Artykuły
PRL 1944–1989
II Rzeczpospolita 1918-1939
Kultura
Biografie
Nauczyciele
Dorośli
Licealiści
Studenci
Jan Kiepura – tenor
z wielkim sercem
czas czytania:
Złoty głos, który pokochały miliony słuchaczy
Wiele ról filmowych, dziesiątki operowych wcieleń – „drugi Caruso”, czyli Jan Kiepura zdobył świat swoim złotym głosem oraz przebojowością. Jak doszło do tego, że bokser stał się śpiewakiem o międzynarodowej sławie?
Od sportu do sal koncertowych
Droga od sportu do sztuki była wyboista. Jan Kiepura był człowiekiem wielu talentów. Nie od razu potrafił jednak określić kierunek swojej kariery, dlatego też imał się różnych zajęć. Jako dziecko wstąpił do harcerstwa, które zamienił na… klub bokserski. Śpiewał w szkolnym chórze i grał w piłkarskiej drużynie Victorii Sosnowiec. Jednak w annałach zapisał się jako śpiewak operowy.
„Król tenorów” urodził się 16 maja 1902 r. w Sosnowcu w zamożnej rodzinie piekarzy i właścicieli nieruchomości. Jego o dwa lata młodszy brat, Władysław, również słynął z pięknego głosu. Śpiewał w Operze Krakowskiej, Teatrze Wielkim w Warszawie, na scenach w Berlinie, Budapeszcie i Dreźnie. W 1938 r. przyjął ofertę mediolańskiej La Scali, gdzie występował do wybuchu II wojny światowej. Jego powojenne losy potoczyły się jednak inaczej niż sławniejszego brata. Zakończył karierę w połowie lat czterdziestych, potem zajął się handlem nieruchomościami i osiadł na Florydzie.
W latach szkolnych Jan Kiepura wyróżniał się wesołym usposobieniem. Mówiło się, że wręcz zarażał innych dobrym humorem. Nie był jednak orłem – uczył się dobrze, ale nieregularnie. Jako nastolatek nie zdradzał jeszcze zainteresowania muzyką. Ba, miał nawet unikać lekcji śpiewu! Sytuacja zmieniła się diametralnie po rodzinnej wizycie u krewnych z Krakowa w Boże Narodzenie. Jan poznał tam nauczyciela śpiewu, który szybko dostrzegł olbrzymi potencjał w głosie młodzieńca. Rodzice zlekceważyli uwagi pedagoga o „złotym gardle” ich syna, planowali bowiem dla niego inną przyszłość – Jan miał zostać adwokatem.
Nauczyciel się nie poddał i porozmawiał z samym zainteresowanym. Chłopak wziął sobie do serca tę rozmowę. Po powrocie do domu porzucił sport i zajął się śpiewem. Marzenia jednak odłożył na później – Polska po latach zaborów powróciła na mapę Europy i musiała walczyć o swoje granice. Jerzy Waldorff pisze, że w czasie powstań śląskich (1919–1921) piekarnia Franciszka Kiepury została przekształcona w magazyn amunicji i broni, a Jan zajmował się składaniem karabinów maszynowych. W 1919 r. jako ochotnik zaciągnął się do I Pułku Strzelców Bytomskich i wziął udział w I powstaniu śląskim. Wyszedł z niego bez szwanku. Wacław Sobol, jeden z jego kolegów, wspominał, że Kiepura nawet w wojsku dawał koncerty – bywało, że po prostu stawał na beczce i zachwycał towarzyszy broni swoim głosem. Nie oznacza to bynajmniej, że powstanie przetrwał z dala od frontu – przeciwnie, niejednokrotnie wykazał się odwagą, m.in. ratując życie kolegom.
Gdy ustały walki, Kiepura powrócił do szkoły, zdał maturę, a następnie zgodnie z wolą rodziców podjął studia prawnicze – najpierw w Krakowie, a następnie na Uniwersytecie Warszawskim. Myślał o przerwaniu nauki i poświęceniu się muzyce, ale ojciec zagroził mu, że nie będzie go utrzymywał. Ambitny chłopak postanowił więc kontynuować naukę i jednocześnie brać lekcje śpiewu u znakomitych warszawskich profesorów. Franciszek Kiepura nie był zadowolony z decyzji syna i ostatecznie odciął go od finansów. Młody artysta nie zraził się jednak i utrzymywał się dzięki koncertom dawanym w prowincjonalnych miasteczkach. Okazało się to dla niego kolejną cenną lekcją.
Honoraria były niewielkie i nie wystarczały na opłatę mieszkania, podróży i wyżywienia. Gdy stanął na skraju załamania, rozważał powrót do domu. Zgłosił się jednak przedtem na przesłuchanie do Teatru Wielkiego w Warszawie. Egzaminatorzy dostrzegli jego talent i przyjęli go do opery. Powierzono mu rolę przodownika górali w III akcie „Halki”. Początkowo śpiewał w chórze – prawdopodobnie dlatego, że etatowi tenorzy, zazdrośni o młodszego kolegę, obawiali się o swą pozycję, więc utrudniali mu awans.
Na debiut w roli solisty nie musiał długo czekać. Już od 11 lutego 1925 r. występował w „Fauście”, „Rigoletcie”, „Rycerskości wieśniaczej” i „Halce”. Kilka miesięcy później wziął udział w konkursie śpiewaczym, organizowanym na warszawskim hipodromie. To właśnie wtedy 23-letni śpiewak otrzymał tytuł „króla polskich tenorów”. Po tym sukcesie wydarzenia potoczyły się błyskawicznie.
Paryski impresario Kahn, obecny na konkursie, złożył Kiepurze intratną propozycję – tournée po Francji. Młody tenor otrzymał bilet na pociąg i pieniądze. Kiedy poinformował o tym dyrekcję opery, ta – chcąc zatrzymać śpiewaka u siebie – zaproponowała mu nowy kontrakt. Nie zgodził się. Wyjechał. Do Francji nie dotarł, zamiast tego zatrzymał się w Wiedniu, w którym mieszkał przez rok.
„Król tenorów” urodził się 16 maja 1902 r. w Sosnowcu w zamożnej rodzinie piekarzy i właścicieli nieruchomości. Jego o dwa lata młodszy brat, Władysław, również słynął z pięknego głosu. Śpiewał w Operze Krakowskiej, Teatrze Wielkim w Warszawie, na scenach w Berlinie, Budapeszcie i Dreźnie. W 1938 r. przyjął ofertę mediolańskiej La Scali, gdzie występował do wybuchu II wojny światowej. Jego powojenne losy potoczyły się jednak inaczej niż sławniejszego brata. Zakończył karierę w połowie lat czterdziestych, potem zajął się handlem nieruchomościami i osiadł na Florydzie.
W latach szkolnych Jan Kiepura wyróżniał się wesołym usposobieniem. Mówiło się, że wręcz zarażał innych dobrym humorem. Nie był jednak orłem – uczył się dobrze, ale nieregularnie. Jako nastolatek nie zdradzał jeszcze zainteresowania muzyką. Ba, miał nawet unikać lekcji śpiewu! Sytuacja zmieniła się diametralnie po rodzinnej wizycie u krewnych z Krakowa w Boże Narodzenie. Jan poznał tam nauczyciela śpiewu, który szybko dostrzegł olbrzymi potencjał w głosie młodzieńca. Rodzice zlekceważyli uwagi pedagoga o „złotym gardle” ich syna, planowali bowiem dla niego inną przyszłość – Jan miał zostać adwokatem.
Nauczyciel się nie poddał i porozmawiał z samym zainteresowanym. Chłopak wziął sobie do serca tę rozmowę. Po powrocie do domu porzucił sport i zajął się śpiewem. Marzenia jednak odłożył na później – Polska po latach zaborów powróciła na mapę Europy i musiała walczyć o swoje granice. Jerzy Waldorff pisze, że w czasie powstań śląskich (1919–1921) piekarnia Franciszka Kiepury została przekształcona w magazyn amunicji i broni, a Jan zajmował się składaniem karabinów maszynowych. W 1919 r. jako ochotnik zaciągnął się do I Pułku Strzelców Bytomskich i wziął udział w I powstaniu śląskim. Wyszedł z niego bez szwanku. Wacław Sobol, jeden z jego kolegów, wspominał, że Kiepura nawet w wojsku dawał koncerty – bywało, że po prostu stawał na beczce i zachwycał towarzyszy broni swoim głosem. Nie oznacza to bynajmniej, że powstanie przetrwał z dala od frontu – przeciwnie, niejednokrotnie wykazał się odwagą, m.in. ratując życie kolegom.
Gdy ustały walki, Kiepura powrócił do szkoły, zdał maturę, a następnie zgodnie z wolą rodziców podjął studia prawnicze – najpierw w Krakowie, a następnie na Uniwersytecie Warszawskim. Myślał o przerwaniu nauki i poświęceniu się muzyce, ale ojciec zagroził mu, że nie będzie go utrzymywał. Ambitny chłopak postanowił więc kontynuować naukę i jednocześnie brać lekcje śpiewu u znakomitych warszawskich profesorów. Franciszek Kiepura nie był zadowolony z decyzji syna i ostatecznie odciął go od finansów. Młody artysta nie zraził się jednak i utrzymywał się dzięki koncertom dawanym w prowincjonalnych miasteczkach. Okazało się to dla niego kolejną cenną lekcją.
Honoraria były niewielkie i nie wystarczały na opłatę mieszkania, podróży i wyżywienia. Gdy stanął na skraju załamania, rozważał powrót do domu. Zgłosił się jednak przedtem na przesłuchanie do Teatru Wielkiego w Warszawie. Egzaminatorzy dostrzegli jego talent i przyjęli go do opery. Powierzono mu rolę przodownika górali w III akcie „Halki”. Początkowo śpiewał w chórze – prawdopodobnie dlatego, że etatowi tenorzy, zazdrośni o młodszego kolegę, obawiali się o swą pozycję, więc utrudniali mu awans.
Na debiut w roli solisty nie musiał długo czekać. Już od 11 lutego 1925 r. występował w „Fauście”, „Rigoletcie”, „Rycerskości wieśniaczej” i „Halce”. Kilka miesięcy później wziął udział w konkursie śpiewaczym, organizowanym na warszawskim hipodromie. To właśnie wtedy 23-letni śpiewak otrzymał tytuł „króla polskich tenorów”. Po tym sukcesie wydarzenia potoczyły się błyskawicznie.
Paryski impresario Kahn, obecny na konkursie, złożył Kiepurze intratną propozycję – tournée po Francji. Młody tenor otrzymał bilet na pociąg i pieniądze. Kiedy poinformował o tym dyrekcję opery, ta – chcąc zatrzymać śpiewaka u siebie – zaproponowała mu nowy kontrakt. Nie zgodził się. Wyjechał. Do Francji nie dotarł, zamiast tego zatrzymał się w Wiedniu, w którym mieszkał przez rok.
Mistrz autoprezentacji
W stolicy Austrii Kiepura związał się z biurem koncertowym Guttmanna. Był pewny siebie i przekonany o swoim talencie. Powoli, metodycznie pracował na miano wschodzącej gwiazdy sceny. Pewnego dnia pojawił się w wiedeńskiej centrali telefonicznej. Wybór był nieprzypadkowy – to tam co wieczór zbierali się zagraniczni korespondenci z wielu krajów i dzwonili do swoich redakcji, aby zdać raport z wydarzeń. Kiepura oświadczył skonsternowanym dziennikarzom, że chciałby udzielić wywiadu na temat swoich planów zawodowych. Następnie zaśpiewał arię „Śmiej się, pajacu” z opery Ruggera Leoncavalla. Hala z telefonami zmieniła się w salę koncertową. Po kilku dniach gazety w wielu krajach rozpisywały się na temat „Nowego Carusa z Polski”. Od tego czasu sam Kiepura i lansujący go Michał Orlicz przesyłali dziennikarzom nowe wiadomości o śpiewaku. Kiepura okazał się nie tylko wybitnym solistą, lecz także wytrawnym mistrzem autoprezentacji i autoreklamy.
Wszędzie, gdzie się pojawiał, był przyjmowany entuzjastycznie.
Wszędzie, gdzie się pojawiał, był przyjmowany entuzjastycznie.
„Wypadki szły jak lawina. Z każdym dniem – dzięki doskonale zorganizowanej propagandzie prasowej stawał się Kiepura bardziej popularnym. Codziennie przynosiły dzienniki nowe sensacyjne szczegóły o »polskim Caruso«” – pisał Roman Haber w opowiadaniu biograficznym o śpiewaku.
Wkrótce dyrektor wiedeńskiej Staatsoper, prof. Franz Szalk, zaproponował Kiepurze występ w „Tosce” – miał partnerować czeskiej śpiewaczce Marii Jeritzie (1887–1982). Artystka tak go polubiła, że wystąpiła z nim także w Paryżu w maju 1928 r. Jednakże tam jej entuzjazm osłabł. Obraziła się, gdy publiczność oklaskiwała Kiepurę mocniej niż ją.
Zatrudnienie Polaka spotkało się z niezadowoleniem zespołu operowego. Wybuchł też spór, określany wojną dwóch tenorów, między Kiepurą a Leo Slezakiem (1873–1946), uznanym tenorem uchodzącym za najwybitniejszego śpiewaka Państwowej Opery w Wiedniu. Obaj pretendowali do głównej roli w operze „Turandot”. W finale dyrektor zdecydował się zorganizować dwie premiery – w jednej główną rolę powierzono Slezakowi, a w drugiej – Kiepurze. Choć Slezak, niezadowolony z rozwoju wypadków, początkowo sabotował to rozwiązanie, obie premiery doszły do skutku.
Zatrudnienie Polaka spotkało się z niezadowoleniem zespołu operowego. Wybuchł też spór, określany wojną dwóch tenorów, między Kiepurą a Leo Slezakiem (1873–1946), uznanym tenorem uchodzącym za najwybitniejszego śpiewaka Państwowej Opery w Wiedniu. Obaj pretendowali do głównej roli w operze „Turandot”. W finale dyrektor zdecydował się zorganizować dwie premiery – w jednej główną rolę powierzono Slezakowi, a w drugiej – Kiepurze. Choć Slezak, niezadowolony z rozwoju wypadków, początkowo sabotował to rozwiązanie, obie premiery doszły do skutku.
„Kiepura śpiewa przeważnie po polsku. Porywa, ujmuje – zdobywa słuchaczy. Program skończony – a tu nikt z sali nie wychodzi. Sala wyje, huczy, jak orkan. […] Nowa gwiazda polska! […] Jan Kiepura zdobył Wiedeń. Teraz idzie do Londynu, Paryża, Ameryki.” – pisał Roman Hernicz 23 października 1926 r. na łamach „Katolika Codziennego”.
W tym samym roku artysta wyruszył w trasę koncertową po Europie Zachodniej. „Dziennik Berliński” miesiąc później donosił, że „Od lat żaden śpiewak nie zbierał w Berlinie takich hołdów, od lat żaden tenor nie zelektryzował swym artyzmem publiczności grodu nadsprewańskiego tak, jak to uczynił w dniach ostatnich 24-letni tenor polski, Jan Kiepura”. Z Berlina udał się do Wiednia, następnie do Berna Szwajcarskiego, Pragi, a wreszcie do La Scali w Mediolanie. Śpiewał w londyńskiej Covent Garden, paryskiej Opera Comic, weneckiej Fenice, Teatro Colon w Buenos Aires. Cały świat chciał słuchać Kiepury.
O polskim śpiewaku dyskutowało też wiedeńskie towarzystwo.
O polskim śpiewaku dyskutowało też wiedeńskie towarzystwo.
„Prasa wiedeńska przepełniona jest artykułami o nim, »N.W. Journal« i »Tageblatt« drukują obszerne wywiady, w których donoszą nawet, jak Kiepura siedzi, jak się uśmiecha, jaki nosi krawat itd.” – pisano.
A jednak chimeryczni austriaccy dziennikarze niechętnie informowali o jego sukcesach zagranicznych i znaleźli sobie nową gwiazdę – Alfreda Piccavera (1884–1958), największego rywala artysty z Sosnowca. Kiepura odchodził w cień. Uznał więc, że Wiedeń to zaledwie przystanek na drodze do światowej kariery. Zdecydował się na wyjazd i kolejne tournée po stolicach europejskich. Z sukcesami koncertował także w Ameryce Południowej. Występował w filmach, dzięki czemu szeroka publiczność na całym świecie poznała jego olśniewający uśmiech i śpiew.
Na wielkim ekranie
i na salonach
Pierwszy występ na srebrnym ekranie przypadł na okres przełomu dźwiękowego. Kiepura zadebiutował w polskim filmie „O czem się nie myśli” z 1926 r. Później była komedia muzyczna „Neapol, śpiewające miasto” („,Die Singende Stadt”) z 1930 r., w której towarzyszyła mu Brigitte Helm – niemiecka aktorka wamp, gwiazdy „Metropolis”. Potem powstały „Pieśń nocy” („Tell Me Tonight”), „Zdobyć cię muszę” („Ein Lied für Dich”) i „Dla ciebie śpiewam” („Mein Herz ruft nach dir”). Kilka obrazów nagrano w trzech wersjach językowych: niemieckiej, angielskiej i francuskiej. W ostatnim z wymienionych filmów Kiepura wystąpił razem z Márthą Eggerth (1912–2013). W 1936 r. stanęli na ślubnym kobiercu. Ta węgierska śpiewaczka operetkowa rozwinęła karierę dzięki rodakowi Imremu Kálmánowi, słynnemu kompozytorowi i autorowi popularnych w Europie operetek „Księżniczka czardasza” i „Hrabina Marica”.
Jan Kiepura gościł nie tylko na salonach europejskich, w salach koncertowych i operach. W lipcu 1936 r. otrzymał zaproszenie od prezydenta Ignacego Mościckiego, który przyjął śpiewaka w zameczku w Wiśle. W 1937 r. śpiewał arie operowe podczas Wystawy Światowej w Paryżu. W 1939 r. wystąpił jeszcze dla górników i robotników Zagłębia Karwińskiego. Występ zorganizowano na placu przed szybem Barbary, a wysłuchało go przeszło 10 tys. osób. Śpiewał wszędzie tam, gdzie go zaproszono. Dzięki transmisjom radiowym, nagrywanym płytom i filmom, które uczyniły z niego idola międzynarodowego, stał się także ambasadorem polskiej kultury.
Jan Kiepura gościł nie tylko na salonach europejskich, w salach koncertowych i operach. W lipcu 1936 r. otrzymał zaproszenie od prezydenta Ignacego Mościckiego, który przyjął śpiewaka w zameczku w Wiśle. W 1937 r. śpiewał arie operowe podczas Wystawy Światowej w Paryżu. W 1939 r. wystąpił jeszcze dla górników i robotników Zagłębia Karwińskiego. Występ zorganizowano na placu przed szybem Barbary, a wysłuchało go przeszło 10 tys. osób. Śpiewał wszędzie tam, gdzie go zaproszono. Dzięki transmisjom radiowym, nagrywanym płytom i filmom, które uczyniły z niego idola międzynarodowego, stał się także ambasadorem polskiej kultury.
Śpiewak o wielkim sercu
Tenor z Sosnowca, jak wszystkie gwiazdy, miewał swoje kaprysy. Nie znosił zapachu papierosów ani palenia w jego towarzystwie. Zawsze miał też przy sobie arsenał środków do płukania gardła. Po latach jego biograf odnotował, że mistrz chorował na nieuleczalny, chroniczny nieżyt gardła i nosa. Kiepura obawiał się przeziębienia, które wpłynęłoby na jego kondycję, a ta – na pracę. Jak donoszono w „Expresie Zagłębia”:
„Jeśli Kiepura zobaczy, że wycieracie nos […] – nie zechce się do was zbliżyć. Jeśli zaś kaszlecie, zażąda, aby was usunięto”.
Jan Kiepura nie zapomniał o dawnych znajomych. Pomógł m.in. Mieczysławowi Szafrudze w przedostaniu się do Nowego Jorku, gdzie jego kolega z dzieciństwa został cenionym konstruktorem statków w stoczni Rockefellera. Śpiewak chętnie udzielał się też charytatywnie. W 1934 r. występował w Krynicy dla ofiar powodzi. Dwa lata później dochód z jego koncertu wsparł budowę Muzeum Narodowego w Krakowie, a w 1937 r. – w ramach akcji „Pomocy zimowej” – w Filharmonii Warszawskiej koncertował na rzecz ubogich i bezrobotnych.
W 1938 r. przeniósł się z żoną na południe Francji, jednak na skutek wzrostu nastrojów antysemickich (jego matka miała pochodzenie żydowskie) byli zmuszeni opuścić Europę i na stałe przenieść się do Stanów Zjednoczonych. Tam Eggerth podpisała kontrakt z wytwórnią Metro-Goldwyn-Meyer, a u boku męża z powodzeniem występowała na scenach Broadwayu m.in. w „Wesołej wdówce” Franza Lehára.
Gdy wybuchła II wojna światowa, Kiepura powrócił do Francji, gdzie formowało się wojsko polskie. Chciał swoim głosem wesprzeć rodaków. Nie przestawał koncertować, a dochód przekazywał na wsparcie walczącej Polski. Wykorzystywał też okazję, by przypominać publiczności na Zachodzie o dramatycznym losie Polaków pod okupacją.
Po wojnie pozostał za granicą. Władze komunistyczne nie zezwoliły mu nawet na udział w pogrzebie ojca, który zmarł w lutym 1951 r. Do ojczyzny tenor powrócił dopiero w 1958 r. Jego przybyciu towarzyszył olbrzymi entuzjazm publiczności, dla której dał wiele koncertów.
W 1938 r. przeniósł się z żoną na południe Francji, jednak na skutek wzrostu nastrojów antysemickich (jego matka miała pochodzenie żydowskie) byli zmuszeni opuścić Europę i na stałe przenieść się do Stanów Zjednoczonych. Tam Eggerth podpisała kontrakt z wytwórnią Metro-Goldwyn-Meyer, a u boku męża z powodzeniem występowała na scenach Broadwayu m.in. w „Wesołej wdówce” Franza Lehára.
Gdy wybuchła II wojna światowa, Kiepura powrócił do Francji, gdzie formowało się wojsko polskie. Chciał swoim głosem wesprzeć rodaków. Nie przestawał koncertować, a dochód przekazywał na wsparcie walczącej Polski. Wykorzystywał też okazję, by przypominać publiczności na Zachodzie o dramatycznym losie Polaków pod okupacją.
Po wojnie pozostał za granicą. Władze komunistyczne nie zezwoliły mu nawet na udział w pogrzebie ojca, który zmarł w lutym 1951 r. Do ojczyzny tenor powrócił dopiero w 1958 r. Jego przybyciu towarzyszył olbrzymi entuzjazm publiczności, dla której dał wiele koncertów.
Ostatnie pożegnanie giganta
Polski śpiewak był fenomenem artystycznym.
„Można po prostu zaryzykować stwierdzenie, że Kiepura włada jakąś czarodziejską potęgą, która zmienia ludzi. Ten spokojny i trudny zazwyczaj […] Kraków zamienia się nagle w jakieś południowe »śpiewające miasto«” – pisano w „Nowinach Codziennych” w 1937 r., po występie w Teatrze Starym.
Wskazywano, że jest bezpośredni i obdarzony humorem. Świetnie panował nad tłumami.
„Kiepura posiadł jedną z największych tajemnic, jaką jest umiejętność nawiązywania kontaktu z widownią. Rozumie on doskonałe swoich słuchaczy – czuje ich blisko siebie, a estrady nie uważa za piedestał oddzielony przepaścią od publiczności” – oceniał redaktor „Nowin Codziennych”.
Kiepura był pracowity, ale intensywność, z którą koncertował była niejednokrotnie krytykowana. Podkreślano, że mimo olbrzymiego sukcesu pozostał „prostym chłopakiem z Sosnowca o gorącym sercu”. Roman Hernicz, pisząc w latach trzydziestych XX w. powieść poświęconą Kiepurze, zatytułował ją „Mózg i krtań”. I to dobra metafora określającego wybitnego artystę.
Złotogłosy śpiewak zmarł nagle. W czerwcu 1966 r. Kiepura podpisał umowę z nowojorską Metropolitan Opera, a tuż po tym rozpoczął próby do „Carmen” Bizeta. Nie wypełnił jednak kontraktu. 15 sierpnia 1966 r. życie tenora zakończył zawał serca. Zmarł w swoim domu w Harrison, w USA. Trumnę wystawiono w holu Teatru Wielkiego, aby artystę mogli pożegnać miłośnicy jego talentu. Zgodnie z jego ostatnią wolą, ciało miało zostać przetransportowane do ojczyzny. Samolot z jego doczesnymi szczątkami na pokładzie wylądował w kraju 3 września. Pogrzeb odbył się następnego dnia. Mszę św. odprawiono w kościele św. Krzyża w Warszawie, a później nastąpiło odprowadzenie artysty na cmentarz Powązkowski. Kiepurę żegnały tłumy. W samym kondukcie pogrzebowym przeszło ponad 200 tys. żałobników.
Magdalena Mikrut-Majeranek
Złotogłosy śpiewak zmarł nagle. W czerwcu 1966 r. Kiepura podpisał umowę z nowojorską Metropolitan Opera, a tuż po tym rozpoczął próby do „Carmen” Bizeta. Nie wypełnił jednak kontraktu. 15 sierpnia 1966 r. życie tenora zakończył zawał serca. Zmarł w swoim domu w Harrison, w USA. Trumnę wystawiono w holu Teatru Wielkiego, aby artystę mogli pożegnać miłośnicy jego talentu. Zgodnie z jego ostatnią wolą, ciało miało zostać przetransportowane do ojczyzny. Samolot z jego doczesnymi szczątkami na pokładzie wylądował w kraju 3 września. Pogrzeb odbył się następnego dnia. Mszę św. odprawiono w kościele św. Krzyża w Warszawie, a później nastąpiło odprowadzenie artysty na cmentarz Powązkowski. Kiepurę żegnały tłumy. W samym kondukcie pogrzebowym przeszło ponad 200 tys. żałobników.
Magdalena Mikrut-Majeranek