Rodzina Ulmów: samarytanie z Markowej - Muzeum Historii Polski w Warszawie SKIP_TO
Wizyta w muzeum Przejdź do sklepu

Rodzina Ulmów: samarytanie z Markowej

czas czytania:
zdjęcie kobieta z dziećmi, czarno-białe
Nie godzili się na to, by bezczynnie patrzeć na niemieckie zbrodnie. Wiedzieli, że za swój czyn mogą ponieść śmierć z ręki niemieckiego okupanta. Pomimo to rodzina Ulmów z podkarpackiej wsi Markowa nie odmówiła pomocy swoim żydowskim sąsiadom.

Wybuch II wojny światowej zmienił wszystko. Markowa zaczęła podlegać władzom policyjnym w Przeworsku, a następnie w Łańcucie, we wsi utworzono także posterunek granatowej policji. Jej komendant Konstanty Kindler, folksdojcz z Wielkopolski, był znany z wyjątkowej brutalności i gorliwości w wykonywaniu niemieckich poleceń. Jak wspominał po latach jeden z mieszkańców Markowej Eugeniusz Szylar – Kindler miał w zwyczaju mawiać, że „jak przed śniadaniem kogoś nie zastrzeli, to mu śniadanie nie smakuje”. Niemiecka polityka na poziomie lokalnym była jednoznaczna. Godzina policyjna, pobór młodych mężczyzn do pracy czy wywózki do Niemiec – tak od momentu niemieckiej agresji na Polskę zaczęła wyglądać codzienność Markowej. Wszechobecny był terror, wymierzony głównie w ludność żydowską.
zdjęcie kobieta z dziećmi powiększ
Wiktoria Ulma z dziećmi, ok 1943
Józef Ulma, Public domain, via Wikimedia Commons