Artykuły
II wojna światowa 1939-1945
Społeczeństwo
Wojny
Biografie
Nauczyciele
Dorośli
Licealiści
Studenci
Akcja pod Arsenałem
czas czytania:

Brawurowa operacja polskich harcerzy
26 marca 1943 roku oddział Szarych Szeregów, konspiracyjnej organizacji Związku Harcerstwa Polskiego, przeprowadził w Warszawie spektakularną akcję, w wyniku której uwolniono podharcmistrza Jana Bytnara „Rudego” i dwudziestu innych więźniów przewożonych z siedziby Gestapo do więzienia Pawiak. Dzień później Niemcy rozstrzelali w odwecie 140 więźniów – Polaków i Żydów.
"To prawda, że tych wszystkich naprawdę wielkich i ważnych nie odbijano, ale Rudego musimy odbić" – tak motywację harcerzy opisał w Kamieniach na szaniec jeden z przywódców organizacji, Aleksander Kamiński. Książka ukazała się po raz pierwszy w lipcu 1943 roku, unieśmiertelniła akcję pod Arsenałem i od lat stanowi jedną z najchętniej czytanych lektur szkolnych w Polsce.
Szare Szeregi
Szare Szeregi zostały powołane 27 września 1939 roku przez członków Naczelnej Rady Harcerskiej.
W tym samym dniu została powołana Służba Zwycięstwu Polski, zastąpiona później przez Związek Walki Zbrojnej, a następnie przez Armię Krajową. Tak powstało Polskie Państwo Podziemne, które z uwagi na rozbudowane struktury i zakres prowadzonych w konspiracji prac stanowiło fenomen w skali światowej.
W tym samym dniu została powołana Służba Zwycięstwu Polski, zastąpiona później przez Związek Walki Zbrojnej, a następnie przez Armię Krajową. Tak powstało Polskie Państwo Podziemne, które z uwagi na rozbudowane struktury i zakres prowadzonych w konspiracji prac stanowiło fenomen w skali światowej.
Grupy Szturmowe Szarych Szeregów zrzeszały harcerzy powyżej osiemnastego roku życia i specjalizowały się w akcjach bojowych i dywersyjnych. Od listopada 1942 roku liczące około 300 osób ugrupowanie było formalnie podporządkowane Kierownictwu Dywersji (tzw. Kedyw) Komendy Głównej Armii Krajowej. W Warszawie działały cztery hufce: Centrum (dowodzony przez Tadeusza Zawadzkiego "Zośkę"), Południe (dowodzony przez Jana Bytnara "Rudego"), Wola (dowodzony przez Jana Kopałkę) oraz Praga (dowodzony przez Henryka Ostrowskiego). Pierwszym naczelnikiem harcerskiej organizacji był Florian Marciniak, który brał udział w przygotowaniach akcji pod Arsenałem. Niespełna dwa miesiące później sam został aresztowany przez Gestapo. Towarzysze próbowali go odbić, ale tym razem planowane działania okazały się nieskuteczne. Naczelnik został zamordowany w obozie Gross-Rosen. Jego ciała nigdy nie odnaleziono.
Przygotowania do odbicia „Rudego”
Akcja odbicia "Rudego" została zaplanowana przez "Zośkę", a jej dowódcą był Stanisław Broniewski "Orsza". W przeciwieństwie do Bytnara i Zawadzkiego, którzy zginęli w 1943 roku, Broniewski przeżył wojnę, a po aresztowaniu Marciniaka został naczelnikiem Szarych Szeregów. W jednym z wywiadów wspominał: "Mimo lat, jakie upłynęły od tych chwil, wydaje mi się, że pamiętam dobrze wszystkie szczegóły tej akcji. Cały nasz wysiłek, całą wolę działania skupiliśmy wówczas na jednym: odbiciu naszego kolegi i przyjaciela".
"Rudy" i jego ojciec Stanisław zostali aresztowani 23 marca 1943 roku. W mieszkaniu znaleziono materiały świadczące o działalności dywersyjnej. Młodszy z Bytnarów od dwóch lat działał w Szarych Szeregach, ukończył szkołę podchorążych Armii Krajowej, dowodził hufcem Południe i brał udział w akcjach Organizacji Małego Sabotażu "Wawer", która m.in. wieszała tabliczki z antyniemieckimi nazwami ulic, malowała w miejscach publicznych charakterystyczne kotwice Polski Walczącej, zdejmowała tablice wieszane przez okupantów. Dla aresztowanego liczyła się każda godzina. W siedzibie Gestapo przy alei Szucha był brutalnie bity. Do zrozpaczonej matki "Rudego" przyjechał Maciej "Alek" Dawidowski, który zdradził: "Proszę pani, my jesteśmy przygotowani. My go chcemy odbić". Kobieta zdawała sobie sprawę, że to szaleństwo, ale odrzekła: "Żeby wam się to udało".
"Rudy" i jego ojciec Stanisław zostali aresztowani 23 marca 1943 roku. W mieszkaniu znaleziono materiały świadczące o działalności dywersyjnej. Młodszy z Bytnarów od dwóch lat działał w Szarych Szeregach, ukończył szkołę podchorążych Armii Krajowej, dowodził hufcem Południe i brał udział w akcjach Organizacji Małego Sabotażu "Wawer", która m.in. wieszała tabliczki z antyniemieckimi nazwami ulic, malowała w miejscach publicznych charakterystyczne kotwice Polski Walczącej, zdejmowała tablice wieszane przez okupantów. Dla aresztowanego liczyła się każda godzina. W siedzibie Gestapo przy alei Szucha był brutalnie bity. Do zrozpaczonej matki "Rudego" przyjechał Maciej "Alek" Dawidowski, który zdradził: "Proszę pani, my jesteśmy przygotowani. My go chcemy odbić". Kobieta zdawała sobie sprawę, że to szaleństwo, ale odrzekła: "Żeby wam się to udało".
Wywiad Szarych Szeregów ustalił datę przewozu "Rudego" z alei Szucha na Pawiak – największe niemieckie więzienie w Generalnym Gubernatorstwie. Na miejsce akcji wybrano zbieg ulic Bielańskiej, Długiej i Nalewki, w pobliżu budynku dawnego Arsenału. Musiał to być punkt oddalony od niemieckich posterunków, a jednocześnie dość ruchliwy, by umożliwić szybką ucieczkę. Samochód miał zostać zatrzymany przez zespół uzbrojony w butelki zapalające. W gotowości były zespoły z bronią maszynową i granatami oraz członkowie grup zabezpieczających. Jako że akcja miała być pierwszą operacją na taką skalę, obawiano się odwetu i dlatego ostateczną zgodę miało podjąć dowództwo Kedywu. Okazało się jednak, że kierownictwo przebywało poza Warszawą. "Orsza" miał zasadnicze wątpliwości:
"Dla mnie, jako dla dowódcy, sam moment walki to nie wszystko. Obok tego były jeszcze inne sprawy, takie jak decyzja podjęcia samej akcji, jej plan. Zwłaszcza sprawa decyzji. […] Z jednej strony był wpływ zespołu, uczuć oddziału, z drugiej: konieczność chłodnego poczucia odpowiedzialności za miasto, za Warszawę. Tego rodzaju rozmiar akcji był pierwszym wydarzeniem zbrojnym na terenie Warszawy od czasów jej oblężenia. Trudno nam było przewidzieć, w jaki sposób zachowa się okupant, jakie spowoduje to represje, w jaki sposób zareaguje ludność i jak w ogóle przebiegnie cała akcja".
"Dla mnie, jako dla dowódcy, sam moment walki to nie wszystko. Obok tego były jeszcze inne sprawy, takie jak decyzja podjęcia samej akcji, jej plan. Zwłaszcza sprawa decyzji. […] Z jednej strony był wpływ zespołu, uczuć oddziału, z drugiej: konieczność chłodnego poczucia odpowiedzialności za miasto, za Warszawę. Tego rodzaju rozmiar akcji był pierwszym wydarzeniem zbrojnym na terenie Warszawy od czasów jej oblężenia. Trudno nam było przewidzieć, w jaki sposób zachowa się okupant, jakie spowoduje to represje, w jaki sposób zareaguje ludność i jak w ogóle przebiegnie cała akcja".
Przywódcy Szarych Szeregów musieli brać również pod uwagę życie młodych ludzi, którzy zostali zaangażowani w walkę. Jak się okazało, nie wszyscy wrócili z niej żywi. Pierwsza akcja, planowana na 23 marca 1943 roku, została w ostatniej chwili odwołana ze względu na brak decyzji AK. Kolejna szansa pojawiła się trzy dni później. Do "Orszy" trafiła zgoda majora Jana Kiwerskiego z Kedywu oraz informacja o kolejnym transporcie "Rudego" z alei Szucha na Pawiak. Kluczową rolę odegrał Zygmunt "Wesoły" Kaczyński, który jako sprzedawca słodyczy firmy Wedel przebywał w siedzibie Gestapo i obserwował na korytarzach skatowanego przez Niemców młodego Bytnara.
Przebieg akcji
Akcja, która przeszła do historii pod nazwą "akcji pod Arsenałem", nosiła kryptonim "Meksyk".
Zaangażowanych było w nią 28 osób z konspiracji. Decydujące minuty były niezwykle nerwowe. Jak opowiadał Lech "Katoda" Suski: "W pewnym momencie spostrzegłem, że od strony ulicy Długiej nadjeżdża niemiecki patrol policyjny na motocyklach. Nie wiedziałem, co zrobić, czy puścić ich wolno, czy zacząć strzelać. Decyzja była bardzo trudna. To był jeden z najtrudniejszych momentów mojego życia". Strzał nie padł. Patrol się oddalił.
Była godzina siedemnasta 26 marca 1943 roku. Więźniarka z półżywym "Rudym" zbliżała się do Arsenału, jadąc z dużą prędkością. Gdy niespodziewanie pojawił się w okolicy policjant, oddział "Orszy" i "Zośki" szybko przeszedł od planu do improwizacji. Samochód został zatrzymany po obrzuceniu butelkami zapalającymi i wymianie ognia z Niemcami. Dowódca relacjonował po latach przebieg akcji:
"Najwyraźniej rysuje mi się w pamięci obraz grupki uwolnionych. Grupki biegnącej, w kilka sekund po otworzeniu więźniarki, w moim kierunku, na skos przez jezdnię. Muszę powiedzieć, że trudno zapomnieć fizycznie odczuwalną falę radości, która uderzyła w momencie, jak spostrzegłem tę grupkę".
Zaangażowanych było w nią 28 osób z konspiracji. Decydujące minuty były niezwykle nerwowe. Jak opowiadał Lech "Katoda" Suski: "W pewnym momencie spostrzegłem, że od strony ulicy Długiej nadjeżdża niemiecki patrol policyjny na motocyklach. Nie wiedziałem, co zrobić, czy puścić ich wolno, czy zacząć strzelać. Decyzja była bardzo trudna. To był jeden z najtrudniejszych momentów mojego życia". Strzał nie padł. Patrol się oddalił.
Była godzina siedemnasta 26 marca 1943 roku. Więźniarka z półżywym "Rudym" zbliżała się do Arsenału, jadąc z dużą prędkością. Gdy niespodziewanie pojawił się w okolicy policjant, oddział "Orszy" i "Zośki" szybko przeszedł od planu do improwizacji. Samochód został zatrzymany po obrzuceniu butelkami zapalającymi i wymianie ognia z Niemcami. Dowódca relacjonował po latach przebieg akcji:
"Najwyraźniej rysuje mi się w pamięci obraz grupki uwolnionych. Grupki biegnącej, w kilka sekund po otworzeniu więźniarki, w moim kierunku, na skos przez jezdnię. Muszę powiedzieć, że trudno zapomnieć fizycznie odczuwalną falę radości, która uderzyła w momencie, jak spostrzegłem tę grupkę".
"Zośka" opisał w pamiętniku moment, kiedy zobaczył swojego przyjaciela: "W tyle wozu ukazuje się Janek. Porwaliśmy go na ręce. Każde dotknięcie go przez nas wywoływało krzyk bólu. Patrzył na mnie olbrzymimi, szeroko rozwartymi oczami. Na twarzy malował się uśmiech poprzez skurcz bólu". Mimo udzielonej pomocy "Rudy" nie przeżył – zbyt brutalnie skatowali go Niemcy. Zmarł 30 marca 1943 roku. Dwóch innych uczestników akcji, w tym "Alek", zostało ciężko rannych i zmarło po kilku dniach. Jedna osoba z zespołu została schwytana i rozstrzelana. Po stronie niemieckiej było czterech zabitych i kilku rannych. Po zakończeniu operacji wywiad Szarych Szeregów poinformował, że dwoma oficerami najlepiej zorientowanymi w działalności organizacji byli kaci Bytnara: SS-Oberscharführer Herbert Schulz i SS-Rottenführer Ewald Lange. Obaj zostali w maju 1943 roku zastrzeleni na ulicy przez polskich egzekutorów.
* * *
W 1943 roku "Zośka" i "Rudy" mieli po 22 lata. Józef Zawadzki – przed wojną profesor i rektor Politechniki Warszawskiej – widział w synu Tadeuszu "typ, jaki w najśmielszych marzeniach wyobrazić sobie chciałem. Jako typ nowej młodzieży, która nową, lepszą Polskę budować będzie. Widzę w nim, tak rzadko niestety spotykane, połączenie głębi duchowej, czystych intencji, czystego życia z umiejętnością brania życia w garść i nieprzeciętnym talentem organizacyjnym i wychowawczym".
Nie było mu jednak dane budowanie nowej Polski. Poległ w ataku na niemiecką strażnicę 21 sierpnia 1943 roku. Jego pamiętnik posłużył Aleksandrowi Kamińskiemu do napisania Kamieni na szaniec. Ojciec "Rudego" – nauczyciel i były żołnierz Legionów Polskich – został na Pawiaku, skąd wywieziono go do KL Auschwitz. Został zastrzelony przez SS w trakcie ewakuacji obozu w styczniu 1945 roku.
Nie było mu jednak dane budowanie nowej Polski. Poległ w ataku na niemiecką strażnicę 21 sierpnia 1943 roku. Jego pamiętnik posłużył Aleksandrowi Kamińskiemu do napisania Kamieni na szaniec. Ojciec "Rudego" – nauczyciel i były żołnierz Legionów Polskich – został na Pawiaku, skąd wywieziono go do KL Auschwitz. Został zastrzelony przez SS w trakcie ewakuacji obozu w styczniu 1945 roku.
Piotr Bejrowski