Gadałą w komunę
czas czytania:

W latach 1982–1989 polskim fenomenem było podziemne radio działające w kilkudziesięciu ośrodkach w całym kraju – w niektórych przypadkach były to jedynie pojedyncze audycje, a w innych – kilkuletnie nadawanie. Zazwyczaj, kiedy mowa o radiu, wszyscy kojarzą je z klasyczną emisją w eterze. W podziemnej radiofonii z lat osiemdziesiątych stosowano jednak różne techniki. Wśród nich znalazła się również tzw. gadała, czyli zestaw składający się zazwyczaj z magnetofonu, wzmacniacza oraz kilku głośników (rzadziej tub nagłaśniających).
Audycje przez gadałę najczęściej i najdłużej nadawano w Warszawie. Drugim ośrodkiem, w którym to zjawisko występowało częściej, był Wrocław. Oprócz tego wiadomo również o pojedynczych audycjach w innych miastach, np. w Krakowie i Poznaniu.
Pierwsze próby nadawania przez gadały
W stolicy doszło do co najmniej 36 prób – nie zawsze niestety udanych – emisji audycji z wykorzystaniem gadały. Ich ustawianiem zajmowali się ludzie młodzi – w Warszawie najczęściej z Grup Oporu „Solidarni” oraz Federacji Młodzieży Walczącej.
To właśnie dziełem Grup Specjalnych Regionalnej Komisji Wykonawczej „Mazowsze” (pierwotna nazwa GO „Solidarni”), a konkretnie zespołu pod kierownictwem „Alka”, czyli Andrzeja Niedka, była pierwsza taka audycja w Warszawie i prawdopodobnie w kraju, nadana 1 sierpnia 1982 r. na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Wyemitowano ją z okazji kolejnej rocznicy Powstania Warszawskiego. Po latach tak ją opisywał Bolesław Jabłoński:
To właśnie dziełem Grup Specjalnych Regionalnej Komisji Wykonawczej „Mazowsze” (pierwotna nazwa GO „Solidarni”), a konkretnie zespołu pod kierownictwem „Alka”, czyli Andrzeja Niedka, była pierwsza taka audycja w Warszawie i prawdopodobnie w kraju, nadana 1 sierpnia 1982 r. na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Wyemitowano ją z okazji kolejnej rocznicy Powstania Warszawskiego. Po latach tak ją opisywał Bolesław Jabłoński:
„Przed rozpoczęciem akcji czekała nas niespodzianka, bo Zbyszek, który miał przyprowadzić obstawę z Ursusa, przybył w towarzystwie kilkunastu harcerek, które mogły być wykorzystywane jedynie do robienia sztucznego tłoku. Mimo to akcja udała się i nie ponieśliśmy strat. W momencie, kiedy żołnierze pełniący wartę przy Pomniku Powstańców Warszawy zaczęli odchodzić, zrobiliśmy żywą drabinkę („Alek”, Andrzej Rotowski, ja i Jacek Cibor na górze) i »gadała« została uruchomiona na wierzchołku pomnika”.
Wadą gadał było to, że po emisji nie było szans na odzyskanie aparatury, a to z kolei zwiększało koszty emisji i zapotrzebowanie na sprzęt niedostępny w realiach peerelowskich. Udało się uruchomić w kilku przypadkach – m.in. na potrzeby Grup Oporu „Solidarni” – ich seryjną produkcję.
Audycje przy Rakowieckiej
Najczęstszym miejscem ustawiania gadał w Warszawie były okolice aresztu śledczego przy ul. Rakowieckiej. Pierwszą z nich postawiono 7 grudnia 1982 r. na dachu Szkoły Głównej Planowania i Statystyki (obecnie Szkoły Głównej Handlowej). Niestety, audycji nie wyemitowano. Nadgorliwi pracownicy uczelni zauważyli podejrzane kable prowadzące do puszki lampy oświetleniowej i zawiadomili przełożonych, a ci z kolei – funkcjonariuszy MO, którzy zdemontowali sprzęt gotowy do emisji – włączenie lampy miało uruchomić nadawanie. Próbę podjęto z inicjatywy osób związanych z Wydawnictwem CDN, które zresztą uczestniczyły także w sierpniowej emisji na Powązkach.
Z tej wpadki szybko wyciągnięto wnioski i w sylwestra audycję udało się emitować – tym razem zastosowano (co później było stałą praktyką) niezależne źródło zasilania w postaci dwóch sprzężonych ze sobą akumulatorów samochodowych. Dzięki temu nadano przez gadałę najgłośniejszą audycję przeznaczoną dla osób osadzonych w więzieniu mokotowskim. Aresztowana wówczas współzałożycielka podziemnego Radia „Solidarność” Zofia Romaszewska wspominała potem, że był to dla niej „najpiękniejszy sylwester, jaki przeżyła”. Emisja ta była dziełem Jarosława Kosińskiego i Anny Jaworskiej.
Mimo prób przeciwdziałania podejmowanych przez Służbę Bezpieczeństwa i Milicję Obywatelską (m.in. okresowych kontroli dachów, pozyskania tajnych współpracowników wśród dozorców bloków w okolicy więzienia, większej liczby patroli milicyjnych w okolicy) co najmniej dziewięć razy starano się nadawać, a ostatnią z audycji więziennych wyemitowano 4 kwietnia 1988 r.
Z tej wpadki szybko wyciągnięto wnioski i w sylwestra audycję udało się emitować – tym razem zastosowano (co później było stałą praktyką) niezależne źródło zasilania w postaci dwóch sprzężonych ze sobą akumulatorów samochodowych. Dzięki temu nadano przez gadałę najgłośniejszą audycję przeznaczoną dla osób osadzonych w więzieniu mokotowskim. Aresztowana wówczas współzałożycielka podziemnego Radia „Solidarność” Zofia Romaszewska wspominała potem, że był to dla niej „najpiękniejszy sylwester, jaki przeżyła”. Emisja ta była dziełem Jarosława Kosińskiego i Anny Jaworskiej.
Mimo prób przeciwdziałania podejmowanych przez Służbę Bezpieczeństwa i Milicję Obywatelską (m.in. okresowych kontroli dachów, pozyskania tajnych współpracowników wśród dozorców bloków w okolicy więzienia, większej liczby patroli milicyjnych w okolicy) co najmniej dziewięć razy starano się nadawać, a ostatnią z audycji więziennych wyemitowano 4 kwietnia 1988 r.
Inne audycje
w Warszawie
Oczywiście gadały ustawiano nie tylko w okolicach Rakowieckiej, np. 28 lutego 1985 r. jedną umieszczono w pobliżu bramy głównej Zakładów Mechanicznych „Ursus”, a drugą nieopodal głównego wejścia do Huty Warszawa. 13 grudnia 1985 r., w czwartą rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, zainstalowano kolejne dwie – pierwszą w godzinach popołudniowych przed głównym wejściem do Domu Handlowego „Uniwersam” przy rondzie Wiatraczna, a drugą w Pasażu Śródmiejskim w okolicy restauracji Kaukaska.
Dwie ostatnie akcje zakończyły się sukcesem, chociaż funkcjonariusze SB dzięki swojej agenturze (tajnemu współpracownikowi o pseudonimie „Teresa”) wiedzieli, że działacze Federacji Młodzieży Walczącej planują takie przedsięwzięcie. Zmyliła ich wcześniejsza akcja przeprowadzona przez młodzieżową grupę ulotkową, działającą w ramach podziemnej grupy solidarnościowej z terenu Pragi-Południa, w której skład wchodzili Cezary Karwowski (uczeń XLVII Liceum Ogólnokształcącego im. Stanisława Wyspiańskiego w Warszawie), Jarosław Karwowski (student Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, szef grupy), Piotr Środa (student Wydziału Fizyki UW) oraz Jarosław Wrzoskowicz (uczeń XLVII LO). Umieścili oni gadałę na zwykłym wózku do rozwożenia mleka i zabezpieczyli pokrywą zamkniętą na kłódkę. Po czym przymocowali wózek łańcuchem do jednego z filarów „Uniwersamu”. Do gadały nie byli w stanie się dostać próbujący interweniować funkcjonariusze Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej, dzięki czemu w ich obecności został wyemitowany program trwający ponad pół godziny. Andrzej Czaja (zaangażowany w przygotowanie audycji) wspominał po latach, że miało wówczas dojść do zabawnej sytuacji: „Jeden z rozzłoszczonych milicjantów wskoczył na wózek i zaczął go kopać nogami. Ktoś z tłumu zawołał: »Nie nogami, panie sierżancie! Głową«, co wzbudziło powszechny śmiech”…
Dwie ostatnie akcje zakończyły się sukcesem, chociaż funkcjonariusze SB dzięki swojej agenturze (tajnemu współpracownikowi o pseudonimie „Teresa”) wiedzieli, że działacze Federacji Młodzieży Walczącej planują takie przedsięwzięcie. Zmyliła ich wcześniejsza akcja przeprowadzona przez młodzieżową grupę ulotkową, działającą w ramach podziemnej grupy solidarnościowej z terenu Pragi-Południa, w której skład wchodzili Cezary Karwowski (uczeń XLVII Liceum Ogólnokształcącego im. Stanisława Wyspiańskiego w Warszawie), Jarosław Karwowski (student Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, szef grupy), Piotr Środa (student Wydziału Fizyki UW) oraz Jarosław Wrzoskowicz (uczeń XLVII LO). Umieścili oni gadałę na zwykłym wózku do rozwożenia mleka i zabezpieczyli pokrywą zamkniętą na kłódkę. Po czym przymocowali wózek łańcuchem do jednego z filarów „Uniwersamu”. Do gadały nie byli w stanie się dostać próbujący interweniować funkcjonariusze Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej, dzięki czemu w ich obecności został wyemitowany program trwający ponad pół godziny. Andrzej Czaja (zaangażowany w przygotowanie audycji) wspominał po latach, że miało wówczas dojść do zabawnej sytuacji: „Jeden z rozzłoszczonych milicjantów wskoczył na wózek i zaczął go kopać nogami. Ktoś z tłumu zawołał: »Nie nogami, panie sierżancie! Głową«, co wzbudziło powszechny śmiech”…
Ukarani za gadałę
Nie zawsze jednak było tak zabawnie – część emisji z gadał zakończyło się wpadkami. Na przykład 3 maja 1985 r. za jej ustawienie na rusztowaniu przy katedrze św. Jana Chrzciciela przy ul. Świętojańskiej i wyemitowanie przy jej pomocy audycji został zatrzymany niespełna 21-letni Andrzej Grygo, student Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego – Akademii Rolniczej (obecnie SGGW). Kolegium ds. Wykroczeń przy Naczelniku Dzielnicy Warszawa-Śródmieście ukarało go za ten czyn dwoma miesiącami aresztu. Z kolei 10 października 1985 r. na skrzyżowaniu ulic Szpitalnej i Rutkowskiego (obecnie Chmielnej) zatrzymano działaczy Grup Oporu „Solidarni” i FMW (Pawła Łapińskiego, Jacka Szymaszka, Grzegorza Myszkę i Andrzej Stankiewicza), którzy na zlecenie szefa tzw. Programu II Radia „Solidarność”, Andrzeja Fedorowicza, mieli wyemitować kolejną audycję. Stanęli oni przed sądem.
W ręce władz wpadały czasem osoby niewinne. Tak było m.in. późną jesienią 1982 r., kiedy na warszawskich Stegnach został zatrzymany kierownik lodowiska, którego imieniny działacze GO uczcili emisją audycji. W tym przypadku – oprócz efektu propagandowego – chodziło również o rewanż na człowieku, który doniósł na Niedka, że ten w jednej z sal gimnastycznych prowadzi treningi sztuk walki...
W ręce władz wpadały czasem osoby niewinne. Tak było m.in. późną jesienią 1982 r., kiedy na warszawskich Stegnach został zatrzymany kierownik lodowiska, którego imieniny działacze GO uczcili emisją audycji. W tym przypadku – oprócz efektu propagandowego – chodziło również o rewanż na człowieku, który doniósł na Niedka, że ten w jednej z sal gimnastycznych prowadzi treningi sztuk walki...
Gadały w innych miastach
Gadały ustawiano nie tylko w stolicy. Ireneusz Adamski i Piotr Kołodziejczyk nadali przez gadałę 28 czerwca 1984 r. audycję przeznaczoną dla osób tymczasowo aresztowanych z powodów politycznych, osadzonych w więzieniu przy ul. Młyńskiej w Poznaniu. 10 listopada 1982 r. na Rynku Głównym w Krakowie z czterech głośników umieszczonych na rusztowaniach remontowanego tam budynku wyemitowano ponadpółgodzinny program. We Wrocławiu, gdzie gadały nazywano tubami nadawano w ten sposób kilkukrotnie – po raz pierwszy 1 listopada 1982 r. na cmentarzu Grabiszyńskim niedaleko grobu Kazimierza Michalczyka, zabitego podczas manifestacji 31 sierpnia tegoż roku. Łącznie takich audycji nadano w stolicy Dolnego Śląska kilkanaście, np. 30 stycznia 1984 r. u zbiegu ulic Żmigrodzkiej i Zawalnej.
Grzegorz Majchrzak