Stanisław August Poniatowski – król, który chciał naprawić Rzeczpospolitą
czas czytania:

Rozmowa z prof. Richardem Butterwickiem-Pawlikowskim
7 września 1764 roku we wsi Woli pod Warszawą miała miejsce ostatnia elekcja królewska. Zgromadzona tam szlachta, w obecności wojsk rosyjskich, wybrała na nowego władcę Polski Stanisława Poniatowskiego. O kulisach tego wydarzenia, a także roli, jaką odegrał w dziejach Poniatowski, opowiada w wywiadzie dla Muzeum Historii Polski prof. Richard Butterwick-Pawlikowski.
Waldemar Kowalski: Czy 252 lata temu na polu elekcyjnym mieliśmy do czynienia z zamachem stanu, na co wskazywałaby obecność obcej armii?
Prof. Richard Butterwick-Pawlikowski: Elekcja sama w sobie nie była zamachem. Wszystko odbywało się bardzo spokojnie, z poszanowaniem zwyczajów i obowiązujących praw. Natomiast ta spokojna elekcja była wynikiem czegoś, co można określić może nie tyle mianem „zamachu stanu”, co wewnętrznego konfliktu z udziałem obcych wojsk.
Po śmierci Augusta III Sasa było wiadomo, że najważniejsze partie w Rzeczypospolitej szykują się do zbrojnej rozprawy. Prym bezsprzecznie wiodły dwie frakcje polityczne – „Familia" Czartoryskich”, Poniatowskich, Zamoyskich i Lubomirskich oraz z drugiej strony „republikanci", kojarzeni głównie z Potockimi i Branickimi.
Stawało się też jasne, że sąsiednie mocarstwa, a szczególnie Rosja, zamierzały odgrywać w przyszłej elekcji wiodącą rolę. Gdyby obyło się bez obcej ingerencji, prawdopodobnie zwycięsko z wojny domowej wyszedłby obóz republikański. Co to by oznaczało? Na tronie zasiadłby Jan Klemens Branicki, jako Jan IV. Człowiek leciwy i niedołężny...
Caryca Katarzyna nie mogłaby jednak tolerować kandydata, którego wspierałyby np. Austria i Francja. Co więcej, oba państwa forsowały kandydaturę nowego elektora saskiego, ale ten bardzo szybko zmarł. Dlatego wojska rosyjskie pomogły Czartoryskim i ich sojusznikom.
Znany jest list Katarzyny II do króla Prus Fryderyka II, w którym caryca sugeruje, że Poniatowski jest najsłabszym kandydatem do korony... Wydaje się zatem logiczne, dlaczego poparła właśnie jego.
Chciała mieć na niego jak największy wpływ, to oczywiste. W razie komplikacji, caryca była gotowa wspierać też Adama Kazimierza Czartoryskiego. Spore ambicje miał też jego ojciec – August Aleksander Czartoryski, będący jednocześnie... wujem Stanisława Poniatowskiego.
Ale nie ulega wątpliwości, że władczyni Rosji wolała stolnika litewskiego. Gdyby nie uczyniono go królem, caryca byłaby wściekła, a konsekwencje jej gniewu – nieobliczalne.
Dlaczego Poniatowski był według Katarzyny II lepszym kandydatem? Miał co prawda własną, skromną fortunę, ale pod względem finansowym byłby całkowicie zdany na łaskę możnej protektorki. Z pewnością nie mógłby samodzielnie opłacić swej kampanii elekcyjnej. A tak, zarówno on, jak i inni przedstawiciele "Familii" otrzymali pieniądze z carskiego skarbca.
Czy względy uczuciowe miały jakikolwiek wpływ na decyzję Katarzyny II?
Dla carycy – nie. Ale mogła spodziewać się, że uczucia mogły mieć znaczenie dla Stanisława Poniatowskiego. Można było odnieść wrażenie, że to on będzie miał pewne poczucie wdzięczności wobec dawnej kochanki.
Jak się okazało, Katarzynie II nie udało się całkowicie odczytać intencji nowego króla Polski. Miał on bowiem znacznie więcej determinacji i wytrwałości w zapoczątkowanym przez siebie dziele naprawy Rzeczypospolitej, niż przypuszczała caryca. Nie był typowym mięczakiem, który siedział w Warszawie i rozdawał urzędy. Wręcz przeciwnie, realizował przemyślany plan reform kraju. Bardzo często musiał jednak najpierw zrobić dwa kroki do tyłu, aby przesunąć się o jeden krok do przodu. Często zmuszano go do taktycznego ustępstwa, choć był bardzo wytrwały. Sami Rosjanie uważali, że Stanisław Poniatowski był im wyjątkowo nieprzychylny...
Wiadomo, że po elekcji Poniatowski pisał wiele listów do Katarzyny II. Jaki obraz polskiego władcy wyłania się z tej korespondencji?
Listy Poniatowskiego do carycy poznajemy dzięki ich znakomitej naukowej edycji, dokonanej przez prof. Zofię Zielińską. Cała korespondencja między monarchami jest wzorowo wydana w oryginalnym języku francuskim. W przyszłości zostanie zapewne przełożona też na język polski.
Jaki wizerunek polskiego króla wyłania się z jego listów do Katarzyny? Mniej więcej do 1793 roku mamy do czynienia z wytrawnym i zdeterminowanym politykiem, który z tej korespondencji stara się wyciągnąć maksymalną korzyść dla Rzeczypospolitej. Styl listów oczywiście nie wykracza poza ówczesną zwyczajową grzeczność dyplomatyczną, ale widać w nim grę interesów. Tyle tylko, że Stanisław August prowadził tę grę z o wiele słabszej pozycji, aniżeli caryca.
W ostatnich latach istnienia Rzeczypospolitej, co widać we wspomnianej korespondencji, mamy już do czynienia z człowiekiem złamanym, którego nadzieje legły w gruzach.
Czy w chwili elekcji Stanisław Poniatowski był przygotowany do objęcia rządów?
Nie odbył studiów uniwersyteckich. Ale można powiedzieć, że to nietypowe wykształcenie, paradoksalnie, znakomicie przygotowało go odnalezienia się w krajowej, jak i międzynarodowej polityce. Sześć razy posłował na Sejm, działał aktywnie na sejmikach wojewódzkich, zarówno w Wielkim Księstwie Litewskim, jak i w Koronie. Odbył szereg podróży zagranicznych, poznał dwór saski, wiedeński, berliński. Był też we Francji i w różnych siedzibach angielskich rodów arystokratycznych.
Miał kilka niezwykle przydatnych cech charakteru, m.in. przenikliwość i umiejętność realizowania założonych celów. Potrafił np. ocenić glębię angielskiej kultury politycznej. Był m.in. sekretarzem brytyjskiego ambasadora i posłem saskim w Petersburgu, miał więc niemałą praktykę w dyplomacji. Z tego bagażu doświadczeń potrafił umiejętnie korzystać.
Jeśli chodzi o lepsze przygotowanie do tronu, trudno znaleźć wśród polskich królów elekcyjnych kogoś, kto przewyższałby Poniatowskiego. Chyba tylko Jan Sobieski miał przed swoją elekcją większe doświadczenie na krajowej scenie politycznej.
Do czego nawiązywał przydomek „August”, który Poniatowski przyjął po elekcji?
Można to tłumaczyć na co najmniej kilka sposobów. Między innymi jako próbę pogodzenia zwolenników Augustów II i III z dynastii Wettynów ze zwolennikami Stanisława Leszczyńskiego. Ten ostatni w 1764 roku jeszcze żył, co więcej, nawet miał ochotę na kolejną próbę osiągnięcia polskiego tronu.
Po drugie, jako że po matce Poniatowski pochodził od Giedyminowiczów, przydomek mógł nawiązywać do Zygmunta Augusta, ostatniego z Jagiellonów.
Najbardziej jednak możliwe, że Poniatowski przyjął przydomek „August” z powodu swoich osobistych ambicji. Ich wyrazem miało być nawiązanie do czasów rzymskich – wprost do Oktawiana Augusta, pierwszego cesarza z dynastii julijsko-klaudyjskiej, który po wojnie domowej przyniósł światu rzymskiemu pokój i rozkwit.
W listopadzie 1764 roku w Warszawie Stanisław August został koronowany. Nie wszystkie państwa jednak od razu uznały nowego polskiego władcę. Dlaczego?
To prawda. Stanisław August zabiegał o to uznanie, głównie w kontaktach z Imperium Osmańskim i Francją. Nie miał łatwo, bo Rosja utrudniała mu na początku nawiązanie stosunków dyplomatycznych z państwami południa.
Także w kraju byli tacy, którzy nie chcieli uznać nowego władcy. Król miał wielu przeciwników wśród magnatów. Nie była do niego przekonana także część hierarchów kościelnych, choćby biskup krakowski Kajetan Sołtyk, zwolenników Sasów. Ale w pierwszych miesiącach panowania stosunki z byłymi wrogami generalnie układały się poprawnie.
Czy były jakieś wydarzenia w okresie panowania Poniatowskiego, które szczególnie wpłynęły na jego psychikę?
Takim przykładem może być uprowadzenie króla przez konfederatów barskich w listopadzie 1771 roku. Co ciekawe, znacznie wzmocniło ono jego poczucie realizacji misji opatrznościowej. To widać w królewskiej korespondencji, w której mowa m.in. o predestynacji, aby dokonywać dla Rzeczypospolitej wielkich rzeczy.
Czy to był król reformator?
Zdecydowanie. Reformy i naprawa państwa to były misje jego życia.
Jakie były największe sukcesy Stanisława Augusta?
To zależy. Jeśli spoglądamy z naprawdę długiej perspektywy, dziesięcioleci, a nawet z punktu widzenia dzisiejszego dnia, można stwierdzić, że stanisławowska odnowa systemu nauki i edukacji miała kolosalne znaczenie. Dla wychowania nowego typu obywatela – światłego patrioty. To była długofalowa zasługa króla.
Choć Konstytucja 3 Maja nie przetrwała za sprawą Rosji i kontrrewolucji, trzeba podkreślić, że była to świetnie przemyślana ustawa zasadnicza, najlepsza, jaką można było wtedy uchwalić. Doskonale przygotowywała Rzeczypospolitą do wyzwań, które czekałyby ją w XIX wieku, gdyby... nie rozbiory. To było bardzo mądre połączenie zasady trójpodzielności władzy z zasadą suwerenności narodu. Konstytucja, napisana zresztą piękną polszczyzną, spowodowała rozszerzenie koncepcji narodu polskiego, opartej na każdym mieszkańcu Rzeczypospolitej, niezależnie od wyznania, języka czy stanu społecznego.
Jak wiadomo, najważniejszym autorem tej konstytucji był właśnie Stanisław August.
A co można uznać za największą porażkę króla?
Zdecydowanie abdykację w 1795 roku. O ile niemal wszystkie jego działania da się usprawiedliwić wyborem "mniejszego zła", abdykacji wytłumaczyć się nie da.
Ponadto, Rzeczpospolita mogła walczyć dłużej podczas wojny z Rosją w 1792 roku. Byłoby też lepiej, gdyby król nie podpisał później II rozbioru Polski... Ale to są spojrzenia wstecz.
W jakim stopniu na ówczesną politykę Rzeczpospolitej wpływały ogromne królewskie długi?
Na pewno to nie pomogło. Przecież króla można było szantażować, grozić mu, że wierzyciele nie zostaną opłaceni. To też mogło wpłynąć w pewnym stopniu na jego decyzję o abdykacji. Ale nie przeceniłbym tego czynnika w latach wcześniejszych, np. w okresie jego oporu przeciwko I rozbiorowi.
Wspominał Pan o wojnie z Rosją. W pewnym momencie król przystępuje do Targowicy. Czy mógł postąpić inaczej?
Uważam, że tak. Są pewne poszlaki, które wskazują, że nawet na rosyjskim dworze dziwiono się, że Polacy nie walczyli dłużej.
Problem polegał na tym, że Stanisław August chciał występować jako pełnoprawna strona w konflikcie, negocjować w imieniu Rzeczpospolitej jako monarcha z monarchinią. Natomiast Katarzyna nakazała mu przystąpić do konfederacji targowickiej. Jak już to zrobił, został zupełnie zmarginalizowany. Ale winę za taką sytuację ponoszą jednoznacznie ci zdrajcy, którzy zawiązali antykonstytucyjny spisek w Koronie i w Wielkim Księstwie Litewskim.
Często podkreśla się, że Stanisław August był sterowany przez Katarzynę II, choć warto też zadać pytanie, czy w tamtym czasie mógł wybić się na całkowitą niezależność. Czy w związku z tym można uznać, że był ofiarą swoich czasów?
Można tak powiedzieć. Gdyby sytuacja międzynarodowa była wówczas spokojniejsza, zapisałby się w naszej pamięci jako wielki mecenas kultury i sztuki, zasłużony reformator, umiejętny dyplomata. Panował w katastrofalnych czasach pod geopolitycznym względem. Miał pecha.
Inna rzecz, że Stanisław August był dzieckiem swej epoki. Chciał iść z duchem czasu. Niestety, w ówczesnej sytuacji nie zawsze było to możliwe.
Myślę, że byłoby niedobrze, gdybyśmy raz na zawsze wyrokowali, czy dany król zasługuje na takie, a nie inne miejsce zarówno w historiografii, jak i w pamięci narodowej. Opinie są zawsze różne. Okazuje się, że im więcej minęło czasu, tym spory o władców są większe. Tak samo jest z dyskusjami wokół Stanisława Augusta. Na pewno jeszcze długo nie ustaną.
Czego jeszcze nie wiemy o Poniatowskim? Są jakieś białe plamy w jego życiorysie?
Owszem. Jedna czwarta jego osobistego archiwum zaginęła w XIX wieku. Były wśród nich dokumentacja prywatna i polityczna. Prawdopodobnie ten zbiór spłonął wskutek bombardowania Strasburga w 1870 roku. Obecnie w rodzinnych archiwach Poniatowskich we Francji niewiele jest do odkrycia...
Oczywiście król zostawił po sobie ogromną spuściznę, której jeszcze do końca nie zbadano. Można ją też inaczej interpretować.
Bardzo dużo wiemy o panowaniu Stanisława Augusta za sprawą relacji carskich dyplomatów badanych przez prof. Zofię Zielińską i Jej uczniów. Właśnie z rosyjskich źródeł widać najlepiej, jak trudna była gra, którą polski władca musiał podejmować. Jednocześnie daje się dostrzec jego ogromną wytrwałość w tym, co robił dla dobra kraju.
Jak więc Pan ocenia tę postać?
Stanisław August potrafi „denerwować” historyka. Nie tylko w jego pamiętnikach, ale i korespondencji, widać stałą tendencję do usprawiedliwiania się wobec potomności. Wiedział chyba, że przyszłe pokolenia będą dla niego surowe w ocenie, dlatego zamierzał wyjaśnić swoje motywacje. Można ową postawę zrozumieć, choć dla badacza jest to trochę męczące...
Można też uznać z perspektywy czasu, że Stanisław August był zbyt skłonny do ustępstw. Gdyby naprawdę wiedział, jak bardzo stanowcza jest Katarzyna II, a także miał świadomość tego, że nigdy nie chciała doprowadzić do żadnego wzmocnienia Rzeczypospolitej, może zrozumiałby, przynajmniej w okresie po 1792 roku, że dalsza polityka uległości względem Rosji nic dobrego Polsce nie przyniesie.
Nie można jednak królowi zarzucić złych intencji. Prawie do końca panowania zawsze robił to, co uważał za zgodne z polską racją stanu; podporządkował politykę kulturalną polityce państwowej. Był wytrwały, wierzył w swoją wizję kraju, w cele, które obrał. Całkowicie poświęcił się dziełu naprawy państwa polsko-litewskiego.
Rozmawiał Waldemar Kowalski
Richard Butterwick-Pawlikowski – studiował historię na Uniwersytecie Cambridge (Queens’ College), wykładowca School of Slavonic and East European Studies na University College London. Zajmuje się historią Rzeczypospolitej Obojga Narodów i ziem polsko-litewskich pod zaborami. Jego zainteresowania badawcze koncentrują się także na kwestiach związanych z oświeceniem i antyoświeceniem, stosunkach między Kościołem katolickim a państwem w XVIII i na początku XIX wieku, dziejami Sejmu Czteroletniego oraz postaciami i poglądami króla Stanisława Augusta oraz prymasa Michała Jerzego Poniatowskiego. Jest m.in. autorem książki Poland's Last King and English Culture: Stanisław August Poniatowski 1732–1798 (1998) (wyd. polskie: Stanisław August a kultura angielska, 2000). Jego praca Polska rewolucja a Kościół katolicki 1788–1792, wydana wspólnie przez Muzeum Historii Polski i Arcana (skrócona wersja angielska: The Polish Revolution and the Catholic Church, 1788–1792, Oxford 2012), została uznana za pierwszą pełną monografię Sejmu Czteroletniego.
Prof. Richard Butterwick-Pawlikowski: Elekcja sama w sobie nie była zamachem. Wszystko odbywało się bardzo spokojnie, z poszanowaniem zwyczajów i obowiązujących praw. Natomiast ta spokojna elekcja była wynikiem czegoś, co można określić może nie tyle mianem „zamachu stanu”, co wewnętrznego konfliktu z udziałem obcych wojsk.
Po śmierci Augusta III Sasa było wiadomo, że najważniejsze partie w Rzeczypospolitej szykują się do zbrojnej rozprawy. Prym bezsprzecznie wiodły dwie frakcje polityczne – „Familia" Czartoryskich”, Poniatowskich, Zamoyskich i Lubomirskich oraz z drugiej strony „republikanci", kojarzeni głównie z Potockimi i Branickimi.
Stawało się też jasne, że sąsiednie mocarstwa, a szczególnie Rosja, zamierzały odgrywać w przyszłej elekcji wiodącą rolę. Gdyby obyło się bez obcej ingerencji, prawdopodobnie zwycięsko z wojny domowej wyszedłby obóz republikański. Co to by oznaczało? Na tronie zasiadłby Jan Klemens Branicki, jako Jan IV. Człowiek leciwy i niedołężny...
Caryca Katarzyna nie mogłaby jednak tolerować kandydata, którego wspierałyby np. Austria i Francja. Co więcej, oba państwa forsowały kandydaturę nowego elektora saskiego, ale ten bardzo szybko zmarł. Dlatego wojska rosyjskie pomogły Czartoryskim i ich sojusznikom.
Znany jest list Katarzyny II do króla Prus Fryderyka II, w którym caryca sugeruje, że Poniatowski jest najsłabszym kandydatem do korony... Wydaje się zatem logiczne, dlaczego poparła właśnie jego.
Chciała mieć na niego jak największy wpływ, to oczywiste. W razie komplikacji, caryca była gotowa wspierać też Adama Kazimierza Czartoryskiego. Spore ambicje miał też jego ojciec – August Aleksander Czartoryski, będący jednocześnie... wujem Stanisława Poniatowskiego.
Ale nie ulega wątpliwości, że władczyni Rosji wolała stolnika litewskiego. Gdyby nie uczyniono go królem, caryca byłaby wściekła, a konsekwencje jej gniewu – nieobliczalne.
Dlaczego Poniatowski był według Katarzyny II lepszym kandydatem? Miał co prawda własną, skromną fortunę, ale pod względem finansowym byłby całkowicie zdany na łaskę możnej protektorki. Z pewnością nie mógłby samodzielnie opłacić swej kampanii elekcyjnej. A tak, zarówno on, jak i inni przedstawiciele "Familii" otrzymali pieniądze z carskiego skarbca.
Czy względy uczuciowe miały jakikolwiek wpływ na decyzję Katarzyny II?
Dla carycy – nie. Ale mogła spodziewać się, że uczucia mogły mieć znaczenie dla Stanisława Poniatowskiego. Można było odnieść wrażenie, że to on będzie miał pewne poczucie wdzięczności wobec dawnej kochanki.
Jak się okazało, Katarzynie II nie udało się całkowicie odczytać intencji nowego króla Polski. Miał on bowiem znacznie więcej determinacji i wytrwałości w zapoczątkowanym przez siebie dziele naprawy Rzeczypospolitej, niż przypuszczała caryca. Nie był typowym mięczakiem, który siedział w Warszawie i rozdawał urzędy. Wręcz przeciwnie, realizował przemyślany plan reform kraju. Bardzo często musiał jednak najpierw zrobić dwa kroki do tyłu, aby przesunąć się o jeden krok do przodu. Często zmuszano go do taktycznego ustępstwa, choć był bardzo wytrwały. Sami Rosjanie uważali, że Stanisław Poniatowski był im wyjątkowo nieprzychylny...
Wiadomo, że po elekcji Poniatowski pisał wiele listów do Katarzyny II. Jaki obraz polskiego władcy wyłania się z tej korespondencji?
Listy Poniatowskiego do carycy poznajemy dzięki ich znakomitej naukowej edycji, dokonanej przez prof. Zofię Zielińską. Cała korespondencja między monarchami jest wzorowo wydana w oryginalnym języku francuskim. W przyszłości zostanie zapewne przełożona też na język polski.
Jaki wizerunek polskiego króla wyłania się z jego listów do Katarzyny? Mniej więcej do 1793 roku mamy do czynienia z wytrawnym i zdeterminowanym politykiem, który z tej korespondencji stara się wyciągnąć maksymalną korzyść dla Rzeczypospolitej. Styl listów oczywiście nie wykracza poza ówczesną zwyczajową grzeczność dyplomatyczną, ale widać w nim grę interesów. Tyle tylko, że Stanisław August prowadził tę grę z o wiele słabszej pozycji, aniżeli caryca.
W ostatnich latach istnienia Rzeczypospolitej, co widać we wspomnianej korespondencji, mamy już do czynienia z człowiekiem złamanym, którego nadzieje legły w gruzach.
Czy w chwili elekcji Stanisław Poniatowski był przygotowany do objęcia rządów?
Nie odbył studiów uniwersyteckich. Ale można powiedzieć, że to nietypowe wykształcenie, paradoksalnie, znakomicie przygotowało go odnalezienia się w krajowej, jak i międzynarodowej polityce. Sześć razy posłował na Sejm, działał aktywnie na sejmikach wojewódzkich, zarówno w Wielkim Księstwie Litewskim, jak i w Koronie. Odbył szereg podróży zagranicznych, poznał dwór saski, wiedeński, berliński. Był też we Francji i w różnych siedzibach angielskich rodów arystokratycznych.
Miał kilka niezwykle przydatnych cech charakteru, m.in. przenikliwość i umiejętność realizowania założonych celów. Potrafił np. ocenić glębię angielskiej kultury politycznej. Był m.in. sekretarzem brytyjskiego ambasadora i posłem saskim w Petersburgu, miał więc niemałą praktykę w dyplomacji. Z tego bagażu doświadczeń potrafił umiejętnie korzystać.
Jeśli chodzi o lepsze przygotowanie do tronu, trudno znaleźć wśród polskich królów elekcyjnych kogoś, kto przewyższałby Poniatowskiego. Chyba tylko Jan Sobieski miał przed swoją elekcją większe doświadczenie na krajowej scenie politycznej.
Do czego nawiązywał przydomek „August”, który Poniatowski przyjął po elekcji?
Można to tłumaczyć na co najmniej kilka sposobów. Między innymi jako próbę pogodzenia zwolenników Augustów II i III z dynastii Wettynów ze zwolennikami Stanisława Leszczyńskiego. Ten ostatni w 1764 roku jeszcze żył, co więcej, nawet miał ochotę na kolejną próbę osiągnięcia polskiego tronu.
Po drugie, jako że po matce Poniatowski pochodził od Giedyminowiczów, przydomek mógł nawiązywać do Zygmunta Augusta, ostatniego z Jagiellonów.
Najbardziej jednak możliwe, że Poniatowski przyjął przydomek „August” z powodu swoich osobistych ambicji. Ich wyrazem miało być nawiązanie do czasów rzymskich – wprost do Oktawiana Augusta, pierwszego cesarza z dynastii julijsko-klaudyjskiej, który po wojnie domowej przyniósł światu rzymskiemu pokój i rozkwit.
W listopadzie 1764 roku w Warszawie Stanisław August został koronowany. Nie wszystkie państwa jednak od razu uznały nowego polskiego władcę. Dlaczego?
To prawda. Stanisław August zabiegał o to uznanie, głównie w kontaktach z Imperium Osmańskim i Francją. Nie miał łatwo, bo Rosja utrudniała mu na początku nawiązanie stosunków dyplomatycznych z państwami południa.
Także w kraju byli tacy, którzy nie chcieli uznać nowego władcy. Król miał wielu przeciwników wśród magnatów. Nie była do niego przekonana także część hierarchów kościelnych, choćby biskup krakowski Kajetan Sołtyk, zwolenników Sasów. Ale w pierwszych miesiącach panowania stosunki z byłymi wrogami generalnie układały się poprawnie.
Czy były jakieś wydarzenia w okresie panowania Poniatowskiego, które szczególnie wpłynęły na jego psychikę?
Takim przykładem może być uprowadzenie króla przez konfederatów barskich w listopadzie 1771 roku. Co ciekawe, znacznie wzmocniło ono jego poczucie realizacji misji opatrznościowej. To widać w królewskiej korespondencji, w której mowa m.in. o predestynacji, aby dokonywać dla Rzeczypospolitej wielkich rzeczy.
Czy to był król reformator?
Zdecydowanie. Reformy i naprawa państwa to były misje jego życia.
Jakie były największe sukcesy Stanisława Augusta?
To zależy. Jeśli spoglądamy z naprawdę długiej perspektywy, dziesięcioleci, a nawet z punktu widzenia dzisiejszego dnia, można stwierdzić, że stanisławowska odnowa systemu nauki i edukacji miała kolosalne znaczenie. Dla wychowania nowego typu obywatela – światłego patrioty. To była długofalowa zasługa króla.
Choć Konstytucja 3 Maja nie przetrwała za sprawą Rosji i kontrrewolucji, trzeba podkreślić, że była to świetnie przemyślana ustawa zasadnicza, najlepsza, jaką można było wtedy uchwalić. Doskonale przygotowywała Rzeczypospolitą do wyzwań, które czekałyby ją w XIX wieku, gdyby... nie rozbiory. To było bardzo mądre połączenie zasady trójpodzielności władzy z zasadą suwerenności narodu. Konstytucja, napisana zresztą piękną polszczyzną, spowodowała rozszerzenie koncepcji narodu polskiego, opartej na każdym mieszkańcu Rzeczypospolitej, niezależnie od wyznania, języka czy stanu społecznego.
Jak wiadomo, najważniejszym autorem tej konstytucji był właśnie Stanisław August.
A co można uznać za największą porażkę króla?
Zdecydowanie abdykację w 1795 roku. O ile niemal wszystkie jego działania da się usprawiedliwić wyborem "mniejszego zła", abdykacji wytłumaczyć się nie da.
Ponadto, Rzeczpospolita mogła walczyć dłużej podczas wojny z Rosją w 1792 roku. Byłoby też lepiej, gdyby król nie podpisał później II rozbioru Polski... Ale to są spojrzenia wstecz.
W jakim stopniu na ówczesną politykę Rzeczpospolitej wpływały ogromne królewskie długi?
Na pewno to nie pomogło. Przecież króla można było szantażować, grozić mu, że wierzyciele nie zostaną opłaceni. To też mogło wpłynąć w pewnym stopniu na jego decyzję o abdykacji. Ale nie przeceniłbym tego czynnika w latach wcześniejszych, np. w okresie jego oporu przeciwko I rozbiorowi.
Wspominał Pan o wojnie z Rosją. W pewnym momencie król przystępuje do Targowicy. Czy mógł postąpić inaczej?
Uważam, że tak. Są pewne poszlaki, które wskazują, że nawet na rosyjskim dworze dziwiono się, że Polacy nie walczyli dłużej.
Problem polegał na tym, że Stanisław August chciał występować jako pełnoprawna strona w konflikcie, negocjować w imieniu Rzeczpospolitej jako monarcha z monarchinią. Natomiast Katarzyna nakazała mu przystąpić do konfederacji targowickiej. Jak już to zrobił, został zupełnie zmarginalizowany. Ale winę za taką sytuację ponoszą jednoznacznie ci zdrajcy, którzy zawiązali antykonstytucyjny spisek w Koronie i w Wielkim Księstwie Litewskim.
Często podkreśla się, że Stanisław August był sterowany przez Katarzynę II, choć warto też zadać pytanie, czy w tamtym czasie mógł wybić się na całkowitą niezależność. Czy w związku z tym można uznać, że był ofiarą swoich czasów?
Można tak powiedzieć. Gdyby sytuacja międzynarodowa była wówczas spokojniejsza, zapisałby się w naszej pamięci jako wielki mecenas kultury i sztuki, zasłużony reformator, umiejętny dyplomata. Panował w katastrofalnych czasach pod geopolitycznym względem. Miał pecha.
Inna rzecz, że Stanisław August był dzieckiem swej epoki. Chciał iść z duchem czasu. Niestety, w ówczesnej sytuacji nie zawsze było to możliwe.
Myślę, że byłoby niedobrze, gdybyśmy raz na zawsze wyrokowali, czy dany król zasługuje na takie, a nie inne miejsce zarówno w historiografii, jak i w pamięci narodowej. Opinie są zawsze różne. Okazuje się, że im więcej minęło czasu, tym spory o władców są większe. Tak samo jest z dyskusjami wokół Stanisława Augusta. Na pewno jeszcze długo nie ustaną.
Czego jeszcze nie wiemy o Poniatowskim? Są jakieś białe plamy w jego życiorysie?
Owszem. Jedna czwarta jego osobistego archiwum zaginęła w XIX wieku. Były wśród nich dokumentacja prywatna i polityczna. Prawdopodobnie ten zbiór spłonął wskutek bombardowania Strasburga w 1870 roku. Obecnie w rodzinnych archiwach Poniatowskich we Francji niewiele jest do odkrycia...
Oczywiście król zostawił po sobie ogromną spuściznę, której jeszcze do końca nie zbadano. Można ją też inaczej interpretować.
Bardzo dużo wiemy o panowaniu Stanisława Augusta za sprawą relacji carskich dyplomatów badanych przez prof. Zofię Zielińską i Jej uczniów. Właśnie z rosyjskich źródeł widać najlepiej, jak trudna była gra, którą polski władca musiał podejmować. Jednocześnie daje się dostrzec jego ogromną wytrwałość w tym, co robił dla dobra kraju.
Jak więc Pan ocenia tę postać?
Stanisław August potrafi „denerwować” historyka. Nie tylko w jego pamiętnikach, ale i korespondencji, widać stałą tendencję do usprawiedliwiania się wobec potomności. Wiedział chyba, że przyszłe pokolenia będą dla niego surowe w ocenie, dlatego zamierzał wyjaśnić swoje motywacje. Można ową postawę zrozumieć, choć dla badacza jest to trochę męczące...
Można też uznać z perspektywy czasu, że Stanisław August był zbyt skłonny do ustępstw. Gdyby naprawdę wiedział, jak bardzo stanowcza jest Katarzyna II, a także miał świadomość tego, że nigdy nie chciała doprowadzić do żadnego wzmocnienia Rzeczypospolitej, może zrozumiałby, przynajmniej w okresie po 1792 roku, że dalsza polityka uległości względem Rosji nic dobrego Polsce nie przyniesie.
Nie można jednak królowi zarzucić złych intencji. Prawie do końca panowania zawsze robił to, co uważał za zgodne z polską racją stanu; podporządkował politykę kulturalną polityce państwowej. Był wytrwały, wierzył w swoją wizję kraju, w cele, które obrał. Całkowicie poświęcił się dziełu naprawy państwa polsko-litewskiego.
Rozmawiał Waldemar Kowalski
Richard Butterwick-Pawlikowski – studiował historię na Uniwersytecie Cambridge (Queens’ College), wykładowca School of Slavonic and East European Studies na University College London. Zajmuje się historią Rzeczypospolitej Obojga Narodów i ziem polsko-litewskich pod zaborami. Jego zainteresowania badawcze koncentrują się także na kwestiach związanych z oświeceniem i antyoświeceniem, stosunkach między Kościołem katolickim a państwem w XVIII i na początku XIX wieku, dziejami Sejmu Czteroletniego oraz postaciami i poglądami króla Stanisława Augusta oraz prymasa Michała Jerzego Poniatowskiego. Jest m.in. autorem książki Poland's Last King and English Culture: Stanisław August Poniatowski 1732–1798 (1998) (wyd. polskie: Stanisław August a kultura angielska, 2000). Jego praca Polska rewolucja a Kościół katolicki 1788–1792, wydana wspólnie przez Muzeum Historii Polski i Arcana (skrócona wersja angielska: The Polish Revolution and the Catholic Church, 1788–1792, Oxford 2012), została uznana za pierwszą pełną monografię Sejmu Czteroletniego.