Król w umyśle - Muzeum Historii Polski w Warszawie SKIP_TO
Wizyta w muzeum Przejdź do sklepu



Polityczny szkodnik z wielkimi zasługami dla kultury narodowej. Takie dwuznaczne dziedzictwo pozostawił po sobie magnat, którego współcześni nazywali „polskim Salomonem”.
Szlachcic z wąsami, w zbroi i z buławą w ręku. powiększ
Portret Stanisława Herakliusza Lubomirskiego, pierwsza połowa XVIII w. (Łazienki Królewskie)

Świątynia intelektu

Najsłynniejsze z budowli wzniesionych przez Tylmana dla Stanisława Herakliusza przywłaszczyli sobie inni. Podziwianą przez współczesnych willę w Puławach wchłonął gigantyczny pałac Czartoryskich. Wkomponowany w fasadę pseudoantyczny portyk zdążył jednak zawładnąć wyobraźnią Polaków. Na wiele dziesięcioleci stał się obowiązkowym elementem elewacji magnackich i szlacheckich siedzib. O pierwowzorze zapomniano. 

 

W Warszawie też niewielu ludzi wie, że przed Łazienkami Królewskimi u stóp wiślanej skarpy istniały Łazienki Marszałkowskie. Były one wizytówką podmiejskiej posiadłości Lubomirskiego, której centrum stanowił Zamek Ujazdowski. Zainstalowanie się w dawnej rezydencji Wazów, zdewastowanej podczas potopu szwedzkiego, dogadzało ambicjom marszałka. Zadaniem Tylmana była modernizacja i wyposażenie wnętrz. Wywiązał się z niego celująco, o czym świadczy relacja włoskiego globtrotera, który w 1690 roku zwiedzał polską stolicę: „Pałac jest wspaniale udekorowany gobelinami i adamaszkami, a także ozdobiony wykwintnymi obrazami, licznymi srebrami, a wszystko dobrze zakomponowane”. Położony po sąsiedzku Wilanów Jana III Sobieskiego na tle Ujazdowa prezentował się ubogo. I o to właśnie chodziło.

Lekarstwa dla duszy

Pochlebcy porównywali marszałka do Katona i Seneki. Nie bez kozery. Był jak oni stoikiem. Wzorem antycznych filozofów zastanawiał się nad sensem życia. Rozum porównywał do fortecy i przeciwstawiał grzesznemu ciału, choć wspaniałomyślnie uznawał prawo człowieka do rozrywek i wypoczynku. Literacki dorobek Lubomirskiego to kilkanaście łacińskich i polskich utworów, z których tylko część została wydana drukiem za życia autora. O ich popularności świadczy fakt, że krążyły w wersjach rękopiśmiennych, a wznawiano je aż do końca XVIII wieku. 

 

W 1666 roku, gdy wojna domowa w Rzeczpospolitej położyła kres karierze Jerzego Sebastiana Lubomirskiego, jego syn pisał „Adverbia moralia” – zbiór rozważań nad kondycją człowieka i jego relacją z Bogiem. W wersji książkowej każdy z piętnastu rozdziałów ozdobiły miedzioryty Tylmana, niedoszłego malarza. O powodzeniu dzieła zdecydowała typowa dla epoki forma: młody autor popisuje się znajomością zasad retoryki, żongluje łacińskimi słowami, z wprawą zdradzającą nie lada oczytanie. Co ciekawe, prozę Stanisława Herakliusza cechuje zwięzłość, cnota rzadko kojarzona z epoką późnego baroku.
powiększ
St. H. Lubomirski „Adverbia moralne albo o cnocie i fortunie książeczka”, Warszawa 1714 (Polona)
powiększ
Zamek Ujazdowski w Warszawie (Wikimedia)

Czasem Lubomirski zbliżał się do króla (na przykład, gdy chciał przekształcić dobra ujazdowskie w dziedziczne). Poparł wyprawę wiedeńską, opłacił z własnej szkatuły chorągiew husarską, która wyruszyła z Sobieskim, cieszył się też ze zwycięstwa. Wkrótce wszystko jednak wróciło do normy. Lubomirski został poplecznikiem Habsburgów, słał do cesarza raporty o sytuacji politycznej w Polsce i nie wstydził się brać za to pieniędzy. Interesów rodu pilnował zaś na dworze jego młodszy brat, Hieronim, wspierany finansowo przez władcę Francji. 

 

Bilans  22 lat panowania Jana III był ujemny. Polska nie zdołała odzyskać zajętego przez Turków Podola i definitywnie zrzekła się na rzecz Moskali prawobrzeżnej Ukrainy. Sejmy zrywano, wzrosło więc znaczenie zdominowanego przez oligarchów Senatu. Ambicje marszałka sięgały jednak jeszcze wyżej. Pragnął korony. Skoro na tronie zasiedli Wiśniowiecki i Sobieski, czemu następnym królem „Piastem” nie mógł zostać polski Salomon? 

 

Lubomirski wrócił do tematu starszy i mądrzejszy o 20 lat, które obnażyły dekadencję polsko-litewskiego państwa. Impotencja monarchii i paraliż Sejmu sprawiły, że dryfowało ono w nieznane. Traktat „De vanitate consiliorum”, czyli „O znikomości rad” z roku 1699 można uznać za polityczny testament marszałka. Doczekał się 22 wydań, co pozwala nazwać go bestsellerem. Niestety, zionął straszliwym pesymizmem. 

 

Polski Salomon, tym razem ukryty za maską Prawdy, postponuje każdą wypowiedź Ułudy. Sejmowe debaty? Nie można ich traktować poważnie, są jedynie popisami elokwencji. Nowe prawa? Zbędne, bo łamanie i omijanie prawa rodacy mają we krwi. Skąd wziąć pieniądze na wojsko? Nakładanie podatków na rolników i kupców jest niesprawiedliwe. Prawda wszędzie widzi trudności i niebezpieczeństwa. Boi się ryzyka. Proponuje, by zrezygnować z zawierania sojuszy i prowadzenia wojen, gdyż ich skutki mogą być opłakane. 

 
powiększ
St. H. Lubomirski „Rozmowy Artaksessa i Ewandra”, Warszawa 1683 (Polona)
powiększ
Flizy ze scenami rodzajowymi zakupione przez St. H. Lubomirskiego ok. 1686 r., część dekoracji Pałacu na Wyspie (Wikimedia)

Zagubiony na manowcach

Co zostało po Stanisławie Herakliuszu, nie licząc myśli przelanych na papier? Laska marszałkowska, która trafiła do zbioru narodowych pamiątek Izabeli Czartoryskiej, przechowywanych w Świątyni Sybilli w Puławach. Część barokowego wystroju dekoracji Łazienek Królewskich, takich jak flizy sprowadzone z Holandii czy figury alegoryczne „Polska ponownie rozkwitająca” i „Mars odpoczywający”. Horoskop w formie diagramu, sporządzony z okazji oficjalnego objęcia Zamku Ujazdowskiego (jak widać, Tylman parał się astrologią, a może nawet chiromancją). 

 

Arkadia już w połowie XVIII stulecia obróciła się w ruinę. Ermitaż spłonął, ale król Stanisław August Poniatowski zarządził odbudowę, by jego metresa Henrietta Lullier miała gdzie mieszkać. Duch polskiego Salomona nie straszy też w Zamku Ujazdowskim, który najpierw przerobiono na szpital, potem rozebrano do poziomu piwnic, by w końcu zmartwychwstał jako Centrum Sztuki Współczesnej. Pozostałe budynki wystawione przez Lubomirskiego w dobrach ujazdowskich, Siekierkach i Czerniakowie nie dotrwały do naszych czasów. Z jednym wyjątkiem: kościoła Bernardynów.
1/4