Pałac Brühla. Chwała, zdrada i porcelana - Muzeum Historii Polski w Warszawie SKIP_TO
Wizyta w muzeum Przejdź do sklepu
Zdjęcie przedstawia szkic fasady pałacu z trzema wieżyczkami.
Dzieje warszawskiego pałacu Brühla dobrze ilustrują losy Polski w czterech minionych stuleciach: potęgę, degrengoladę, podźwignięcie się z upadku i ponowną katastrofę. Lokatorzy gmachu przy ulicy Wierzbowej byli pierwszoplanowymi aktorami tego dramatu. Nie brakowało wśród nich wybitnych postaci, ale również łajdaków obcego i rodzimego autoramentu.
Obraz przedstawia magnata Jerzego Ossolińskiego o dużej, rumianej twarzy, ciemnych oczach, z ciemną brodą, z czubem ciemnych włosów. powiększ
Bartłomiej Strobel „Portret Jerzego Ossolińskiego” ok. 1635 r., olej na płótnie (Muzeum Narodowe w Warszawie)

Do legendy przeszedł uroczysty wjazd Ossolińskiego do Rzymu w listopadzie 1633 roku. Konie jeźdźców z orszaku ku zachwytowi pospólstwa gubiły złote podkowy. Sześć lat później na gruntach, podarowanych mu przez króla, w sąsiedztwie wału obronnego, którym na początku wieku otoczono miasto, magnat zaczął budowę pałacu w stylu włoskim. Zdaniem historyka Adama Kerstena ów gmach "finezją i smakiem przewyższał pozostałe". Miał sześć wieżyczek, brukowany dziedziniec, a w środku galerię rzeźb i obrazów. Dumą gospodarza był ogród, założony "na piasku", jak wyraził się poeta i muzyk Adam Jarzębski w wierszowanym utworze "Krótkie opisanie Warszawy", wydanym w 1643 roku.

 

Kanclerz miał notoryczne problemy ze zdrowiem, więc w pałacu zainstalowano dwie windy. Był to polski debiut tego urządzenia. Starość Ossolińskiego nie była pogodna. Rzeczpospolita stanęła w obliczu rebelii Kozaków zaporoskich. Król nagle zmarł, kanclerz był zwolennikiem zawarcia ugody z buntownikami. Zdołał narzucić swoją koncepcję, lecz po jego śmierci przeważył pogląd, że kontrolę na kresami wschodnimi należy odzyskać siłą. Gdy Kozacy uznali zwierzchnictwo Moskwy, a od północy zaatakowali Szwedzi, państwo polsko-litewskie stanęło na krawędzi katastrofy. 

Wzloty i upadki faworyta

W 1750 roku spadkobiercy Sanguszki sprzedali pałac Sandomierski wszechwładnemu ministrowi Augusta III. Heinrich Brühl zaczynał karierę jako paź. Wytrawny intrygant stał się wpływową postacią w ostatnich latach panowania Augusta II,  jego syna zaś i następcę owinął sobie wokół palca. Monarcha namiętnie polował, interesował się muzyką i sztuką, lecz do polityki nie miał głowy. Wzorem innych władców, unikających odpowiedzialności, scedował ją na pierwszego ministra, sobie pozostawiając obowiązki reprezentacyjne i możliwość anulowania każdej decyzji rządu.

 

August III każdy dzień zaczynał od narady z zaufanym podwładnym. Brühl jako jedyny mógł też odwiedzać króla bez zaproszenia. Szybko obrósł w piórka. Kolekcjonował obrazy, książki, kamizelki, porcelanę i zegarki, tudzież stanowiska państwowe. Miał ich w sumie trzydzieści, co dawało mu prawo do ingerowania w niemal każdą dziedzinę: od gospodarki po wojskowość. Zgromadził olbrzymi majątek. Legitymując się fałszywym dokumentem, potwierdzającym polskie szlachectwo, mógł nabywać dobra również na terenie Rzeczpospolitej. Bez wątpienia był politykiem skorumpowanym, warto jednak zauważyć, że w osiemnastowiecznej Europie było to zjawisko powszechne. 
Portret młodego mężczyzny w białej peruce, bez zarostu, z rumianymi policzkami. Mężczyzna ma na sobie zbroję i czerwony płaszcz. powiększ
Louis de Silvestre „Portret Henryka Brühla” po 1737 r., olej na płótnie (Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie)
powiększ
Fragment obrazu Jana Matejki „Reytan. Upadek Polski”, 1866 r., olej na płótnie (Zamek Królewski w Warszawie)

Następca Keyserlinga, książę Nikołaj Repnin, nie zachowywał się jak dyplomata, lecz jak prokonsul w podbitym kraju. W 1778 roku zarządził porwanie i wywiezienie na wschód opozycyjnych senatorów. Po nim w pałacu zamieszkał Adam Poniński, o którym ambasador carycy pisał, że "zawsze można na niego liczyć". Marszałek pierwszego sejmu rozbiorowego po latach został uwieczniony na słynnym płótnie "Reytan" Jana Matejki. To on wyciągniętą ręką wzywa stojących za drzwiami rosyjskich żołnierzy, by wywlekli z sali protestującego patriotę. Poniński nie poprzestając na regularnych donosach, doradzał Moskalom, kogo w Rzeczpospolitej można jeszcze przekupić. Hojnie opłacany, tonął jednak w długach z powodu namiętności do hazardu, alkoholu i sprzedajnych kobiet. Wreszcie zbankrutował i skończył w rynsztoku. Wyrokiem sądu pozbawiono go szlacheckiego tytułu, a nawet nazwiska.

 

W 1778 roku Rada Nieustająca (quasi-rząd ustanowiony na życzenie carycy Katarzyny) za okrągły milion złotych kupił pałac od Brühla, by w służalczym geście przeznaczyć go na siedzibę rosyjskiej ambasady. Jedno z pomieszczeń przerobiono na cerkiew, zbudowano nową salę balową. Wygospodarowano również miejsce dla sublokatorów. W oficynach mógł zamieszkać każdy, kto zapłacił. Jeden z apartamentów wynajął młody Kazimierz Nestor Sapieha, który jako zwolennik reform i Konstytucji 3 maja przyczynił się do rozwiązania Rady, zwanej przez patriotów Zdradą Nieustającą.

Cztery lata później uciekł przed nadciągającą armią Napoleona. Domagał się potem odszkodowania za pozostawione w pałacu meble i rzeczy osobiste. Dopiął swego, wypłacono mu żądane 48 tysięcy złotych. W burzliwej epoce Księstwa Warszawskiego w pałacu urzędowali francuscy dyplomaci tudzież wojskowi, którym Bonaparte powierzył obronę wschodniej flanki swego imperium. Zgodnie z nieubłaganą logiką dziejów, po klęsce cesarza zastąpili ich Rosjanie. Najważniejszym z nich był wielki książę Konstanty.

 

Brat cara chętniej pomieszkiwał w Belwederze, lecz dawna rezydencja Brühla znajdowała się o rzut beretem od placu Saskiego, gdzie mógł urządzać sadystyczne spektakle, dla niepoznaki nazywane paradami lub przeglądem wojsk. Oficerowie uważający, że takie traktowanie uwłacza ich honorowi, podawali się do dymisji lub popełniali samobójstwa. 

Własne apartamenty mieli tu również pogromca liberałów senator Mikołaj Nowosilcow i generał Aleksander Rożniecki, szef żandarmerii. Dawny bonapartysta specjalizował się w tropieniu patriotycznych spisków. Podejrzanych przesłuchiwano i więziono w pałacowych piwnicach.
Na obrazie wielki książę Konstanty w mundurze z orderami. Na głowie ma czarną czapkę napoleońską z białymi piórami.  Twarz nieprzyjemna, o nieregularnych rysach. powiększ
„Wielki książę Konstanty Pawłowicz Romanow” między 1815 a 1818 r., malarz nieznany (Muzeum Kultury Kurpiowskiej w Ostrołęce)
Zdjęcie przedstawia ozdobną bramę pałacu z posągami na filarach. Przez bramę wychodzą mężczyzna i kobieta. W głębi widoczny pałac. powiększ
Pałac Brühla – siedziba gubernatora dystryktu warszawskiego Ludwiga Fischera, 1939-1944 (NAC)

Ostatni walc

Modernistyczno-monumentalne wnętrza poniekąd oddawały temperament ministra. Józef Beck, polityk przeceniający własne możliwości tudzież siłę polskiego państwa, cieszył się rezydencją przy ulicy Wierzbowej jeszcze krócej niż Heinrich Brühl: tylko dwa lata. Podczas niemieckiego oblężenia pałac trochę ucierpiał. Po rekonstrukcji spalonego dachu stał się siedzibą osławionego gubernatora dystryktu warszawskiego – doktora Ludwiga Fischera. Budowla, w której początkowo mieściła się także centrala SS, stała się jednym z symboli niemieckiej okupacji. Jej sylwetka zdobiła znaczki pocztowe Generalnego Gubernatorstwa. 

 

W sierpniu 1944 roku Fischer, otoczony przez powstańców, doczekał się odsieczy i uciekł. Sprawiedliwości stało się zadość dwa i pół roku później. Niemiecki zbrodniarz został osądzony, skazany na śmierć i stracony. Stało się to jednak w okolicznościach kompromitujących nową, komunistyczną władzę. Kaci nie potrafili obsługiwać zbudowanej naprędce szubienicy, sznur dwa razy zrywał się pod ciężarem eks-gubernatora. Film, nakręcony podczas egzekucji w celach propagandowych, utajniono. 
1/4

PowiązaneMateriały