Rewolucja godności
czas czytania:

Lata 1905-1907 na ziemiach polskich
Gdy w 1995 roku amerykański historyk Robert Blobaum wydawał swą pracę „Rewolucja: Russian Poland 1904-1907”, na okładce której wyraz „rewolucja” zapisany był w sposób naśladujący logo Solidarności, w Polsce rocznica wydarzeń sprzed dziewięciu dekad mijała niemal bez echa. Podobnie działo się w 2005 roku, kiedy to środowisko historyczne zdobyło się jedynie na publikację dwóch tomów zbiorowych, poświęconych tym wydarzeniom. Nieco lepiej sytuacja wyglądała w roku 2015, głównie za sprawą „Krytyki Politycznej” i jej aktywności. Jednak i wówczas było jasne, że pamięć o rewolucji 1905 roku ogranicza się w zasadzie do Łodzi, Zagłębia Dąbrowskiego oraz miast przemysłowych dawnej Kongresówki. Do niemal całkowitego wyparcia tej pamięci doszło w mieście, które zawdzięczało rewolucji 1905 roku ogromnie wiele, czyli w Warszawie. Przypadająca w 2025 roku kolejna okrągła rocznica tych wydarzeń stanowi jakąś szansę na odwrócenie owego trendu
i wpisanie lat 1905-1907 do polskiej pamięci historycznej. Warto, by tak się stało, bo niewiele jest w naszej historii wydarzeń równie inkluzywnych.
i wpisanie lat 1905-1907 do polskiej pamięci historycznej. Warto, by tak się stało, bo niewiele jest w naszej historii wydarzeń równie inkluzywnych.
Wybuch rewolucji w Rosji
Wydarzenia, które rozpoczęły się w styczniu 1905 roku, miały wymiar imperialny, a ich przebieg w Królestwie Polskim, choć ciekawszy niż w guberniach wewnętrznych Rosji, był pokłosiem tego, co działo się w imperium carów. To, że rewolucja w Rosji wybuchła, nie powinno nas dziwić, można jedynie zadać pytanie, czemu stało się to tak późno. Państwo rządzone przez Mikołaja II, oparte na zupełnie nieprzystającej do realiów początku XX wieku koncepcji samodzierżawia, czyli samowładztwa panującego imperatora, prosiło się o kłopoty. Zmiany demograficzne, intensywny rozwój gospodarczy, a wreszcie rosnące ambicje coraz szerszych kręgów społeczeństwa, połączone z niezaspokojonymi potrzebami, tworzyły mieszankę wybuchową, która prędzej czy później musiała znaleźć swe ujście. Jak to często w Rosji bywało, odwróceniem uwagi od narastających problemów wewnętrznych miało być wszczęcie wojny z „wrogiem” zewnętrznym. Padło na Japonię, co okazało się jednak złym wyborem. Rosja kompromitowała się na froncie w odległej Mandżurii, a tymczasem warunki życia ludności ulegały znaczącemu pogorszeniu. Stutysięczna pokojowa manifestacja w Petersburgu, na której czele stał charyzmatyczny, ale i bardzo kontrowersyjny pop Gieorgij Gapon, została 22 stycznia 1905 spacyfikowana przez wojsko i kozaków. Zginęło, według różnych źródeł, od kilkuset do kilku tysięcy ludzi. Wydarzenie to wstrząsnęło imperium, po którym w ciągu kilku dni rozlała się robotnicza rewolta.
Sytuacja w Królestwie Polskim
Niemal natychmiast rewolucja objęła także Królestwo Polskie. Kraj Przywiślański – jak określano najbardziej na zachód wysuniętą rubież imperium carów – od dawna pozostawał tykającą bombą zegarową. Traktowany przez carat jako ziemia podbita, był nie tylko agresywnie rusyfikowany, ale i świadomie zaniedbywany pod względem kulturalnym. Warszawa, trzecie miasto imperium, była też miastem analfabetów. Opresyjny aparat polityczny był skrajnie skorumpowany, przez co załatwianie nawet błahych spraw wiązało się z koniecznością oferowania urzędnikom licznych wziatek i kubanów. Przełom antypozytywistyczny spowodował dojście do głosu nowego pokolenia, które nie chciało już całe dekady czekać na zmiany. Młodzi socjaliści i narodowi demokraci rywalizowali o rząd dusz społeczeństwa, coraz bardziej zniecierpliwionego carskim uciskiem. Odbywały się nielegalne obchody świąt 1 i 3 maja. W listopadzie 1904 roku doszło do masakry na placu Grzybowskim w Warszawie, kiedy to demonstracja przeciwko przymusowej mobilizacji, zorganizowana przez Polską Partię Socjalistyczną, została zaatakowana przez wojsko i policję. Wojna, oznaczająca radykalne pogorszenie się warunków życia ludności w ośrodkach przemysłowych takich jak Łódź, doprowadziła ich mieszkańców na skraj rozpaczy. Gdy tylko doszło do Krwawej Niedzieli, wszystkie te tłumione dotąd problemy wybuchły ze zdwojoną siłą.
O co walczono?
W rewolucji wziął udział ogół społeczeństwa Królestwa Polskiego. Robotników pchnęła do niej chęć poprawy własnego losu i zawalczenia o godne traktowanie zarówno ze strony pracodawców, jak i władz. Żądano podwyżek wynagrodzeń, ośmiogodzinnego dnia pracy, ochronek i szkół dla dzieci – które bardzo często z uwagi na brak dostępu do edukacji stawały się dziećmi ulicy – prawa do urlopu, dostępu do lekarza, ubezpieczeń od nieszczęśliwych wypadków oraz zabezpieczenia emerytalnego na starość. Olbrzymie znaczenie miały też kwestie godnościowe. Robotnikom chodziło o poczucie własnej wartości, a nawet własnego człowieczeństwa. Stąd postulaty takie jak zniesienie rewizji czy rozwiązanie problemu majstrów, wykorzystujących seksualnie zatrudnione w fabrykach robotnice. Oczywiście żądano także nietykalności delegatów robotniczych. Dla inteligencji rewolucja była z kolei szansą na realizację haseł takich jak: autonomia Królestwa Polskiego, obejmująca sejm w Warszawie i polskie instytucje rządowe na miarę tych z okresu konstytucyjnego Królestwa Polskiego, wprowadzenie samorządu na szczeblu gminnym, wiejskim i ziemskim, zniesienie cenzury prewencyjnej, swoboda zrzeszania się, uwolnienie więźniów politycznych itp. Młodzież domagała się polonizacji szkolnictwa i przystąpiła do strajku szkolnego, który pomimo ostrożnych reakcji dorosłych przybrał ogromną skalę. Do rewolty masowo włączyli się chłopi, domagając się dalszych reform, które rozwiązałyby problemy, jakich nie rozwiązała reforma uwłaszczeniowa z 1864 roku, a także swobody zrzeszania się oraz polonizacji urzędów gminnych. Ziemianie i właściciele wielkich fabryk do rewolucji, rzecz jasna, podchodzili z rezerwą, a nawet z pewną wrogością. Jednak i w tych środowiskach istniała świadomość, że jakieś zmiany są nieuchronne. Radykalnie negatywne stanowisko zajął natomiast Kościół katolicki, co doprowadziło do nadwątlenia jego autorytetu i rozkwitu mariawityzmu.
Rewolucja stanowiła laboratorium nowoczesnej polityki. Bardzo szybko w jej trakcie się okazało, że cywilizacja przemysłowa oznacza nowe formy buntu i nowe narzędzia, za pomocą których społeczeństwo organizuje się wokół pewnych idei i spraw. Miasta Królestwa stały się swego rodzaju sceną teatralną, na której odgrywały się spektakle nieznane dotąd szerokiej publiczności. Strajki mieszały się z wiecami, wiece z demonstracjami i, niestety, z coraz częstszymi zabójstwami politycznymi, do jakich dochodziło w trakcie rozwoju wypadków, a także zwykłymi aktami bandytyzmu. Z biegiem czasu zaczęły się różnicować cele polityczne poszczególnych aktorów, zaangażowanych w rewoltę. Polska inteligencja, podobnie jak jej rosyjska odpowiedniczka, zaakceptowała wizję reform, jaką Mikołaj II przedstawił na przełomie października i listopada 1905 roku, po ostatecznym upokorzeniu w wojnie z Japonią. Obejmowały one zwołanie parlamentu, wolność słowa oraz wolność stowarzyszeń. Choć strajk szkolny nie osiągnął swoich celów, bo szkoły rządowe oraz uniwersytet i politechnika pozostały rosyjskie, pozwolono jednak na zakładanie szkół prywatnych z językiem polskim. Szybko w kraju wyrosła cała sieć placówek, z których wiele było zarządzanych przez prężną organizację pod nazwą Polska Macierz Szkolna. Prędko okazało się też, że ustępstwa ze strony cara były pozorne. A jednak dla całej masy działaczy politycznych i społecznych, zaangażowanych w te wydarzenia czy to po lewej, czy po prawej stronie ideologicznej barykady, która coraz częściej i coraz brutalniej uwidaczniała się w Królestwie, lata 1905-1907 były początkiem wielkich karier. Ich zwieńczeniem miało się stać odzyskanie niepodległości w roku 1918. Robotnicy, inicjatorzy rewolucji, po początkowych sukcesach w negocjacjach z pracodawcami z biegiem czasu zaczęli coraz więcej tracić. Z perspektywy 1907 roku miało się okazać, że tę rewolucję najbardziej przegrali. Podobnie zresztą jak chłopi, którzy na wymarzone przez siebie reformy mieli czekać jeszcze kilka dekad.
Rewolucja czy powstanie?
Czym była rewolucja 1905 roku? Pamięć o niej jest z pewnością zniekształcona przez dwie podstawowe interpretacje, które stały się tytułem książki Stanisława Kalabińskiego i Feliksa Tycha „Czwarte powstanie czy pierwsza rewolucja. Lata 1905-1907 na ziemiach polskich”. Pierwsza z nich – widząca w rewolucji 1905 roku „czwarte powstanie”, bardzo popularna w historiografii związanej z Polską Partią Socjalistyczną przed drugą wojną światową, a także głoszona przez wielu weteranów tych wydarzeń, aktywnych w życiu politycznym II Rzeczpospolitej – chciała włączyć owe wydarzenia w ten sam kontekst, w którym do naszego narodowego imaginarium weszły insurekcja kościuszkowska, powstanie listopadowe czy styczniowe. Od razu pojawia się szereg wątpliwości. Po pierwsze, dlaczego wyróżniać akurat te wydarzenia, skoro powstań narodowych, jak wiadomo, było znacznie więcej? Czy w tak nakreślonej wizji – bez wątpienia królewiackiej i warszawocentrycznej – mógłby odnaleźć się mieszkaniec Wielkopolski, mającej pamięć powstań z 1806 i 1848 roku? Chyba niekoniecznie. Trudno ją także „sprzedać” mieszkańcom Galicji, którzy też mieli swoje zrywy powstańcze, ale w 1846 i 1848 roku. Wynikałoby z tego, że rewolucja 1905 roku dość słabo wpisuje się w ten sam paradygmat, co inne powstania doby zaborów. Z drugiej strony jednak miała ona niezaprzeczalnie wymiar narodowy, a nawet – co podkreśla w najnowszej książce Tomasz Nałęcz – stanowiła dla niektórych „próbę generalną wskrzeszenia Polski”.
Łatwiej oczywiście opowiedzieć o tych wydarzeniach jako o rewolucji społecznej. Pod wieloma względami istotnie była ona przełomowa. Dokonało się wówczas umasowienie życia publicznego, a także jego polaryzacja, zorganizowana jednak już wokół nowoczesnych pojęć i podziałów ideowych. Warto mieć na uwadze, że rewolucja – wbrew temu, czego nas uczono w Polsce Ludowej – nie musi wcale być proletariacka. Ba, nie musi ona być także postępowa. W tym sensie lata 1905-1907, choć rozpoczęły się jako zryw robotników, największe korzyści przyniosły tej grupie społecznej, która, mimo że początkowo solidaryzowała się ze strajkującymi, z czasem zaczęła się od nich coraz bardziej odcinać. Mowa, oczywiście, o inteligencji – grupie z wielkimi aspiracjami, dla której były to lata formacyjne, pozwalające jej rzeczywiście wystąpić w tej roli, do jakiej, według swych własnych wyobrażeń, była desygnowana. A mianowicie – roli elity nowoczesnego społeczeństwa przemysłowego. Jednocześnie rewolucja 1905 roku nie była rewolucją w takim sensie, w jakim termin ten funkcjonuje w naukach politycznych. Nie doszło wówczas do obalenia siłą ani władzy, ani porządku społecznego, choć carskie samodzierżawie wyszło z niej bardzo poobijane. Dla społeczeństwa Królestwa Polskiego rewolucja ta stanowiła przede wszystkim formę godnościowego przebudzenia po latach rusyfikacji i ucisku. Pokazała także jego nowe, wręcz nowoczesne oblicze, które miało zdeterminować historię Polski w XX wieku. W tym sensie rację miał Blobaum, widząc podobieństwo pomiędzy wydarzeniami z lat 1905-1907 a tymi z 1980 roku. W obu przypadkach, mimo chwilowej porażki, rezultat, choć odroczony w czasie, mógł oznaczać tylko jedno – wolność.
Kamil Śmiechowski
Kamil Śmiechowski