Kurier Jan Karski –
w 10. rocznicę śmierci
czas czytania:
Pobyt w Izbicy Lubelskiej był ostatnim zadaniem emisariusza, wykonanym zresztą z własnej inicjatywy, bez wiedzy i zgody przełożonych. W Warszawie czekały na niego przygotowane do przewiezienia dokumenty w postaci mikrofilmów, wśród nich sporządzony w Biurze Informacji i Propagandy raport o sytuacji Żydów w Polsce, a także osobisty list przywódców żydowskich w kraju do Szmula Zygelbojma w Londynie.
Podróż z mikrofilmami
z Warszawy do Londynu
Materiały w postaci mikrofilmów ukryte zostały w kluczu, który – jak opisywała zachowana do dziś instrukcja – „należy w trzech równych odstępach od środka nadpiłować i ostrożnie łamać. Nie piłować do próżni. Grubość ścianki 1–1,5 mm”.
Podróż przez Berlin do Paryża odbyła się bez większych przygód. Rzekomy francuski robotnik udawał ból zęba, żeby nie być nagabywanym przez innych pasażerów. W Paryżu przekazał klucz z mikrofilmami szefowi zakonspirowanej komórki wywiadu. Potem wyruszył w kierunku granicy hiszpańskiej. Kilka dni zajęło przejście przez ośnieżone Pireneje, co dla polskiego emisariusza nie było niczym nowym – wszak Karski zaprawiony już był w górskich wędrówkach – i wreszcie dotarł do Hiszpanii. Tu polskiego emisariusza przejęli agenci wywiadu amerykańskiego i z ich pomocą dociera do portu w Algeciras. Tam czekał już na niego brytyjski statek, który przewiózł go do Gibraltaru. W połowie listopada emisariusz z Warszawy zameldował się w Londynie. Jest dumny ze swego wyczynu. Pobił kurierski rekord. Cała podróż między Warszawą a Londynem trwała 21 dni.
Podróż przez Berlin do Paryża odbyła się bez większych przygód. Rzekomy francuski robotnik udawał ból zęba, żeby nie być nagabywanym przez innych pasażerów. W Paryżu przekazał klucz z mikrofilmami szefowi zakonspirowanej komórki wywiadu. Potem wyruszył w kierunku granicy hiszpańskiej. Kilka dni zajęło przejście przez ośnieżone Pireneje, co dla polskiego emisariusza nie było niczym nowym – wszak Karski zaprawiony już był w górskich wędrówkach – i wreszcie dotarł do Hiszpanii. Tu polskiego emisariusza przejęli agenci wywiadu amerykańskiego i z ich pomocą dociera do portu w Algeciras. Tam czekał już na niego brytyjski statek, który przewiózł go do Gibraltaru. W połowie listopada emisariusz z Warszawy zameldował się w Londynie. Jest dumny ze swego wyczynu. Pobił kurierski rekord. Cała podróż między Warszawą a Londynem trwała 21 dni.
Rozmowy
z przedstawicielami rządu w Londynie
Przyjazd Karskiego do Londynu został utrzymany w tajemnicy. Wszak zgodnie z planami miał on niebawem powrócić do kraju. Zostaje jednak natychmiast przyjęty przez najwyższych dostojników polskiego rządu, w tym generała Sikorskiego.
Pierwsza rozmowa jest bardzo krótka. Następnego dnia generał wyjeżdża. Oficjalnie na „inspekcję oddziałów wojskowych” w rzeczywistości do Waszyngtonu na rozmowy z prezydentem Rooseveltem. Emisariusz dowiedział się jedynie, że za swe działania odznaczony został najwyższym odznaczeniem wojskowym Rzeczypospolitej Orderem Virtuti Militari. Na polecenie generała ma sporządzić szczegółowy raport. W ciągu wielu następnych dni Karski dyktuje swój raport maszynistce.
Pierwsza rozmowa jest bardzo krótka. Następnego dnia generał wyjeżdża. Oficjalnie na „inspekcję oddziałów wojskowych” w rzeczywistości do Waszyngtonu na rozmowy z prezydentem Rooseveltem. Emisariusz dowiedział się jedynie, że za swe działania odznaczony został najwyższym odznaczeniem wojskowym Rzeczypospolitej Orderem Virtuti Militari. Na polecenie generała ma sporządzić szczegółowy raport. W ciągu wielu następnych dni Karski dyktuje swój raport maszynistce.
Raport Karskiego
Zachowany do dziś „Raport Karskiego” to jedno z najważniejszych źródeł do dziejów okupacji w Polsce. Po kilku tygodniach, w czasie których przeszedł też operacje mającą zlikwidować blizny na nadgarstkach po nieudanej próbie samobójstwa, a także po zabiegach dentystycznych – w śledztwie w Preszowie wybito mu większość zębów – Karski zaczyna spotykać się z działaczami politycznymi. Nadal jednak nie ma możliwości wykonania tej części misji, która w jego opinii miała największe znaczenie: poinformowanie zarówno działaczy żydowskich, jak i władz alianckich o dokonującej się Zagładzie.
Skarży się na to samemu Sikorskiemu, który po powrocie z USA zaprasza młodego porucznika do domu na kolację. Sikorski gdy to usłyszał, wybuchnął gniewem. Karski nie wiedział bowiem, że przygotowany w Warszawie raport, który dotarł z Paryża już wówczas, gdy on przedzierał się przez ośnieżone Pireneje, został już spożytkowany. Na jego podstawie, a także na podstawie informacji, które Karski sam przedstawił, sporządzona została obszerna nota do rządów państw sprzymierzonych. W nocie tej minister spraw zagranicznych Edward Raczyński pisał w imieniu polskiego rządu:
„Najnowsze doniesienia dają przerażający obraz sytuacji, w jakiej znaleźli się Żydzi polscy. Stosowane w ciągu ostatnich kilku miesięcy nowe metody masowych rzezi potwierdzają fakt, że władze niemieckie dążą systematycznie do całkowitej zagłady żydowskiej ludności Polski oraz tysięcy Żydów wywiezionych do Polski z Europy Zachodniej i Środkowej, a także z samej Rzeszy Niemieckiej”.
Rząd polski uważa za swój obowiązek podać do wiadomości wszystkich cywilizowanych krajów następujące, w pełni poświadczone informacje, które ukazują aż nazbyt wyraźnie nowe metody eksterminacji zastosowane przez władze niemieckie.
Skarży się na to samemu Sikorskiemu, który po powrocie z USA zaprasza młodego porucznika do domu na kolację. Sikorski gdy to usłyszał, wybuchnął gniewem. Karski nie wiedział bowiem, że przygotowany w Warszawie raport, który dotarł z Paryża już wówczas, gdy on przedzierał się przez ośnieżone Pireneje, został już spożytkowany. Na jego podstawie, a także na podstawie informacji, które Karski sam przedstawił, sporządzona została obszerna nota do rządów państw sprzymierzonych. W nocie tej minister spraw zagranicznych Edward Raczyński pisał w imieniu polskiego rządu:
„Najnowsze doniesienia dają przerażający obraz sytuacji, w jakiej znaleźli się Żydzi polscy. Stosowane w ciągu ostatnich kilku miesięcy nowe metody masowych rzezi potwierdzają fakt, że władze niemieckie dążą systematycznie do całkowitej zagłady żydowskiej ludności Polski oraz tysięcy Żydów wywiezionych do Polski z Europy Zachodniej i Środkowej, a także z samej Rzeszy Niemieckiej”.
Rząd polski uważa za swój obowiązek podać do wiadomości wszystkich cywilizowanych krajów następujące, w pełni poświadczone informacje, które ukazują aż nazbyt wyraźnie nowe metody eksterminacji zastosowane przez władze niemieckie.
W dalszym ciągu nota szczegółowo przedstawia obraz dokonującej się zagłady i kończy się następująco:
„Rząd polski jako przedstawiciel prawomocnej władzy kraju, w którym Niemcy prowadzą systematyczną eksterminacje obywateli polskich i obywateli wielu innych krajów europejskich pochodzenia żydowskiego – uważa za swój obowiązek zwrócić się do rządów Narodów Zjednoczonych, ufając, że podzielą one jego opinię, co do konieczności nie tylko potępienia zbrodni popełnianych przez Niemców i ukarania zbrodniarzy, ale także znalezienia skutecznych środków, po których można by się spodziewać, że powstrzymają Niemcy do dalszego stosowania metod masowej zagłady”.
Konsekwencje noty Raczyńskiego
Nota wysłana została 12 grudnia. Cztery dni później o jej wysłaniu i o tragedii ludności żydowskiej mówił w przemówieniu radiowym do kraju minister Raczyński.
Nie pozostał też bez echa powtórzony przez Karskiego apel organizacji żydowskich o przekazanie do getta broni. W depeszy z dnia 17 grudnia do Komendanta AK pytano, czy prawdą jest informacja, że prośba „Berezowskiego”, czyli Leona Fajnera, o broń spotkała się z odmową. Być może na skutek tej właśnie korespondencji pod koniec stycznia 1943 roku AK przekazała Żydowskiej Organizacji Bojowej 50 pistoletów z amunicją, około 80 kg materiału do wyrobu butelek zapalających oraz 59 granatów obronnych. W późniejszych miesiącach przekazano dalsze, choć wciąż bardzo skromne partie broni.
Także prezydent Raczkiewicz następnego dnia po spotkaniu z Karskim wysłał list do Piusa XII zawierający słowa: „U Twoich stóp, Ojcze Święty błagam o interwencję…”
Nie pozostał też bez echa powtórzony przez Karskiego apel organizacji żydowskich o przekazanie do getta broni. W depeszy z dnia 17 grudnia do Komendanta AK pytano, czy prawdą jest informacja, że prośba „Berezowskiego”, czyli Leona Fajnera, o broń spotkała się z odmową. Być może na skutek tej właśnie korespondencji pod koniec stycznia 1943 roku AK przekazała Żydowskiej Organizacji Bojowej 50 pistoletów z amunicją, około 80 kg materiału do wyrobu butelek zapalających oraz 59 granatów obronnych. W późniejszych miesiącach przekazano dalsze, choć wciąż bardzo skromne partie broni.
Także prezydent Raczkiewicz następnego dnia po spotkaniu z Karskim wysłał list do Piusa XII zawierający słowa: „U Twoich stóp, Ojcze Święty błagam o interwencję…”
Karski w Londynie
Od stycznia 1943 roku Karski formalnie zatrudniony został w sekretariacie premiera.
Teraz, kiedy fakt jego pobytu w Londynie jest już powszechnie znany, otrzymuje zezwolenie na spotkania nie tylko z polskimi politykami, ale także z przedstawicielami aliantów, prasą i osobami wpływowymi.
Do zadania tego Karski przygotowuje się równie starannie jak do wszystkich innych etapów swej misji. Wie, że spotkania będę krótkie, że w ciągu, 15, najdalej 20 minut musi opowiedzieć o Polskim Państwie Podziemnym i jego organizacji, o prowadzonej walce, niemieckim terrorze, wreszcie o Zagładzie. Wystąpień uczy się na pamięć, a surowym recenzentem jest znający znakomicie Anglię i Anglików zaufany doradca premiera, Hieronim Rettinger.
Pierwszymi rozmówcami są ambasadorzy akredytowani przy polskim rządzie. Już z tych rozmów orientuje się, że żądania i postulaty przekazane mu przez działaczy żydowskich będą bardzo trudne do spełnienia.
Stopniowo zainteresowanie relacjami Karskiego rośnie i na rozmowę zaprasza go druga osoba po Churchillu w gabinecie wojennym, minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, sir Anthony Eden.
Relacjonując po latach to spotkanie Karski zapamiętał, że brytyjski mąż stanu skądinąd bardzo przyjazny i serdeczny ani razu mu nie przerwał opowieści aż do chwili, gdy przeszedł do tej części raportu, która mówiła o Zagładzie. Wówczas to Eden przerwał, mówiąc : „Znam Pana raport. Sprawy potoczą się swoim trybem”.
Eden tak jest zainteresowany szczegółami organizacji krajowego podziemia, a także polityczną sytuacją w Polsce – wszak jest to czas, gdy rozpoczyna się wojenne przesilenie pod Stalingradem – że zaprasza emisariusza z Polski na kolejne spotkanie, w którym udział bierze także szef SOE, czyli Kierownictwa Operacji Specjalnych, organizacji odpowiedzialnej za dywersję i sabotaż w krajach okupowanych. W czasie drugiej rozmowy Eden niespodziewanie wraca do kwestii żydowskiej:
Teraz, kiedy fakt jego pobytu w Londynie jest już powszechnie znany, otrzymuje zezwolenie na spotkania nie tylko z polskimi politykami, ale także z przedstawicielami aliantów, prasą i osobami wpływowymi.
Do zadania tego Karski przygotowuje się równie starannie jak do wszystkich innych etapów swej misji. Wie, że spotkania będę krótkie, że w ciągu, 15, najdalej 20 minut musi opowiedzieć o Polskim Państwie Podziemnym i jego organizacji, o prowadzonej walce, niemieckim terrorze, wreszcie o Zagładzie. Wystąpień uczy się na pamięć, a surowym recenzentem jest znający znakomicie Anglię i Anglików zaufany doradca premiera, Hieronim Rettinger.
Pierwszymi rozmówcami są ambasadorzy akredytowani przy polskim rządzie. Już z tych rozmów orientuje się, że żądania i postulaty przekazane mu przez działaczy żydowskich będą bardzo trudne do spełnienia.
Stopniowo zainteresowanie relacjami Karskiego rośnie i na rozmowę zaprasza go druga osoba po Churchillu w gabinecie wojennym, minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, sir Anthony Eden.
Relacjonując po latach to spotkanie Karski zapamiętał, że brytyjski mąż stanu skądinąd bardzo przyjazny i serdeczny ani razu mu nie przerwał opowieści aż do chwili, gdy przeszedł do tej części raportu, która mówiła o Zagładzie. Wówczas to Eden przerwał, mówiąc : „Znam Pana raport. Sprawy potoczą się swoim trybem”.
Eden tak jest zainteresowany szczegółami organizacji krajowego podziemia, a także polityczną sytuacją w Polsce – wszak jest to czas, gdy rozpoczyna się wojenne przesilenie pod Stalingradem – że zaprasza emisariusza z Polski na kolejne spotkanie, w którym udział bierze także szef SOE, czyli Kierownictwa Operacji Specjalnych, organizacji odpowiedzialnej za dywersję i sabotaż w krajach okupowanych. W czasie drugiej rozmowy Eden niespodziewanie wraca do kwestii żydowskiej:
„Niespodziewanie zapytał, czy polskie podziemie współpracuje z żydowskim podziemiem i czy Polacy okazują pomoc Żydom. Odpowiedziałem, że nie znam dokładnie tych spraw, ale moja misja świadczy o współpracy. Gdy opuszczałem Warszawę tworzyła się specjalna organizacja przy Delegaturze Rządu, której wyłącznym celem miało być ratowanie i pomoc Żydom. (Chodziło o „Żegotę” która powstała – początkowo jako Tymczasowy Komitet Pomocy Żydom 27 września 1942 roku potem zaś Radę POM czy Żydom przy Delegacie Rządu na Kraj).
Temat ten powraca jeszcze szerzej w rozmowie z lordem Selbournem.
Dowódca operacji specjalnych nie ukrywa, że postulaty przywódców żydowskich nie mogą być spełnione. Mimo wyraźnej rezerwy brytyjskich kręgów oficjalnych wobec dokonującej się Zagłady Karski nie rezygnuje z prób wstrząśnięcia sumieniami. Wspólnie z Aleksym Tołstojem i Tomaszem Mannem pisze broszurę „Terror in Europe. The Fate of the Jews”, która rozchodzi się w wielotysięcznym nakładzie dokładnie wówczas, gdy dopalają się ostatnie bunkry żydowskich powstańców w warszawskim getcie.
Broszura ukazuje się już po konferencji przywódców sprzymierzonych na Bermudach, podczas której oficjalnie potwierdzono, że jakakolwiek pomoc dla Żydów w okupowanej Europie przekracza możliwości aliantów.
Maciej Kozłowski
(Fragment publikacji „The Emissary Story of Jan Karski”, która ukazała się w 2007 roku nakładem Ministerstwa Spraw Zagranicznych)
Maciej Kozłowski – dyplomata, były dziennikarz, był ambasadorem Polski w Izraelu, obecnie dyrektor Departamentu Afryki i Bliskiego Wschodu w MSZ, autor m.in. książki o wojnie polsko-ukraińskiej 1918–1919 r. Między Sanem a Zbruczem (1990).
Dowódca operacji specjalnych nie ukrywa, że postulaty przywódców żydowskich nie mogą być spełnione. Mimo wyraźnej rezerwy brytyjskich kręgów oficjalnych wobec dokonującej się Zagłady Karski nie rezygnuje z prób wstrząśnięcia sumieniami. Wspólnie z Aleksym Tołstojem i Tomaszem Mannem pisze broszurę „Terror in Europe. The Fate of the Jews”, która rozchodzi się w wielotysięcznym nakładzie dokładnie wówczas, gdy dopalają się ostatnie bunkry żydowskich powstańców w warszawskim getcie.
Broszura ukazuje się już po konferencji przywódców sprzymierzonych na Bermudach, podczas której oficjalnie potwierdzono, że jakakolwiek pomoc dla Żydów w okupowanej Europie przekracza możliwości aliantów.
Maciej Kozłowski
(Fragment publikacji „The Emissary Story of Jan Karski”, która ukazała się w 2007 roku nakładem Ministerstwa Spraw Zagranicznych)
Maciej Kozłowski – dyplomata, były dziennikarz, był ambasadorem Polski w Izraelu, obecnie dyrektor Departamentu Afryki i Bliskiego Wschodu w MSZ, autor m.in. książki o wojnie polsko-ukraińskiej 1918–1919 r. Między Sanem a Zbruczem (1990).