„Data, której nie sposób zapomnieć”. 17 września 1939 r. w działaniach opozycji przedsierpniowej.
czas czytania:
W latach 70. peerelowska opozycja koncentrowała się na walce o prawa człowieka oraz demokratyzację kraju. Nie zapominała jednak przy tym o przeszłości, o kultywowaniu ważnych rocznic i wydarzeń z historii Polski, a także jej odkłamywaniu. Tak było nie tylko w przypadku dziejów Polski Ludowej, ale również m.in. II wojny światowej, a szczególnie paktu Ribbentrop–Mołotow, sowieckiej inwazji na Polskę z 17 września 1939 r. oraz represji sowieckich na zajętych terenach II RP (na czele ze zbrodnią katyńską).
Pamięć o 17 września 1939 roku
O znaczeniu tej ostatniej w działalności „elementów antysocjalistycznych” – jak to określała propaganda PRL – najlepiej świadczy fakt utworzenia dwóch niezależnych instytucji, czyli Instytutu Katyńskiego w Krakowie oraz Komitetu Katyńskiego w Warszawie. Na to z kolei, jak dużą wagę przywiązywano do udziału Moskwy w „IV rozbiorze Polski”, wskazuje to, że „Biuletyn Dolnośląski” (najważniejsze pismo wydawane poza zasięgiem cenzury we Wrocławiu przed powstaniem NSZZ „Solidarność”) działalność swojego działu historycznego zainaugurowało przypomnieniem tajnego protokołu paktu Ribbentrop–Mołotow oraz artykułu z sowieckiej „Prawdy”, który został opublikowany w jego pierwszą rocznicę.

Moskwa, 23 sierpnia 1939r. Od lewej stoją: szef działu prawnego niemieckiego MSZ Friedrich Gauss, niemiecki minister spraw zagranicznych Joachim von Ribbentrop, Józef Stalin oraz ludowy komisarz (minister) spraw zagranicznych ZSRR Wiaczesław Mołotow
Materiały pochodzące z domeny publicznej, Wikimedia Commons
Jednak „Biuletyn Dolnośląski” nie był pierwszym pismem opozycyjnym, które pisało na temat „noża w plecy” z 17 września 1939 r. I tak np. w „Opinii” (wydawanej przez Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela) z 1978 r. – w rubryce Z kalendarium Polaka – pisano: „Przygotowania Rosjan do aneksji ziem polskich wymagały zmiany w polityce zagranicznej ZSRR. Pierwszy ukłon rosyjski w stronę Hitlera nastąpił 10 marca 1939 – na pięć dni przed wkroczeniem Niemiec do Pragi – kiedy to Stalin przemawiając na XVIII zjeździe partyjnym, wyraził pragnienie zmiany w stosunkach z III Rzeszą oraz zapewnił, że nie pozwoli, by ZSRR »został wciągnięty do konfliktu przez podżegaczy wojennych«. Słów tych Stalin »nie użył na wiatr« – jak później stwierdził Ribbentrop. 23 sierpnia 1939 r. w Moskwie zawarto pakt o nieagresji między Niemcami, a ZSRR […] 31 sierpnia 1939 pakt Ribbentrop–Mołotow został przez ZSRR ratyfikowany. Nazajutrz rozpoczęła się II wojna światowa”.
Z kolei w następnym numerze „Opinii” – we wspomnianej wcześniej rubryce zajęto się rocznicą sowieckiej napaści na Polskę. Stwierdzano m.in.: „Data, której nie sposób zapomnieć: 17 września 1939 roku. Dzień ataku lotnictwa niemieckiego na siedzibę Prezydenta RP – Zamek Królewski w Warszawie – siedemnastego dnia wojny prowadzonej przez hitlerowską III Rzeszę z Polską i jej sojusznikami: Francją i Wielką Brytanią. Dzień pierwszy agresji Związku Radzieckiego na krwawiącą Rzeczpospolitą”. Ukazało się również niewielkie (dwustronicowe) wydanie specjalne „Opinii Krakowskiej”, na które składał się artykuł Krzysztofa Gąsiorowskiego (publikującego pod pseudonimem Krzysztof Halicki) Wrześniowa rocznica. Pisał on w nim m.in.: „Dwu przeciw sobie miała Polska agresorów, działających w zmowie […] Wskutek tych napastniczych działań armia polska została pokonana, a terytorium kraju podzielone pomiędzy dwu okupantów, którzy natychmiast przystąpili do eksterminacji narodu polskiego”.
W związku ze zbliżającą się 40. rocznicą sowieckiej napaści na Polskę pojawiały się również pomysły, propozycje. I tak na łamach „Opinii” – z maja–czerwca 1979 r. – jeden z jej czytelników (ukryty pod inicjałami C.A.) zaproponował, aby dzień 17 września proklamować Dniem Pamięci Narodowej. „Dnia pamięci o zbrodniach popełnionych na narodzie polskim przez system radziecki. Dnia pamięci o milionach zamordowanych, zamęczonych, zamorzonych głodem, wyniszczanych chorobami w radzieckich łagrach, więzieniach, obozach jenieckich i zsyłkach” – jak pisał. Swój pomysł uzasadniał krótko: „Ofiarom faszyzmu poświęcamy miesiąc, miejmy choć dzień dla ofiar bolszewizmu”. Niestety jego wezwanie, skierowane do środowisk kombatanckich, ROPCiO, Komitetu Obrony Robotników, Polskiego Porozumienia Narodowego, a także „innych środowisk niezależnych” nie doczekało się realizacji.
Oświadczenia opozycji i dyskusje w prasie podziemnej
Nie znaczy to oczywiście, że opozycja nie pamiętała o tej rocznicy – specjalne, okolicznościowe oświadczenia wydało, niezależnie od siebie – kilka organizacji opozycyjnych. Najgłośniejsze z nich było to sygnowane przez działaczy Komitetu Obrony Robotników. Tym bardziej, że cytowano je nie tylko w kraju (na łamach pism drugoobiegowych, zwłaszcza wydawanych przez KOR), ale również na Zachodzie (za pośrednictwem polskich rozgłośni radiowych, zwłaszcza Radia Wolna Europa). Przypominano w nim krajowej, a – w zdecydowanie większym stopniu – światowej opinii publicznej o zbrodniach popełnionych przez obu okupantów (niemieckiego i sowieckiego) na ludności Rzeczypospolitej w latach 1939–1945. A także jak naprawdę wyglądał początek II wojny światowej. Stwierdzano: „Dnia 1 września 1979 minęła 40 rocznica agresji Niemiec hitlerowskich na Polskę. Dnia 17 września mija 40 rocznica zaatakowania naszego kraju przez Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. W ten sposób 40 lat temu zaczęła się II wojna światowa”. Nie zapominano przy tym dodać, że umożliwił to układ Ribbentrop–Mołotow, który „stał się przesłanką dokonania przez Niemcy hitlerowskie i ZSRR rozbioru Polski”.
Oświadczenia rocznicowe wydały również Komitet Porozumienia na Rzecz Samostanowienia Narodu oraz Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela, z kolei Konfederacja Polski Niepodległej przyjęła specjalną rezolucję. W tej ostatniej sygnowanej przez Radę Polityczną KPN stwierdzano m.in.: „Napaść ZSRR stała się główną przyczyną klęski Polski w kampanii 1939 roku i następnej wieloletniej okupacji kraju”. Podobnie jak w oświadczeniu KOR przypominano w niej również zbrodnie sowieckie, których symbolem – jak stwierdzano – jest „bezprzykładny mord w Katyniu”. Tak na marginesie – do zbrodni tych działacze KPN zaliczali również umożliwienie Niemcom zdławienia powstania warszawskiego i przeprowadzenia masakry ludności cywilnej stolicy.
Wracając do prasy wychodzącej poza zasięgiem cenzury, niewątpliwie warto wspomnieć o dyskusji, jaką wywołał tekst Jerzego Łojka (napisany pod pseudonimem Leopold Jerzewski), który został opublikowany na łamach „Głosu” (wydawanego z inicjatywy Komitetu Obrony Robotników) jeszcze pod koniec 1978 r. i wywołał w kolejnych miesiącach 1979 r. burzliwą polemikę w tym nielegalnie wydawanym czasopiśmie. Adwersarzom Łojka nie spodobał się przede wszystkim jego krytyczny stosunek do postawy władz II RP we wrześniu 1939 r. Oczywiście ukazywały się również artykuły rocznicowe. I tak np. na łamach „Gazety Polskiej” (organu ROPCiO) skomentowano dyskusję dwóch partyjnych historyków (Włodzimierza Kowalskiego i Mariana Wojciechowskiego), którzy na ekranach komunistycznej telewizji usprawiedliwiali sowiecką agresję. Pisano o niej m.in.: „W tej dyskusji pseudonaukowej, paradzie fałszu i łamańców myślowych – nie było ani słowa o tajnym protokole do paktu Ribbentrop–Mołotow, o odezwach sowieckich komunistów, o antypolskich komentarzach moskiewskiej »Prawdy«”. I podsumowywano: „Impreza była żałosna, a jej skutki odwrotne wobec intencji propagandowych”, bo, co warto przypomnieć, była ona fragmentem szerszej kampanii władz peerelowskich, które postanowiły przerwać – wobec działań opozycji – wieloletnie milczenie na temat sowieckiej agresji z 1939 r.
Wracając do prasy wychodzącej poza zasięgiem cenzury, niewątpliwie warto wspomnieć o dyskusji, jaką wywołał tekst Jerzego Łojka (napisany pod pseudonimem Leopold Jerzewski), który został opublikowany na łamach „Głosu” (wydawanego z inicjatywy Komitetu Obrony Robotników) jeszcze pod koniec 1978 r. i wywołał w kolejnych miesiącach 1979 r. burzliwą polemikę w tym nielegalnie wydawanym czasopiśmie. Adwersarzom Łojka nie spodobał się przede wszystkim jego krytyczny stosunek do postawy władz II RP we wrześniu 1939 r. Oczywiście ukazywały się również artykuły rocznicowe. I tak np. na łamach „Gazety Polskiej” (organu ROPCiO) skomentowano dyskusję dwóch partyjnych historyków (Włodzimierza Kowalskiego i Mariana Wojciechowskiego), którzy na ekranach komunistycznej telewizji usprawiedliwiali sowiecką agresję. Pisano o niej m.in.: „W tej dyskusji pseudonaukowej, paradzie fałszu i łamańców myślowych – nie było ani słowa o tajnym protokole do paktu Ribbentrop–Mołotow, o odezwach sowieckich komunistów, o antypolskich komentarzach moskiewskiej »Prawdy«”. I podsumowywano: „Impreza była żałosna, a jej skutki odwrotne wobec intencji propagandowych”, bo, co warto przypomnieć, była ona fragmentem szerszej kampanii władz peerelowskich, które postanowiły przerwać – wobec działań opozycji – wieloletnie milczenie na temat sowieckiej agresji z 1939 r.
Niezależne obchody rocznicy sowieckiej agresji na Polskę
Oczywiście działacze opozycji nie ograniczali się – w związku z jej 40. rocznicą – do artykułów w prasie oraz rocznicowych oświadczeń. Organizowali czy też – jeśli wierzyć Służbie Bezpieczeństwa – „jedynie” próbowali organizować jej obchody. Jak stwierdzano później w jednym z dokumentów MSW: „Z okazji rocznicy 17 września elementy antysocjalistyczne, głównie ze środowiska nowo powołanej KPN oraz innych odłamów środowiska ROPCiO przygotowywały spektakularne imprezy o wybitnie antyradzieckim charakterze w Warszawie, Gdańsku, Łodzi i innych ośrodkach kraju, planując manifestacyjne przemarsze, składanie wieńców w miejscach pamięci narodowej, kolportaż okolicznościowych materiałów propagandowych”. I chwalono się, nieco zresztą na wyrost: „W wyniku podjętych przez organa porządku i bezpieczeństwa publicznego przedsięwzięć profilaktycznych i prewencyjnych udaremniono całkowicie zamiary przeprowadzenia tych imprez”. Nie sposób jednak nie zauważyć, że zdecydowanie bardziej udane okazały się manifestacje organizowane przez opozycję z okazji 40. rocznicy napaści Niemiec, a nie przypadającej nieco ponad dwa tygodnie później agresji sowieckiej.
Sukces Służby Bezpieczeństwa nie był z pewnością pełen. Nie udało się jej np. uniemożliwić rozrzucenia „70 ulotek o treści antyradzieckiej” 16 września 1979 r. we Wrocławiu czy rozlepienia 16–17 września na murach katedry i kościoła św. Anny w Warszawie „ulotek o akcentach antyradzieckich nawiązujących do daty 17 września 1979 r.”. Podobnie nie przeszkodzono dwóm toruńskim licealistom (Cezaremu Michalskiemu i Rafałowi Sadowskiemu) – założycielom konspiracyjnej Młodzieżowej Organizacji Demokratycznej – w rozrzuceniu ulotek na terenie jednego z liceów ogólnokształcących w Toruniu. Z kolei w nocy z 16 na 17 września 1979 r. nieznani sprawcy na murze radzieckiej misji wojskowej w Warszawie wykonali napis „Przypominamy rok 1939”.
„Czujni” funkcjonariusze SB w ramach przeciwdziałania próbom organizowania obchodów 40. rocznicy inwazji sowieckiej na Polskę zatrzymali – jak później podsumowywano – 21 „aktywistów grup antysocjalistycznych”, dokonali 23 przeszukań osobistych i pomieszczeń, zakwestionowali 3 tys. „nielegalnych wydawnictw”, a także 600 okolicznościowych ulotek. Posypały się inne represje, np. Adam Wojciechowski – zatrzymany profilaktycznie przed obchodami rocznicowymi 15 września 1979 r. w domu ojca – został ukarany dwa dni później przez Kolegium ds. Wykroczeń Dzielnicowej Rady Narodowej Warszawa-Śródmieście dwoma miesiącami aresztu za to, że rzekomo głośnym krzykiem „zakłócał porządek publiczny”. Nie powstrzymało to oczywiście działaczy opozycji od organizowania niezależnych obchodów sowieckiej inwazji na Polskę z 1939 r. w kolejnych latach, choć od 1980 r. data 17 września nabrała jeszcze innego, bardziej radosnego znaczenia. W tym dniu związkowcy zebrani w Gdańsku zdecydowali o utworzeniu jednego, ogólnopolskiego związku – NSZZ „Solidarność”.
Grzegorz Majchrzak– Biuro Badań Historycznych IPN