Recenzja książki Richarda Butterwicka, „Konstytucja 3 Maja. Testament Rzeczypospolitej Obojga Narodów”
czas czytania:

Ta niewielkich rozmiarów książka dzieli się na dwie części: pierwsza opowiada o czasach przed 3 maja 1791 r., sięgając w niektórych konstatacjach do średniowiecza, druga rozpoczyna się opisem „zamachu stanu” 3 maja, dalej jest analiza Ustawy Rządowej, rozważania o tym, jak wprowadzony przez nią ustrój funkcjonował w okresie następnych 14 miesięcy, zarys wydarzeń, które Konstytucję i Sejm Wielki obaliły, wreszcie oceny Ustawy Rządowej przez potomnych. Jeśli odliczyć bibliografię oraz indeks, a także publicystyczny wstęp o wydarzeniach z roku 1982, obie części są niemal równe i liczą po 70 stron, przewagę części drugiej nadaje nieco większa objętość przypisów, zajmujących zresztą w sumie 4 strony.
W opowieści o dniu 3 maja 1791 r., tekście Konstytucji, w rozważaniach o tym, czego w oparciu o Ustawę Rządową dokonano w ciągu 14 miesięcy jej stosowania, a także czym była ta konstytucja na tle polskiej tradycji oraz czym stała się dla potomnych, praca Butterwicka ma szansę stać się tekstem „kanonicznym”. To znaczy takim, na którym odtąd będą opierali się wszyscy, o Konstytucji 3 Maja się wypowiadający. Wynika to nie tylko z niezaprzeczalnego talentu narratorskiego Autora, ale również z jego wielkiej wiedzy. Przypomnijmy, że Butterwick, jest autorem obszernej monografii o dziejach Kościoła katolickiego w okresie Sejmu Wielkiego. Wydana przez krakowskie ARCANA (wyd. I 2012, wyd. II 2019) monografia Polska rewolucja i Kościół katolicki 1788–1792 została oparta na niezwykle szerokiej kwerendzie; obok całokształtu opracowań i publikacji źródłowych, Autor prześledził wielką liczbę archiwaliów – w Polsce i poza nią, w tym związaną z Sejmem Wielkim korespondencję i diariusz sesji sejmowych, to znaczy liczące 25 opasłych tomów Archiwum Sejmu Czteroletniego. W omawianej tu książce na każdej stronie opisu przebiegu pamiętnych dni 3 i 5 maja, przy interpretacji Konstytucji czy opowieści o jej wcielaniu w życie czuje się tę wiedzę. Ona też upoważnia Autora do stawiania śmiałych hipotez, jak choćby w zakończeniu wywodu na temat artykułu o „Chłopach włościanach” (s. 121–123), w którym Butterwick obdarzenie wolnością wszystkich przychodzących do Rzeczypospolitej z zagranicy podsumowuje stwierdzeniem, że „trudno wyobrazić sobie, by poddaństwo przetrwało dłużej niż jedno pokolenie. Zwłaszcza na terenach przygranicznych”.
W opisie trwających niemal 7 godzin sporów o konstytucję w dniu 3 maja Autor przypomina, że przeciw projektowi Ustawy Rządowej występował nie tylko czołgający się Suchorzewski, ale także poważni ideowi przeciwnicy tronu dziedzicznego: „Dyskusja krążyła […] wokół fundamentalnych zagadnień wolności republikańskiej, ograniczonej monarchii i spornej kwestii sukcesji, w której elekcję przeciwstawiano koronie dziedzicznej. Pokazywało to doskonale ciągłość i istotę zmian w systemie wartości Rzeczypospolitej” (s.110). Obok znanej roli króla, który wyczuł moment i nieoczekiwanie zakończył dyskusję złożeniem przysięgi na Ustawę Rządową, Butterwick podkreśla determinację monarchy po powrocie z kolegiaty św. Jana: „Zająwszy miejsce na tronie, Stanisław August wykazał się wielką przytomnością umysłu. Zwrócił się do marszałków, by upewnili się, że wszyscy członkowie komisji rządowych i urzędnicy, a przede wszystkim wojskowi, natychmiast złożą stosowną przysięgę” (s.113–114).
Polemizowałabym z Autorem w sprawie sytuacji, w jakiej Stanisław August podjął decyzję o ugięciu się od razu wobec żądania Katarzyny II i przystąpieniu do targowicy zamiast „podjęcia militarnego ryzyka w nadziei na wypracowanie silnej pozycji podczas przyszłych negocjacji” (s.152-153). Jeśli zwycięstw nie było wcześniej, to dlaczego miały pojawić się teraz i gwarantować silną pozycję w rokowaniach? A przypomnijmy, że obok listu imperatorowej z żądaniem niezwłocznego akcesu króla do targowicy, było ustne ostrzeżenie carskiego dyplomaty Jakowa Bułhakowa, przekazane w imieniu rosyjskiej władczyni, że zwłoka będzie skutkowała rozbiorem. W innym miejscu czytamy, że „Autorzy Konstytucji 3 maja – król Stanisław August, Ignacy Potocki, Hugo Kołłątaj i Stanisław Małachowski – nie chcieli niszczyć republikańskiej wolności Rzeczypospolitej, lecz odświeżyć ją, poszerzyć i zabezpieczyć” (s.169). W powyższym zdaniu z grona uznawanych dotąd w historiografii współautorów usunięty został Scipione Piattoli, pośrednik w czasie tajnych dyskusji króla – autora z Ignacym Potockim, dodany zaś Stanisław Małachowski. Tak zasadnicza w stosunku do dotychczasowych ustaleń zmiana nie została w żaden sposób uzasadniona, a odbiega od utrwalonych w nauce tez Emanuela Rostworowskiego, choć Butterwick deklaruje, że to właśnie na bazie ustaleń Rostworowskiego i Jerzego Michalskiego „powstała znaczna część niniejszego krótkiego opracowania” (s.165). W napisanym przez Rostworowskiego „Marzeniu dobrego obywatela” Stanisław Małachowski, w przeciwieństwie do Piattolego, nie jest uznawany za jednego z autorów Konstytucji.
Część pierwsza książki, poza wstępem o demonstracji z 1982 r., dzieli się na trzy rozdziały: pierwszy dotyczy Rzeczypospolitej do czasów saskich włącznie (s. 29–53), drugi – reform stanisławowskich przed i po I rozbiorze (s. 56–73), trzeci – Sejmu Wielkiego z okresu przed Konstytucją (s.75–98). Syntetyczny w zamierzeniu obraz ustroju państwa, które w 1791 r. przyjęło konstytucję, rozpoczyna Autor od Litwy - Pukowera i jego następców, a więc od XIII w. Korona obecna jest od stulecia XIV i unii w Krewie (jeśli nie liczyć wzmianki o rozbiciu dzielnicowym w XII i XIII w.). Butterwick wskazuje następne, kluczowe w jego przekonaniu wydarzenia, punktowo. Dla tych, którzy znają dobrze dzieje Polski, zwłaszcza jej ustroju, hasła te mogą stanowić przypomnienie. Ale przecież książka została napisana i równolegle wydana także po angielsku, a więc nie dla znawców historii Rzeczypospolitej. Można też dyskutować nad trafnością doboru i ujęcia owych milowych słupów. Na przykład na s. 35 czytamy, że „W XIV wieku królestwo powiększyło się też o tereny na południowym wschodzie, co prowadziło do wyodrębnienia się województw ruskiego i podolskiego, ale spowodowało też ciągnące się przez dziesiątki lat konflikty graniczne z Wielkim Księstwem Litewskim”. Czy tu nie należałoby dodać, że od czasu przejęcia tej części ziem ruskich Polska stała się państwem wieloreligijnym? Przełom stuleci XVI i XVII zaczyna się długim zdaniem: „W pierwszym półwieczu swojego istnienia nowy system polityczny musiał uporać się z ucieczką króla, dwiema elekcjami zakończonymi konfliktem zbrojnym i władcą (Jagiellonem po kądzieli), który usiłował przekazać swój tron Habsburgom, jednocześnie przeznaczając znaczne środki na nieudane próby utrzymania dziedzicznego tronu w Szwecji i osadzenia syna lub samego siebie na tronie moskiewskim” (s. 41). Co to zdanie powie czytelnikom, nie znającym historii Polski? Kilka stron dalej mowa jest o przywilejach szlacheckich i mocnej pozycji mieszczan w Prusach Królewskich, ale o mieszczaństwie w reszcie państwa ani słowa, jakby w ogóle nie przetrwało wskutek przywilejów handlowych szlachty (s. 45). W wywodach ustrojowych brak wzmianki o konstytucji nihil novi, nie ma też mowy o zasadniczej zmianie struktury społecznej w 2 poł. XVII w. (przewaga magnaterii). Brak nadto wyraźnego wskazania okoliczności popadnięcia Rzeczypospolitej w determinującą dalsze losy państwa zależność od Rosji, wpływu tej zależności na przyczyny niepowodzenia reform skarbowo-wojskowych w czasie panowania Augusta III, nieobecny jest wszechstronny drenaż szlacheckiego państwa w czasie wojny siedmioletniej – wszystko to są doświadczenia niesuwerenności. Ani słowa też o międzynarodowej trosce o utrzymanie słabości szlacheckiego państwa, czyli o sojuszach w tym zakresie Rosji i Prus w czasach saskich (s. 48–49). Najbardziej wiążąca wydarzenia polskie z międzynarodowymi kwestia genezy I rozbioru przedstawiona została w duchu historiografii XIX-wiecznej, per non est potraktowane zostały bowiem nowsze ustalenia w tej sprawie. Genezę rozbioru rozpoczyna Butterwick od stwierdzenia, że działania konfederacji barskiej w znacznym stopniu utrudniały rosyjskie poczynania wobec Turcji, „Katarzynę gniewało też, że Stanisław August ociągał się z podejmowaniem decyzji i że Czartoryscy odmawiali współpracy” (s. 59). W czym, gdzie i dlaczego jej odmawiali – czytelnik się nie dowie, bo dalej mamy już Fryderyka II jako inspiratora rozbioru oraz zajęcie Spisza i „austriackie potrząsanie szabelką” (a więc współdziałanie z Turcją) jako katalizator rozbiorowych układów rosyjsko-pruskich z 1772 r. Dokładnie tak, jak pisali Beer i Sorel w latach 70. XIX stulecia, nie doceniający roli Rosji i nie rozumiejący, że Petersburg sam podejmował decyzje o losach polskiego dominium, a dopiero potem dopuszczał do nich pozostałych sąsiadów.
Owszem, są też partie potraktowane szerzej i czytelnik ma szanse coś się z nich więcej dowiedzieć. Tak jest np. z konfederacją warszawską (s. 39–41), Konarskim (s. 52–53), Radą Nieustającą (s. 65–67), choć już przy wyjaśnianiu, dlaczego Rosja wprowadziła do Rady w 1778 r. przywódców opozycji, brak wzmianki o stałym czuwaniu Petersburga nad tym, by król nie uzyskał zdecydowanej przewagi nad opozycją (s. 68), a w omówieniu idei przymierza polsko-rosyjskiego zabrakło uwagi, że zabezpieczałoby ono formalnie całość Rzeczypospolitej (s. 72–73). Dwa pierwsze rozdziały sprawiają raczej wrażenie eseju dla znawców, niż wykładu, przeznaczonego dla niefachowców.
Znacznie mniej zastrzeżeń wzbudza pod tym względem rozdział, poświęcony Sejmowi Czteroletniemu w okresie przed Konstytucją. Autor bardzo instruktywnie omówił w nim stanowisko opinii publicznej wyrażone w instrukcjach poselskich z 1788 r., antyrosyjski nurt poczynań sejmu, przełom w uchwalaniu podatków, konflikt o majątki Kościoła, a także kwestie społeczne, zwłaszcza problemy mieszczan i Żydów oraz walkę o prerogatywy monarsze. Na marginesie tych rozważań nakreślił portrety dwóch sejmowych przywódców – Ignacego Potockiego i Hugona Kołłątaja. Także w wywodach o Sejmie Wielkim pojawiają się jednak istotne luki: czytelnik nie dowie się, jakie były prawdziwe motywy pruskiego wmieszania się w działalność sejmu w październiku 1788 r., nie usłyszy o decyzji Katarzyny II odroczenia rozgrywki z Rzecząpospolitą na okres po pokonaniu Turcji jako genezie „suwerenności”, ani o odwadze, jaką przejawił Stanisław August broniąc orientacji rosyjskiej i ostrzegając (niejednokrotnie) przed Prusami.
Tłumaczenie Tomasza Gromelskiego jest bardzo dobre, podczas lektury rzadko można się zorientować, iż tekst jest przekładem. Kilka lapsusów, które wychwyciłam, warto przytoczyć po to, by w kolejnym wydaniu ich uniknąć. W języku polskim raczej nie mówi się o koncepcjach „elitystycznych” (s. 42 – w oryg. „aristocratic assumptions”); źle brzmiący po polsku zwrot, że „tylko sejm z 1736 roku uchwalił jakiekolwiek prawa” (s. 48) niezupełnie odpowiada angielskiej frazie „only the sejm of 1736 passed any legislation at all”; jako lapsus linguae traktuję identyfikację wojny lat 1756-1763 jako „wielkiej wojny północnej” (s. 55 – w wersji angielskiej jest poprawnie). W radzie Rousseau, by chłopów uwolnić z poddaństwa dopiero „gdy będą gotowi na wolność” słowo „gotowi” (ang. „fit for liberty”) zastąpiłabym terminem „zdolni” czy „przygotowani” do wolności (s. 59). Raczej nie mówi się o „negatywnym naznaczeniu” w czyichś oczach (s. 65 – ang. „[it] was enough to taint it in the eyes of many nobles”). Dyskusja nad projektami punkt po punkcie to dyskusja categoriatim (brakuje pierwszego „i”, s. 82, ta sama literówka w wersji ang.); nie wydaje się zręczny zwrot o „powierzeniu władzy regenckiej” (s. 129 – ang. „Article IX provided for the Custodial Council to hold the regency”); po polsku mamy do czynienia z podkanclerzym, a nie z „podkanclerzem” (s. 145); słowo zaś „swary” w zdaniu, że spory o kształt Polski odrodzonej „łączyły się nierozerwalnie ze swarami o Rzeczpospolitą szlachecką” należałoby zastąpić „odmiennymi poglądami na …” (s. 161 – ang. „were inseparable from dissensions over the Commonwealth of nobles”). I wreszcie nie można się do rosyjskiej imperatorowej zwracać przez „Wasza Wysokość” (s. 150 – ang. poprawnie „Your Majesty”), bo tak się mówiło do książąt, a nie do cesarzy czy królów. Niewielka liczba wskazanych tu niedokładności dobrze świadczy o sztuce przekładu Tłumacza.
A sumaryczna ocena książki? Wypadnie powtórzyć, że druga część pracy jest dużym osiągnięciem i będzie dobrze służyła szerokim kręgom czytelników. Pierwsza, z uwagi na angielski oryginał, dawała szansę ukazania cudzoziemcom pogłębionej wizji kilku kluczowych problemów Rzeczypospolitej XVIII w. Szansa ta, niestety, nie została w pełni wykorzystana.
Zofia Zielińska
Prof. dr hab. Zofia Zielińska – profesor Instytutu Historii Uniwersytetu Warszawskiego. Specjalizuje się w historii XVIII w., zwłaszcza stosunkach polsko-rosyjskich. Członkini rady Muzeum Historii Polski w latach 2011–2015.
W opisie trwających niemal 7 godzin sporów o konstytucję w dniu 3 maja Autor przypomina, że przeciw projektowi Ustawy Rządowej występował nie tylko czołgający się Suchorzewski, ale także poważni ideowi przeciwnicy tronu dziedzicznego: „Dyskusja krążyła […] wokół fundamentalnych zagadnień wolności republikańskiej, ograniczonej monarchii i spornej kwestii sukcesji, w której elekcję przeciwstawiano koronie dziedzicznej. Pokazywało to doskonale ciągłość i istotę zmian w systemie wartości Rzeczypospolitej” (s.110). Obok znanej roli króla, który wyczuł moment i nieoczekiwanie zakończył dyskusję złożeniem przysięgi na Ustawę Rządową, Butterwick podkreśla determinację monarchy po powrocie z kolegiaty św. Jana: „Zająwszy miejsce na tronie, Stanisław August wykazał się wielką przytomnością umysłu. Zwrócił się do marszałków, by upewnili się, że wszyscy członkowie komisji rządowych i urzędnicy, a przede wszystkim wojskowi, natychmiast złożą stosowną przysięgę” (s.113–114).
Polemizowałabym z Autorem w sprawie sytuacji, w jakiej Stanisław August podjął decyzję o ugięciu się od razu wobec żądania Katarzyny II i przystąpieniu do targowicy zamiast „podjęcia militarnego ryzyka w nadziei na wypracowanie silnej pozycji podczas przyszłych negocjacji” (s.152-153). Jeśli zwycięstw nie było wcześniej, to dlaczego miały pojawić się teraz i gwarantować silną pozycję w rokowaniach? A przypomnijmy, że obok listu imperatorowej z żądaniem niezwłocznego akcesu króla do targowicy, było ustne ostrzeżenie carskiego dyplomaty Jakowa Bułhakowa, przekazane w imieniu rosyjskiej władczyni, że zwłoka będzie skutkowała rozbiorem. W innym miejscu czytamy, że „Autorzy Konstytucji 3 maja – król Stanisław August, Ignacy Potocki, Hugo Kołłątaj i Stanisław Małachowski – nie chcieli niszczyć republikańskiej wolności Rzeczypospolitej, lecz odświeżyć ją, poszerzyć i zabezpieczyć” (s.169). W powyższym zdaniu z grona uznawanych dotąd w historiografii współautorów usunięty został Scipione Piattoli, pośrednik w czasie tajnych dyskusji króla – autora z Ignacym Potockim, dodany zaś Stanisław Małachowski. Tak zasadnicza w stosunku do dotychczasowych ustaleń zmiana nie została w żaden sposób uzasadniona, a odbiega od utrwalonych w nauce tez Emanuela Rostworowskiego, choć Butterwick deklaruje, że to właśnie na bazie ustaleń Rostworowskiego i Jerzego Michalskiego „powstała znaczna część niniejszego krótkiego opracowania” (s.165). W napisanym przez Rostworowskiego „Marzeniu dobrego obywatela” Stanisław Małachowski, w przeciwieństwie do Piattolego, nie jest uznawany za jednego z autorów Konstytucji.
Część pierwsza książki, poza wstępem o demonstracji z 1982 r., dzieli się na trzy rozdziały: pierwszy dotyczy Rzeczypospolitej do czasów saskich włącznie (s. 29–53), drugi – reform stanisławowskich przed i po I rozbiorze (s. 56–73), trzeci – Sejmu Wielkiego z okresu przed Konstytucją (s.75–98). Syntetyczny w zamierzeniu obraz ustroju państwa, które w 1791 r. przyjęło konstytucję, rozpoczyna Autor od Litwy - Pukowera i jego następców, a więc od XIII w. Korona obecna jest od stulecia XIV i unii w Krewie (jeśli nie liczyć wzmianki o rozbiciu dzielnicowym w XII i XIII w.). Butterwick wskazuje następne, kluczowe w jego przekonaniu wydarzenia, punktowo. Dla tych, którzy znają dobrze dzieje Polski, zwłaszcza jej ustroju, hasła te mogą stanowić przypomnienie. Ale przecież książka została napisana i równolegle wydana także po angielsku, a więc nie dla znawców historii Rzeczypospolitej. Można też dyskutować nad trafnością doboru i ujęcia owych milowych słupów. Na przykład na s. 35 czytamy, że „W XIV wieku królestwo powiększyło się też o tereny na południowym wschodzie, co prowadziło do wyodrębnienia się województw ruskiego i podolskiego, ale spowodowało też ciągnące się przez dziesiątki lat konflikty graniczne z Wielkim Księstwem Litewskim”. Czy tu nie należałoby dodać, że od czasu przejęcia tej części ziem ruskich Polska stała się państwem wieloreligijnym? Przełom stuleci XVI i XVII zaczyna się długim zdaniem: „W pierwszym półwieczu swojego istnienia nowy system polityczny musiał uporać się z ucieczką króla, dwiema elekcjami zakończonymi konfliktem zbrojnym i władcą (Jagiellonem po kądzieli), który usiłował przekazać swój tron Habsburgom, jednocześnie przeznaczając znaczne środki na nieudane próby utrzymania dziedzicznego tronu w Szwecji i osadzenia syna lub samego siebie na tronie moskiewskim” (s. 41). Co to zdanie powie czytelnikom, nie znającym historii Polski? Kilka stron dalej mowa jest o przywilejach szlacheckich i mocnej pozycji mieszczan w Prusach Królewskich, ale o mieszczaństwie w reszcie państwa ani słowa, jakby w ogóle nie przetrwało wskutek przywilejów handlowych szlachty (s. 45). W wywodach ustrojowych brak wzmianki o konstytucji nihil novi, nie ma też mowy o zasadniczej zmianie struktury społecznej w 2 poł. XVII w. (przewaga magnaterii). Brak nadto wyraźnego wskazania okoliczności popadnięcia Rzeczypospolitej w determinującą dalsze losy państwa zależność od Rosji, wpływu tej zależności na przyczyny niepowodzenia reform skarbowo-wojskowych w czasie panowania Augusta III, nieobecny jest wszechstronny drenaż szlacheckiego państwa w czasie wojny siedmioletniej – wszystko to są doświadczenia niesuwerenności. Ani słowa też o międzynarodowej trosce o utrzymanie słabości szlacheckiego państwa, czyli o sojuszach w tym zakresie Rosji i Prus w czasach saskich (s. 48–49). Najbardziej wiążąca wydarzenia polskie z międzynarodowymi kwestia genezy I rozbioru przedstawiona została w duchu historiografii XIX-wiecznej, per non est potraktowane zostały bowiem nowsze ustalenia w tej sprawie. Genezę rozbioru rozpoczyna Butterwick od stwierdzenia, że działania konfederacji barskiej w znacznym stopniu utrudniały rosyjskie poczynania wobec Turcji, „Katarzynę gniewało też, że Stanisław August ociągał się z podejmowaniem decyzji i że Czartoryscy odmawiali współpracy” (s. 59). W czym, gdzie i dlaczego jej odmawiali – czytelnik się nie dowie, bo dalej mamy już Fryderyka II jako inspiratora rozbioru oraz zajęcie Spisza i „austriackie potrząsanie szabelką” (a więc współdziałanie z Turcją) jako katalizator rozbiorowych układów rosyjsko-pruskich z 1772 r. Dokładnie tak, jak pisali Beer i Sorel w latach 70. XIX stulecia, nie doceniający roli Rosji i nie rozumiejący, że Petersburg sam podejmował decyzje o losach polskiego dominium, a dopiero potem dopuszczał do nich pozostałych sąsiadów.
Owszem, są też partie potraktowane szerzej i czytelnik ma szanse coś się z nich więcej dowiedzieć. Tak jest np. z konfederacją warszawską (s. 39–41), Konarskim (s. 52–53), Radą Nieustającą (s. 65–67), choć już przy wyjaśnianiu, dlaczego Rosja wprowadziła do Rady w 1778 r. przywódców opozycji, brak wzmianki o stałym czuwaniu Petersburga nad tym, by król nie uzyskał zdecydowanej przewagi nad opozycją (s. 68), a w omówieniu idei przymierza polsko-rosyjskiego zabrakło uwagi, że zabezpieczałoby ono formalnie całość Rzeczypospolitej (s. 72–73). Dwa pierwsze rozdziały sprawiają raczej wrażenie eseju dla znawców, niż wykładu, przeznaczonego dla niefachowców.
Znacznie mniej zastrzeżeń wzbudza pod tym względem rozdział, poświęcony Sejmowi Czteroletniemu w okresie przed Konstytucją. Autor bardzo instruktywnie omówił w nim stanowisko opinii publicznej wyrażone w instrukcjach poselskich z 1788 r., antyrosyjski nurt poczynań sejmu, przełom w uchwalaniu podatków, konflikt o majątki Kościoła, a także kwestie społeczne, zwłaszcza problemy mieszczan i Żydów oraz walkę o prerogatywy monarsze. Na marginesie tych rozważań nakreślił portrety dwóch sejmowych przywódców – Ignacego Potockiego i Hugona Kołłątaja. Także w wywodach o Sejmie Wielkim pojawiają się jednak istotne luki: czytelnik nie dowie się, jakie były prawdziwe motywy pruskiego wmieszania się w działalność sejmu w październiku 1788 r., nie usłyszy o decyzji Katarzyny II odroczenia rozgrywki z Rzecząpospolitą na okres po pokonaniu Turcji jako genezie „suwerenności”, ani o odwadze, jaką przejawił Stanisław August broniąc orientacji rosyjskiej i ostrzegając (niejednokrotnie) przed Prusami.
Tłumaczenie Tomasza Gromelskiego jest bardzo dobre, podczas lektury rzadko można się zorientować, iż tekst jest przekładem. Kilka lapsusów, które wychwyciłam, warto przytoczyć po to, by w kolejnym wydaniu ich uniknąć. W języku polskim raczej nie mówi się o koncepcjach „elitystycznych” (s. 42 – w oryg. „aristocratic assumptions”); źle brzmiący po polsku zwrot, że „tylko sejm z 1736 roku uchwalił jakiekolwiek prawa” (s. 48) niezupełnie odpowiada angielskiej frazie „only the sejm of 1736 passed any legislation at all”; jako lapsus linguae traktuję identyfikację wojny lat 1756-1763 jako „wielkiej wojny północnej” (s. 55 – w wersji angielskiej jest poprawnie). W radzie Rousseau, by chłopów uwolnić z poddaństwa dopiero „gdy będą gotowi na wolność” słowo „gotowi” (ang. „fit for liberty”) zastąpiłabym terminem „zdolni” czy „przygotowani” do wolności (s. 59). Raczej nie mówi się o „negatywnym naznaczeniu” w czyichś oczach (s. 65 – ang. „[it] was enough to taint it in the eyes of many nobles”). Dyskusja nad projektami punkt po punkcie to dyskusja categoriatim (brakuje pierwszego „i”, s. 82, ta sama literówka w wersji ang.); nie wydaje się zręczny zwrot o „powierzeniu władzy regenckiej” (s. 129 – ang. „Article IX provided for the Custodial Council to hold the regency”); po polsku mamy do czynienia z podkanclerzym, a nie z „podkanclerzem” (s. 145); słowo zaś „swary” w zdaniu, że spory o kształt Polski odrodzonej „łączyły się nierozerwalnie ze swarami o Rzeczpospolitą szlachecką” należałoby zastąpić „odmiennymi poglądami na …” (s. 161 – ang. „were inseparable from dissensions over the Commonwealth of nobles”). I wreszcie nie można się do rosyjskiej imperatorowej zwracać przez „Wasza Wysokość” (s. 150 – ang. poprawnie „Your Majesty”), bo tak się mówiło do książąt, a nie do cesarzy czy królów. Niewielka liczba wskazanych tu niedokładności dobrze świadczy o sztuce przekładu Tłumacza.
A sumaryczna ocena książki? Wypadnie powtórzyć, że druga część pracy jest dużym osiągnięciem i będzie dobrze służyła szerokim kręgom czytelników. Pierwsza, z uwagi na angielski oryginał, dawała szansę ukazania cudzoziemcom pogłębionej wizji kilku kluczowych problemów Rzeczypospolitej XVIII w. Szansa ta, niestety, nie została w pełni wykorzystana.
Zofia Zielińska
Prof. dr hab. Zofia Zielińska – profesor Instytutu Historii Uniwersytetu Warszawskiego. Specjalizuje się w historii XVIII w., zwłaszcza stosunkach polsko-rosyjskich. Członkini rady Muzeum Historii Polski w latach 2011–2015.
Dane techniczne:
Wydawca: Muzeum Historii Polski
Liczba stron: 190
Rok wydania: 2021
Typ okładki: miękka
Wymiary: 13,5 x 21
Wydawca: Muzeum Historii Polski
Liczba stron: 190
Rok wydania: 2021
Typ okładki: miękka
Wymiary: 13,5 x 21