Artykuły
PRL 1944–1989
Historia współczesna po 1989
Społeczeństwo
Biografie
Nauczyciele
Dorośli
Licealiści
Studenci
Leszek Moczulski – twórca Konfederacji Polski Niepodległej
czas czytania:
Leszek Moczulski zmarł 10 października 2024 r. w wieku 94 lat.
„Większość ludzi w Polsce uważa Moczulskiego za nieszkodliwego romantyka politycznego, którego działalność nie przynosi nikomu zagrożenia” – raportował do Departamentu Stanu w marcu 1981 r. amerykański ambasador w Warszawie Francis Meehan. Zupełnie inaczej widział to Leonid Breżniew, który latem 1981 r. zażądał dalszego więzienia Moczulskiego i pozostałych liderów KPN.
„Większość ludzi w Polsce uważa Moczulskiego za nieszkodliwego romantyka politycznego, którego działalność nie przynosi nikomu zagrożenia” – raportował do Departamentu Stanu w marcu 1981 r. amerykański ambasador w Warszawie Francis Meehan. Zupełnie inaczej widział to Leonid Breżniew, który latem 1981 r. zażądał dalszego więzienia Moczulskiego i pozostałych liderów KPN.
Leszek Moczulski w warszawskim mieszkaniu, w gabinecie. Zdjęcie wykonano po wyborze Jana Pawła II (16 X 1978 r.) a przed długotrwałym uwięzieniem Moczulskiego we wrześniu 1980 r. Archiwum domowe Krzysztofa Króla
(Wikimedia Commons)
Konfederacja Polski Niepodległej, dzieło życia Moczulskiego, była pierwszą strukturą opozycyjną, która identyfikowała się jako partia polityczna i wprost sformułowała cel swojego istnienia – odzyskanie przez Polskę niepodległości i pozbawienie władzy komunistów. Utworzona 1 września 1979 r., pod niezmienionym szyldem przetrwała zmiany polityczne, stając się w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych jedną z najważniejszych na prawicy sił politycznych.
Gdy Nina Milewska odczytywała przed Grobem Nieznanego Żołnierza akt powstania KPN, Moczulski wraz kilkunastoma współpracownikami siedzieli w aresztach. Była to immanentna cecha pełnienia przez Moczulskiego funkcji lidera Konfederacji. Przez dużą część ostatniej dekady PRL rzeczywistość polityczną oceniał przez pryzmat więziennych krat. Breżniew był wściekły, kiedy sędziowie prowadzący proces liderów KPN wypuścili sądzonych na kilka tygodni, a tamci w kraju, w którym według Sowietów szalała kontrrewolucja Solidarności, zaczęli zdobywać wśród robotników coraz więcej zwolenników haseł niepodległościowych. Twórcy KPN byli w obranej drodze bezceremonialni i wprost głosili hasła, za które komuniści zamykali do więzień. Już w deklaracji ideowej stwierdzali:
„PRL – rządzona totalitarnie przez PZPR – stanowi współczesną formę zinstytucjonalizowanego władztwa rosyjskiego nad Polską. Dziś naród polski znów budzi się i prostuje przygięty niewolą kark. Wkraczamy w nową fazę naszych dziejów. Od nas – przede wszystkim – zależy, kiedy Polska odzyska niepodległość, a naród polski możność stanowienia o swoim losie”.
„Wojna polska” i droga
do opozycji
Moczulski, zanim związał się z opozycją, był postacią znaną i rozpoznawalną. Jako pisarzowi historycznemu i dziennikarzowi sławę przyniosła mu wydana w 1972 r. „Wojna polska”. Przez kilkanaście lat kierował także działem historycznym tygodnika „Stolica”, gdzie ukazywało się wiele tekstów przywracających dobre imię Armii Krajowej i innym polskim formacjom wojskowym, niepodporządkowanym komunistom. To wówczas Moczulski stał się postacią szanowaną i cenioną w środowiskach kombatanckich.
Wspomniana już „Wojna polska” została wycofana z księgarń w atmosferze skandalu. Szybko rozprzestrzeniająca się plotka o interwencji ambasady sowieckiej, której nie spodobała się treść książki, budowała jej wiarygodność. Była to pozycja szczególna także ze względu na moment publikacji. Wydana w obiegu oficjalnym broniła przedwojennej polityki Józefa Becka, a także opisywała przebieg kampanii wrześniowej w sposób odległy od propagandowych kalek ówczesnej publicystyki historycznej. Popularność książki przysporzyła Moczulskiemu nowych znajomych, najczęściej ludzi podobnie patrzących na historię, a także na politykę. Poznał w ten sposób m.in. Romualda Szeremietiewa, z którym w 1979 r. założył KPN.
Na scenę polityczną wkroczył w 1977 r., gdy został jednym z założycieli Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Istniał już wówczas Komitet Obrony Robotników i przed ogłoszeniem w marcu 1977 r. utworzenia ROPCiO toczono z ludźmi z KOR-u rozmowy na temat powołania wspólnej organizacji. Okazały się one bezowocne, a jednym z głównych powodów sporu był sam Moczulski. Część członków KOR-u nie darzyła go zaufaniem i zarzucała związki z frakcją moczarowską w PZPR, a także udział w antysemickiej nagonce prasowej z 1968 r. Zarzuty oparte na plotkach, tak jak rzekomy udział w kampanii prasowej z 1968 r., po latach okazały się nieprawdziwe. Jednak kontrowersje i cień podejrzeń ciągnęły się za Moczulskim przez niemal cały okres jego działalności opozycyjnej. Doszły do tego konflikty bieżące, takie jak wyniszczający od wewnątrz spór z Andrzejem Czumą, który doprowadził do rozpadu ROPCiO.
Moczulski był przez całe życie silną osobowością, która raczej narzucała własną wolę, niż prowadziła rozmowy i zawierała kompromisy. Widać to było coraz wyraźniej w KPN, którą w momencie powstania kierował triumwirat: Leszek Moczulski, Romuald Szeremietiew i Tadeusz Stański. Z biegiem lat i wraz ze zmianami Rady Politycznej okazywało się, że ten pierwszy stawał się coraz wyraźniejszym „Wodzem”. Tak go zresztą zaczęto tytułować. Zwolennicy czynili to z namaszczeniem i podziwem, przeciwnicy – z nieskrywaną nutą ironii.
Wspomniana już „Wojna polska” została wycofana z księgarń w atmosferze skandalu. Szybko rozprzestrzeniająca się plotka o interwencji ambasady sowieckiej, której nie spodobała się treść książki, budowała jej wiarygodność. Była to pozycja szczególna także ze względu na moment publikacji. Wydana w obiegu oficjalnym broniła przedwojennej polityki Józefa Becka, a także opisywała przebieg kampanii wrześniowej w sposób odległy od propagandowych kalek ówczesnej publicystyki historycznej. Popularność książki przysporzyła Moczulskiemu nowych znajomych, najczęściej ludzi podobnie patrzących na historię, a także na politykę. Poznał w ten sposób m.in. Romualda Szeremietiewa, z którym w 1979 r. założył KPN.
Na scenę polityczną wkroczył w 1977 r., gdy został jednym z założycieli Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Istniał już wówczas Komitet Obrony Robotników i przed ogłoszeniem w marcu 1977 r. utworzenia ROPCiO toczono z ludźmi z KOR-u rozmowy na temat powołania wspólnej organizacji. Okazały się one bezowocne, a jednym z głównych powodów sporu był sam Moczulski. Część członków KOR-u nie darzyła go zaufaniem i zarzucała związki z frakcją moczarowską w PZPR, a także udział w antysemickiej nagonce prasowej z 1968 r. Zarzuty oparte na plotkach, tak jak rzekomy udział w kampanii prasowej z 1968 r., po latach okazały się nieprawdziwe. Jednak kontrowersje i cień podejrzeń ciągnęły się za Moczulskim przez niemal cały okres jego działalności opozycyjnej. Doszły do tego konflikty bieżące, takie jak wyniszczający od wewnątrz spór z Andrzejem Czumą, który doprowadził do rozpadu ROPCiO.
Moczulski był przez całe życie silną osobowością, która raczej narzucała własną wolę, niż prowadziła rozmowy i zawierała kompromisy. Widać to było coraz wyraźniej w KPN, którą w momencie powstania kierował triumwirat: Leszek Moczulski, Romuald Szeremietiew i Tadeusz Stański. Z biegiem lat i wraz ze zmianami Rady Politycznej okazywało się, że ten pierwszy stawał się coraz wyraźniejszym „Wodzem”. Tak go zresztą zaczęto tytułować. Zwolennicy czynili to z namaszczeniem i podziwem, przeciwnicy – z nieskrywaną nutą ironii.
Partia
Zakładając w 1979 r. partię opozycyjną, ogłosił jeden z najbardziej profetycznych tekstów, które wyszły ze środowiska opozycji demokratycznej w PRL – „Rewolucję bez rewolucji”, która została opublikowana w czerwcu 1979 r. Moczulski pierwotnie zatytułował tekst „Pełzająca rewolucja”, ostatecznie wybrał tytuł nawiązujący do słów Józefa Piłsudskiego wypowiedzianych po zamachu majowym.
„Rewolucja bez rewolucji” była wizją nadciągającego kryzysu. Moczulski przewidywał, że w ciągu dwóch lat wskutek głębokiego kryzysu gospodarczego nastąpi wybuch niezadowolenia społecznego. Widział w tym szansę na stopniową likwidację PRL, a w dalszej perspektywie – na odzyskanie przez Polskę niepodległości. Konfederacja Polski Niepodległej działała niezwykle zuchwale. Moczulski wraz ze współpracownikami mówił „sprawdzam” całemu systemowi. Konfederaci zgłaszali własnych kandydatów w wyborach do Sejmu w marcu 1980 r., za co spotkali się z represjami. Pisali wprost, że system jest niereformowalny i żądali zmian. Tworzyli radykalne skrzydło opozycji w PRL, często nierozumiane, krytykowane, a niekiedy wyśmiewane.
Gdy strajki z lata 1980 r. doprowadziły do ziszczenia się pierwszych etapów prognoz Moczulskiego, konfederaci stali się zagrożeniem dla całego bloku komunistycznego. „Rodząca się właśnie Solidarność podarowała mi trzy tygodnie wolności” – mówił Moczulski w wywiadzie udzielonym Antoniemu Dudkowi i Maciejowi Gawlikowskiemu. Faktycznie, gdy w Polsce trwał czas określany często jako karnawał wolności, konfederaci siedzieli w więzieniach. Toczący się wówczas przeciwko nim proces polityczny wykorzystali perfekcyjnie do przedstawienia własnych poglądów. Prym wiódł w tym Moczulski.
„Rewolucja bez rewolucji” była wizją nadciągającego kryzysu. Moczulski przewidywał, że w ciągu dwóch lat wskutek głębokiego kryzysu gospodarczego nastąpi wybuch niezadowolenia społecznego. Widział w tym szansę na stopniową likwidację PRL, a w dalszej perspektywie – na odzyskanie przez Polskę niepodległości. Konfederacja Polski Niepodległej działała niezwykle zuchwale. Moczulski wraz ze współpracownikami mówił „sprawdzam” całemu systemowi. Konfederaci zgłaszali własnych kandydatów w wyborach do Sejmu w marcu 1980 r., za co spotkali się z represjami. Pisali wprost, że system jest niereformowalny i żądali zmian. Tworzyli radykalne skrzydło opozycji w PRL, często nierozumiane, krytykowane, a niekiedy wyśmiewane.
Gdy strajki z lata 1980 r. doprowadziły do ziszczenia się pierwszych etapów prognoz Moczulskiego, konfederaci stali się zagrożeniem dla całego bloku komunistycznego. „Rodząca się właśnie Solidarność podarowała mi trzy tygodnie wolności” – mówił Moczulski w wywiadzie udzielonym Antoniemu Dudkowi i Maciejowi Gawlikowskiemu. Faktycznie, gdy w Polsce trwał czas określany często jako karnawał wolności, konfederaci siedzieli w więzieniach. Toczący się wówczas przeciwko nim proces polityczny wykorzystali perfekcyjnie do przedstawienia własnych poglądów. Prym wiódł w tym Moczulski.
„Fajne było czytanie zeznań Wodza. Robił sobie wyraźne kpiny z prok[uratora] Gonciarza, wyraźnie panował nad przebiegiem śledztwa. Zachowuje się, jak na przyszłego Prezydenta RP przystało”.
Prezydentem nigdy nie został, choć miał takie ambicje i w 1990 r. zdecydował się na start w wyborach. Zajął wówczas ostatnie, szóste miejsce. Zanim do tego doszło, spędził w celach więziennych kilka lat. Głównie w areszcie śledczym przy ul. Rakowieckiej oraz Zakładzie Karnym w Barczewie. W tym drugim stworzył wizję ustrojową przyszłego państwa – III Rzeczypospolitej. Zresztą zastosował ten termin jako pierwszy człowiek opozycji. Wciąż sprzeczał się także z Jackiem Kuroniem. Gdy ten głosił, że Solidarność przegrywa i pogrąża się w marazmie, lider KPN zachęcał do mobilizacji, twierdząc, że prawdziwa bitwa dopiero przed nami, a pierwszym jej etapem będzie relegalizacja Solidarności.
W takich kategoriach oceniał także rozmowy okrągłego stołu. Wbrew pozorom nie był ich zadeklarowanym krytykiem, tylko chciał iść zdecydowanie dalej niż negocjatorzy z Magdalenki.
W takich kategoriach oceniał także rozmowy okrągłego stołu. Wbrew pozorom nie był ich zadeklarowanym krytykiem, tylko chciał iść zdecydowanie dalej niż negocjatorzy z Magdalenki.
„Te niedemokratyczne wybory możemy jednak zmienić w plebiscyt przeciw władzy komunistów, a jednocześnie, przynajmniej na część mandatów, wybrać rzeczywiście niezależnych posłów i senatorów. Możemy już w tych wyborach zapoczątkować proces wybijania się na niepodległość i demokrację” – twierdzili konfederaci.
Sam Moczulski wystartował w wyborach czerwcowych w Krakowie. Przegrał z kandydatem Komitetu Obywatelskiego, Janem Marią Rokitą, ale zdobył ponad 10% głosów, co było w tamtych okolicznościach wynikiem przyzwoitym. Kolejne, już w pełni wolne wybory parlamentarne pokazały, że zarówno KPN, jak i Moczulski, mogą odegrać dużą rolę w polskiej polityce.
Rewolucja, w której nie partycypował
O ile Moczulski jako jeden z niewielu liderów opozycji trafnie przewidywał upadek PRL i wprost mówił o powstaniu niepodległej III Rzeczypospolitej, o tyle trudno uznać go za beneficjenta przemian politycznych. Zasiadał w parlamencie, a jego mowa z lutego 1992 r., w której twórczo rozwijał skrót PZPR jako Płatni Zdrajcy, Pachołki Rosji, przeszła do historii. Jednak należałoby na niego spojrzeć raczej jako na wybitnego analityka rzeczywistości politycznej niż skutecznego polityka. Moczulski jest najwybitniejszym przedstawicielem opozycji demokratycznej, który w niepodległym państwie nie objął żadnego ważnego stanowiska publicznego, a jego partia nigdy nie partycypowała w rządach. Najbliżej tego był w I kadencji Sejmu RP, gdy kierował klubem mającym 50 posłów. W rozdrobionym parlamencie była to na tyle znacząca siła, że Moczulski żądał dla siebie stanowiska szefa MON.
Kadencja ta okazała się dla przewodniczącego KPN brutalnie bolesna. Nie dlatego, że nie wszedł do rządu, ale z powodu wydarzeń związanych z upadkiem rządu Jana Olszewskiego. Moczulski znalazł się wówczas na tzw. liście Macierewicza jako osoba zarejestrowana przez Służbę Bezpieczeństwa jako tajny współpracownik „Lech”. Rejestracja ta obejmowała lata 1969–1977 i nie dotyczyła okresu działalności opozycyjnej (wówczas był przez SB inwigilowany), niemniej mocno zachwiała jego pozycją, już nadwątloną kilka miesięcy wcześniej po upublicznieniu jego Moczulskiego w PPR i PZPR w latach 1948–1949. Dla lidera ugrupowania antykomunistycznego, głoszącego hasła rozliczenia z komunizmem, były to niewygodne elementy biograficzne, często wypominane przez przeciwników politycznych.
Po kolejnym rozłamie w KPN, którego dokonał w 1996 r. jeden z najbliższych współpracowników Moczulskiego, Adam Słomka – przewodniczący Konfederacji, Leszek Moczulski wycofał się z aktywnego życia publicznego. W 2004 r. obronił pracę doktorską na temat geopolityki, napisaną pod kierunkiem prof. Bronisława Geremka, a w 2009 r. zyskał habilitację, pisząc również o geopolityce. Wciąż też publikował nowe książki, jednak żadna z nich nie zyskała takiej popularności jak wydana ponad pięćdziesiąt lat wcześniej „Wojna Polska”. Zmarł 10 października 2024 r.
Kadencja ta okazała się dla przewodniczącego KPN brutalnie bolesna. Nie dlatego, że nie wszedł do rządu, ale z powodu wydarzeń związanych z upadkiem rządu Jana Olszewskiego. Moczulski znalazł się wówczas na tzw. liście Macierewicza jako osoba zarejestrowana przez Służbę Bezpieczeństwa jako tajny współpracownik „Lech”. Rejestracja ta obejmowała lata 1969–1977 i nie dotyczyła okresu działalności opozycyjnej (wówczas był przez SB inwigilowany), niemniej mocno zachwiała jego pozycją, już nadwątloną kilka miesięcy wcześniej po upublicznieniu jego Moczulskiego w PPR i PZPR w latach 1948–1949. Dla lidera ugrupowania antykomunistycznego, głoszącego hasła rozliczenia z komunizmem, były to niewygodne elementy biograficzne, często wypominane przez przeciwników politycznych.
Po kolejnym rozłamie w KPN, którego dokonał w 1996 r. jeden z najbliższych współpracowników Moczulskiego, Adam Słomka – przewodniczący Konfederacji, Leszek Moczulski wycofał się z aktywnego życia publicznego. W 2004 r. obronił pracę doktorską na temat geopolityki, napisaną pod kierunkiem prof. Bronisława Geremka, a w 2009 r. zyskał habilitację, pisząc również o geopolityce. Wciąż też publikował nowe książki, jednak żadna z nich nie zyskała takiej popularności jak wydana ponad pięćdziesiąt lat wcześniej „Wojna Polska”. Zmarł 10 października 2024 r.
Grzegorz Wołk