była zakładana w wioskach białoruskich niż polskich.
Strach przed kołchozami zbiegł się z propagowaną coraz silniej pod koniec 1940 r. walką z kułactwem. Kułakiem mógł zostać każdy, kto posiadał kilkanaście hektarów ziemi. Potencjalnie do tej grupy kwalifikowała się spora część chłopów. Choć kolektywizacja nie miała tak masowego charakteru jak na ziemiach sowieckich na początku lat trzydziestych, to do czerwca 1941 r. na Zachodniej Białorusi udało się stworzyć 1115 kołchozów. Do kołchozów wstępowała generalnie biedota, która nie chciała albo nie mogła samodzielnie gospodarować.
Zesłanie na pustynię
W systemie sowieckim wszystkie niepokorne osoby miały być eliminowane. Ostrze represji zaczęto zatem kierować nie tylko w stronę osób, które podjęły konkretne działania przeciwko władzy sowieckiej, ale także tych, które tylko były o to podejrzewane. Jednym z najprostszych sposobów pozbycia się z Kresów „wrogów ludu” było wywiezienie ich jak najdalej. Wykorzystano ich jako niewolniczą siłę roboczą, kontynuując w ten sposób politykę realizowaną w Związku Sowieckim od początku lat dwudziestych.
W latach 1940–1941 przeprowadzono cztery wielkie deportacje, wysyłając na Syberię, do Kazachstanu i w północne rejony Rosji setki tysięcy ludzi (co najmniej trzysta trzydzieści tysięcy). Wywożono całe rodziny, bez względu na płeć, wiek czy stan zdrowia ich członków. Oprócz Polaków deportowano też Żydów i Białorusinów. Wiele osób, zwłaszcza dzieci, nie przeżyło morderczych warunków transportu w wagonach towarowych. Ich zwłoki porzucano w przypadkowych miejscach. Cztery wielkie deportacje wpisały się w sowiecką politykę represji – doświadczyło ich ponad milion obywateli polskich, wśród których były także osoby narodowości białoruskiej. Dużej grupie z nich po tzw. amnestii 1941 r. udało się wstąpić do Armii Andersa i przejść cały szlak bojowy II Korpusu we Włoszech.
Pomimo oficjalnej sowieckiej propagandy, w rzeczywistości większość społeczności białoruskiej nie najlepiej oceniała okupację sowiecką lat 1939–1941. Jednak doświadczenia wojny i poczynania nazistów znacznie zmieniły ten sposób patrzenia. Po ponownym wkroczeniu Armii Czerwonej na ziemie białoruskie w 1944 r. Białorusinom nie pozostawiono wyboru, a większość społeczności zaakceptowała model państwa i awansu społecznego, który jej zaoferował system komunistyczny. Przyjęła również prezentowany opis dziejów lat 1939–1941, chociaż nie zawsze pokrywał się on z tym zapisanym w pamięci zbiorowej.
W latach 1940–1941 przeprowadzono cztery wielkie deportacje, wysyłając na Syberię, do Kazachstanu i w północne rejony Rosji setki tysięcy ludzi (co najmniej trzysta trzydzieści tysięcy). Wywożono całe rodziny, bez względu na płeć, wiek czy stan zdrowia ich członków. Oprócz Polaków deportowano też Żydów i Białorusinów. Wiele osób, zwłaszcza dzieci, nie przeżyło morderczych warunków transportu w wagonach towarowych. Ich zwłoki porzucano w przypadkowych miejscach. Cztery wielkie deportacje wpisały się w sowiecką politykę represji – doświadczyło ich ponad milion obywateli polskich, wśród których były także osoby narodowości białoruskiej. Dużej grupie z nich po tzw. amnestii 1941 r. udało się wstąpić do Armii Andersa i przejść cały szlak bojowy II Korpusu we Włoszech.
Pomimo oficjalnej sowieckiej propagandy, w rzeczywistości większość społeczności białoruskiej nie najlepiej oceniała okupację sowiecką lat 1939–1941. Jednak doświadczenia wojny i poczynania nazistów znacznie zmieniły ten sposób patrzenia. Po ponownym wkroczeniu Armii Czerwonej na ziemie białoruskie w 1944 r. Białorusinom nie pozostawiono wyboru, a większość społeczności zaakceptowała model państwa i awansu społecznego, który jej zaoferował system komunistyczny. Przyjęła również prezentowany opis dziejów lat 1939–1941, chociaż nie zawsze pokrywał się on z tym zapisanym w pamięci zbiorowej.
Wojciech Śleszyński