Artykuły
PRL 1944–1989
II Rzeczpospolita 1918-1939
II wojna światowa 1939-1945
Społeczeństwo
Wojny
Biografie
Nauczyciele
Dorośli
Licealiści
Studenci
Józef Mackiewicz
Pisarz kontra świat
czas czytania:
Był nieprzejednanym antykomunistą, upartym i konsekwentnym w głoszonych poglądach. Perspektywy etniczna, narodowa i klasowa przesuwały się na daleki plan, gdy chodziło o wolność jednostki. Dlatego najwięcej empatii miał dla przegranych, o których świat po II wojnie światowej nie pamiętał.
Żywot emigranta
„Jestem za ścisłością, gdyż wydaje mi się, że jedynie prawda jest ciekawa. Ale jednocześnie prawda jest z reguły bardziej bogata, i wielostronna, i barwna niż wykoncypowane jej przeróbki. [...] Prawda bywa też z reguły bardziej wstrząsająca, bardziej ponura czy bardziej podniecająca, bardziej »sensacyjna« i bardziej »kryminalna« od wymyślnych sensacyjnych i kryminalnych powieści [...]. Albowiem ambicją moją było zawsze oddać prawdę jak najbardziej dokładną, chociażby z narażeniem na zły humor tych, którym jest ona nie na rękę” – pisał Józef Mackiewicz w 1973 r.
Józef Mackiewicz urodził się w Sankt Petersburgu 1 kwietnia 1902 r. w zubożałej rodzinie szlacheckiej. Mając siedemnaście lat, zgłosił się na ochotnika i wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Po wojnie wybrał studia przyrodnicze, których z przyczyn finansowych nie ukończył, zdecydował więc, że zostanie dziennikarzem. Wkrótce zaczął publikować w konserwatywnym wileńskim dzienniku „Słowo”, którego redaktorem naczelnym był jego starszy brat, Stanisław Cat-Mackiewicz. Rozwijającą się karierę przerwał wybuch II wojny światowej. Jego rodzinna Wileńszczyzna znalazła się pod okupacją sowiecką. Po przekazaniu przez Sowietów władzy w Wilnie Litwinom Mackiewicz został objęty zakazem publikowania. Żyli z żoną, Barbarą Toporską, w nędzy, a on sam pracował jako drwal i woźnica. Po zajęciu miasta przez Niemców latem 1941 r. kategorycznie odmówił pisania dla prasy wydawanej przez nazistów.
Po wojnie znalazł się na emigracji. Poszukiwał swego miejsca, by ostatecznie osiąść w Monachium. Dzieła Mackiewicza były w Polsce rządzonej przez komunistów objęte bezwzględnym zakazem publikacji. Jeżeli wymieniano jego nazwisko, to jedynie w kontekście oskarżeń o kolaborację z Niemcami w czasie II wojny światowej. Zarzut ten padł po raz pierwszy w 1942 r. Koronnym dowodem na to miała być sprawa współpracy z gadzinowym wileńskim „Gońcem Codziennym”. Polskie podziemie na podstawie dość mglistych dowodów wydało na pisarza wyrok śmierci, do którego wykonania wyznaczono Sergiusza Piaseckiego, wybitnego pisarza o awanturniczym życiorysie, w czasie wojny żołnierza Armii Krajowej. Piasecki odmówił zastrzelenia Józefa Mackiewicza, a komendant Okręgu Wileńskiego AK, ppłk Aleksander Krzyżanowski, zadecydował o uniewinnieniu pisarza.
Część tych zarzutów aż do śmierci autora Kontry była jednak powtarzana nawet przez wpływowe osobistości polskiej emigracji, bardzo wyczulonej na punkcie zdrady sprawy polskiej. W praktyce chodziło o dyskredytację zdecydowanie antykomunistycznych poglądów Mackiewicza, a w tle pojawił się też motyw działalności agentury sowieckiej, dążącej do wyeliminowania niewygodnego pisarza ze świadomości czytelników. Niezależnie od tego oponenci pisarza nie raz wypominali kontrowersje towarzyszące rzekomej kolaboracji. Po latach historyk literatury Włodzimierz Bolecki drobiazgowo opisał tę sprawę i obalił ciążące na pisarzu oskarżenia.
Na emigracji żył z żoną bardzo skromnie, utrzymując się głównie ze skromnych honorariów autorskich. Gdy otrzymał od „Kultury” paryskiej nagrodę, która dawała szansę podreperowania budżetu, odmówił, tłumacząc to budzącym jego sprzeciw uzasadnieniem werdyktu. W ten radykalny sposób dał dowód swego przywiązania do jasnego systemu wartości oraz uczciwości względem innych i samego siebie, a także opiewanego w jego piśmiennictwie przekonania, że najważniejsza jest suwerenność jednostki. I jest ona bezwarunkowa.
Po wojnie znalazł się na emigracji. Poszukiwał swego miejsca, by ostatecznie osiąść w Monachium. Dzieła Mackiewicza były w Polsce rządzonej przez komunistów objęte bezwzględnym zakazem publikacji. Jeżeli wymieniano jego nazwisko, to jedynie w kontekście oskarżeń o kolaborację z Niemcami w czasie II wojny światowej. Zarzut ten padł po raz pierwszy w 1942 r. Koronnym dowodem na to miała być sprawa współpracy z gadzinowym wileńskim „Gońcem Codziennym”. Polskie podziemie na podstawie dość mglistych dowodów wydało na pisarza wyrok śmierci, do którego wykonania wyznaczono Sergiusza Piaseckiego, wybitnego pisarza o awanturniczym życiorysie, w czasie wojny żołnierza Armii Krajowej. Piasecki odmówił zastrzelenia Józefa Mackiewicza, a komendant Okręgu Wileńskiego AK, ppłk Aleksander Krzyżanowski, zadecydował o uniewinnieniu pisarza.
Część tych zarzutów aż do śmierci autora Kontry była jednak powtarzana nawet przez wpływowe osobistości polskiej emigracji, bardzo wyczulonej na punkcie zdrady sprawy polskiej. W praktyce chodziło o dyskredytację zdecydowanie antykomunistycznych poglądów Mackiewicza, a w tle pojawił się też motyw działalności agentury sowieckiej, dążącej do wyeliminowania niewygodnego pisarza ze świadomości czytelników. Niezależnie od tego oponenci pisarza nie raz wypominali kontrowersje towarzyszące rzekomej kolaboracji. Po latach historyk literatury Włodzimierz Bolecki drobiazgowo opisał tę sprawę i obalił ciążące na pisarzu oskarżenia.
Na emigracji żył z żoną bardzo skromnie, utrzymując się głównie ze skromnych honorariów autorskich. Gdy otrzymał od „Kultury” paryskiej nagrodę, która dawała szansę podreperowania budżetu, odmówił, tłumacząc to budzącym jego sprzeciw uzasadnieniem werdyktu. W ten radykalny sposób dał dowód swego przywiązania do jasnego systemu wartości oraz uczciwości względem innych i samego siebie, a także opiewanego w jego piśmiennictwie przekonania, że najważniejsza jest suwerenność jednostki. I jest ona bezwarunkowa.
Nad mogiłami w Katyniu
Po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej w 1941 r. doszło do odkrycia masowych grobów Polaków zabitych przez NKWD wiosną 1940 r. W wyniku ludobójczej zbrodni Sowieci wymordowali blisko 22 tys. polskich jeńców, w tym 10 tys. oficerów. Celem operacji, zatwierdzonej przez Stalina, było wyniszczenie intelektualnej i wojskowej elity oraz zapobieżenie jej udziału w przyszłej odbudowie państwowości polskiej. Niemcy postanowili wykorzystać tę zbrodnię do własnych celów propagandowych i 11 kwietnia 1943 r. rozpoczęli prace ekshumacyjne. Kilka dni później rząd gen. Władysława Sikorskiego zwrócił się o pomoc do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, ale Stalin zablokował interwencję tej organizacji. Niemcy powołali więc własną Międzynarodową Komisję Lekarską, w której skład powołano ekspertów z różnych krajów, m.in. z Francji, Anglii i Stanów Zjednoczonych. Za zgodą polskiego rządu na uchodźstwie oraz podziemia niepodległościowego w kraju w pracach Komisji uczestniczyło też kilku Polaków, wśród nich Józef Mackiewicz, Ferdynand Goetel oraz – z ramienia kard. Adama Sapiehy – ks. Stanisław Jasiński.
W rezultacie Mackiewicz – również za zgodą polskiego rządu – udzielił wydawanemu przez Niemców „Gońcowi Codziennemu” wywiadu-relacji (Widziałem na własne oczy), na temat ekshumacji. Zdecydowano się na ten krok, ponieważ koncesjonowana przez okupanta prasa miała znacznie większy zasięg oddziaływania aniżeli polska prasa wydawana w podziemiu.
Mackiewicz do sprawy Katynia wracał później wielokrotnie. W 1948 r. w Londynie ukazał się obszerny raport z przedmową gen. Władysława Andersa, zatytułowany Zbrodnia katyńska w świetle dokumentów. Główny wkład w opracowanie tej publikacji miał Mackiewicz, choć za zgodą autora jego nazwisko nie zostało wymienione. Rok później wydano inną głośną książkę Katyń. Zbrodnia bez sądu i kary, którą wkrótce przetłumaczono na wiele języków – w 1951 r. ukazała się po angielsku jako The Katyn Wood Murders i była pierwszą książką poświęconą zbrodni katyńskiej w tym języku. Kilka miesięcy po jej wydaniu Mackiewicz został wezwany na przesłuchanie przed tzw. Komisją Maddena, powołaną przez Kongres Stanów Zjednoczonych do zbadania zbrodni na polskich oficerach.
W rezultacie Mackiewicz – również za zgodą polskiego rządu – udzielił wydawanemu przez Niemców „Gońcowi Codziennemu” wywiadu-relacji (Widziałem na własne oczy), na temat ekshumacji. Zdecydowano się na ten krok, ponieważ koncesjonowana przez okupanta prasa miała znacznie większy zasięg oddziaływania aniżeli polska prasa wydawana w podziemiu.
Mackiewicz do sprawy Katynia wracał później wielokrotnie. W 1948 r. w Londynie ukazał się obszerny raport z przedmową gen. Władysława Andersa, zatytułowany Zbrodnia katyńska w świetle dokumentów. Główny wkład w opracowanie tej publikacji miał Mackiewicz, choć za zgodą autora jego nazwisko nie zostało wymienione. Rok później wydano inną głośną książkę Katyń. Zbrodnia bez sądu i kary, którą wkrótce przetłumaczono na wiele języków – w 1951 r. ukazała się po angielsku jako The Katyn Wood Murders i była pierwszą książką poświęconą zbrodni katyńskiej w tym języku. Kilka miesięcy po jej wydaniu Mackiewicz został wezwany na przesłuchanie przed tzw. Komisją Maddena, powołaną przez Kongres Stanów Zjednoczonych do zbadania zbrodni na polskich oficerach.
Bezkompromisowy antykomunista
Mackiewicz był przede wszystkim piewcą wolności jednostki. Wydaje się, że właśnie w wieku XX, tak silnie naznaczonym totalitaryzmami ograniczającymi myśl niezależną, jego głos powinien nie tylko być dobrze zrozumiany, lecz także stać się częścią szerokiego dyskursu. Tak się jednak nie stało. W burzliwym stuleciu akcentował perspektywę uniwersalną. Dlatego pytany o narodowość ostentacyjnie podawał: „antykomunista”. Postawa ta zyskała rangę tożsamości odrzucającej europejskie nacjonalizmy i każdą formę totalitarnego zamachu na wolność człowieka.
Adwersarze szybko spłycili jego myśl do tych z kategorii nieprzejednanego antykomunizmu nieuznającego kompromisów. Mackiewicz z komunistami rzeczywiście dyskutować nie zamierzał, krytykował też postulat dialogu z tą ideologią. Zwolennicy tego dialogu naiwnie wierzyli, że w ten sposób uda się zaprowadzić pokojową koegzystencję i oddalić widmo wojny totalnej. Obojętnie, czy w wersji radykalnej, stalinowskiej, czy taż łagodniejszej, w wydaniu Chruszczowa i jego następców, komunizm miał według Mackiewicza charakter niezaprzeczalnie ekspansywny.
Mackiewicz nie analizował kolejnych etapów degeneracji i modyfikacji systemu, toteż na tle cennych obserwacji, czynionych chociażby przez wybitnych polskich sowietologów, mógł uchodzić niemal za ignoranta. Wizji tych nie lekceważył, lecz podkreślał, że niezależnie od przybranej maski rdzeń zbrodniczej ideologii pozostaje taki sam. To oryginalny i wart odnotowania pogląd, zwłaszcza w kontekście romansu ludzi kultury i polityki na zachodzie z różnymi formami komunizmu. Jego zdaniem, Zachód popełnił błąd logiczny, traktując komunizm jako wytwór mniej cywilizowanego, wręcz barbarzyńskiego Wschodu. Zbrodnicza ideologia nie narodziła się w Rosji, lecz została tam przeniesiona z Europy Zachodniej i jako taka miała wymiar ponadnarodowy – przypominał pisarz. Carobójstwo, którego bolszewicy dopuścili się w 1917 r., nie było typowym obaleniem panującej zdegenerowanej władzy, ale brutalnym zamachem na odwieczny porządek świata. Mackiewicz nie utożsamiał więc komunizmu z rosyjskością, przeciwnie – uważał go za jej zaprzeczenie na wszystkich płaszczyznach, począwszy od religijnej i politycznej, na psychologicznej skończywszy.
Dla większości jego przeciwników opinia ta była nie do przyjęcia – również większość polskich emigrantów nie chciała zaakceptować tej perspektywy. Rosja była bowiem traktowana jako synonim ucisku, dławienia polskich dążeń niepodległościowych, polityki wynaradawiania i represji, dlatego uważano Sowiety za sukcesora i kontynuatora polityki tyranii. Mackiewicz podkreślał, że to Rosja stała się pierwszą ofiarą zbrodniczego systemu.
Adwersarze szybko spłycili jego myśl do tych z kategorii nieprzejednanego antykomunizmu nieuznającego kompromisów. Mackiewicz z komunistami rzeczywiście dyskutować nie zamierzał, krytykował też postulat dialogu z tą ideologią. Zwolennicy tego dialogu naiwnie wierzyli, że w ten sposób uda się zaprowadzić pokojową koegzystencję i oddalić widmo wojny totalnej. Obojętnie, czy w wersji radykalnej, stalinowskiej, czy taż łagodniejszej, w wydaniu Chruszczowa i jego następców, komunizm miał według Mackiewicza charakter niezaprzeczalnie ekspansywny.
Mackiewicz nie analizował kolejnych etapów degeneracji i modyfikacji systemu, toteż na tle cennych obserwacji, czynionych chociażby przez wybitnych polskich sowietologów, mógł uchodzić niemal za ignoranta. Wizji tych nie lekceważył, lecz podkreślał, że niezależnie od przybranej maski rdzeń zbrodniczej ideologii pozostaje taki sam. To oryginalny i wart odnotowania pogląd, zwłaszcza w kontekście romansu ludzi kultury i polityki na zachodzie z różnymi formami komunizmu. Jego zdaniem, Zachód popełnił błąd logiczny, traktując komunizm jako wytwór mniej cywilizowanego, wręcz barbarzyńskiego Wschodu. Zbrodnicza ideologia nie narodziła się w Rosji, lecz została tam przeniesiona z Europy Zachodniej i jako taka miała wymiar ponadnarodowy – przypominał pisarz. Carobójstwo, którego bolszewicy dopuścili się w 1917 r., nie było typowym obaleniem panującej zdegenerowanej władzy, ale brutalnym zamachem na odwieczny porządek świata. Mackiewicz nie utożsamiał więc komunizmu z rosyjskością, przeciwnie – uważał go za jej zaprzeczenie na wszystkich płaszczyznach, począwszy od religijnej i politycznej, na psychologicznej skończywszy.
Dla większości jego przeciwników opinia ta była nie do przyjęcia – również większość polskich emigrantów nie chciała zaakceptować tej perspektywy. Rosja była bowiem traktowana jako synonim ucisku, dławienia polskich dążeń niepodległościowych, polityki wynaradawiania i represji, dlatego uważano Sowiety za sukcesora i kontynuatora polityki tyranii. Mackiewicz podkreślał, że to Rosja stała się pierwszą ofiarą zbrodniczego systemu.
Lepsza śmierć niż niewola
Papież Jan Paweł II, którego młodość silnie naznaczyła katastrofa II wojny światowej oraz obu okupacji – niemieckiej i sowieckiej, już u zarania swojego pontyfikatu akcentował, że celem Kościoła winno być zapobieżenie rozlewowi krwi. Papież z Polski dążył do pokojowego pokonania komunizmu, a w swych wypowiedziach był zachowawczy i nie mówił wprost o Związku Sowieckim jako źródle zniewolenia społeczeństw na wschód od Odry.
„Trudno sobie wszakże wyobrazić, aby papież i moralność opinii publicznej mogły dzisiaj ocenić wojnę przeciwko Hitlerowi jako »zbrodnię« [...]. Każdy zgodzi się z tym, że była to wojna słuszna, i bez tej wojny hitleryzm mógłby w dalszym ciągu szaleć na ziemi. Dlaczego więc w takim razie wojna przeciwko komunizmowi ma być »zbrodnią«? Mnie się zdaje, że każda wojna przeciwko zbrodniarzowi winna być uznana za słuszną i sprawiedliwą” – pisał Mackiewicz w uzupełnionej wersji „Zwycięstwa prowokacji”.
Nie znaczy to jednak, że był on zwolennikiem konfliktu zbrojnego. Przeciwnie, uważał go za zapaść cywilizacyjną. Pod koniec życia dopuszczał możliwość upadku reżimów bez konieczności sięgania do przemocy. Niezależnie od tego krytykował ugodową postawę Kościoła, mającą źródło w polityce wschodniej Watykanu od czasów pontyfikatu Jana XXIII. Dał temu zresztą wyraz w swoich książkach W cieniu krzyża (1972) i Watykan w cieniu czerwonej gwiazdy (1975). Sprzeciwiał się też postawie biskupów w kraju z kard. Wyszyńskim na czele. Prymas w swoich Zapiskach więziennych, które powstały czasie jego internowania, argumentował:
„Byłem od początku i jestem nadal tego zdania, że Polska, a z nią i Kościół święty, zbyt wiele utraciła krwi w czasie okupacji hitlerowskiej, że nie może sobie obecnie pozwolić na dalszy jej upływ. Trzeba za każdą cenę zatrzymać ten proces duchowego wykrwawiania się, by można było wrócić do normalnego życia, niezbędnego do rozwoju Narodu i Kościoła, do życia zwyczajnego, o które tak w Polsce ciągle trudno”.
Mackiewicz radykalnie sprzeciwiał się temu poglądowi, podkreślając, że nie dialog, a bezwzględne zdławienie komunizmu winno być celem wolnego świata. W tym też duchu sceptycznie oceniał powstanie Solidarności jako dążącej do ulepszenia i naprawy ustroju, a nie jego obalenia.
Komunizm odzierał człowieka z jego godności, a nawet degradował mowę ludzką, zmieniając pierwotne znaczenie pojęć, co czyniło niemożliwym właściwe i precyzyjne nazywanie rzeczy po imieniu. Immanentną cechą tej ideologii było więc kłamstwo. I to kłamstwo totalne. Włodzimierz Bolecki zauważa, że Mackiewicz nie traktował komunizmu jako przeciwnika politycznego, z którym na równych zasadach prowadzi się jakikolwiek spór programowy, ponieważ demokratyczny spór zakłada poszanowanie adwersarza i jego uznanie. Nie można prowadzić dialogu ze zbrodniarzem, który za cel stawia sobie zdławienie wolności.
Komunizm odzierał człowieka z jego godności, a nawet degradował mowę ludzką, zmieniając pierwotne znaczenie pojęć, co czyniło niemożliwym właściwe i precyzyjne nazywanie rzeczy po imieniu. Immanentną cechą tej ideologii było więc kłamstwo. I to kłamstwo totalne. Włodzimierz Bolecki zauważa, że Mackiewicz nie traktował komunizmu jako przeciwnika politycznego, z którym na równych zasadach prowadzi się jakikolwiek spór programowy, ponieważ demokratyczny spór zakłada poszanowanie adwersarza i jego uznanie. Nie można prowadzić dialogu ze zbrodniarzem, który za cel stawia sobie zdławienie wolności.
Przyroda i ludzie
Akcentując punkt widzenia jednostki, w swych powieściach bynajmniej nie koncentrował się na najłatwiejszym i najbardziej oczywistym przedstawieniu indywidualnego doświadczenia wybranego bohatera, ale ukazywał mechanizmy rządzące tym doświadczeniem. Naznaczone tragizmem losy ilustrował w oryginalny dla powieści sposób – przez dostosowanie perspektywy poznawczej. Chętnie uciekał się do detali, do których, jako uważny przyrodnik, przykładał szczególną wagę. Wszystko po to, by ukazać przede wszystkim fakty i zmusić odbiorcę do samodzielnego wyciągania wniosków.
Kolejnym novum było rozwinięcie właściwości powieści realistycznej o głęboką kwerendę źródłową, wzbogaconą o technikę reportażu. Autor Kontry był błyskotliwym obserwatorem i miał dar wczuwania się w sytuację opisywanych bohaterów – ich motywacje były złożone, wymykały się prostym ocenom. Były to postacie bez charyzmy, nie tak barwne, jak można tego oczekiwać po literaturze pięknej, ale właśnie ludzkie, niepozbawione wad, często uwikłane w trudności i podejmujące błędne decyzje. Nie o słuszność wyznawanych poglądów przecież chodziło, a możliwość swobody ich wyrażania. Człowiek w prozie Mackiewicza stawał się ofiarą dziejowych burz i bezlitosnej machiny politycznej, która – bezduszna i odarta z godności – instynktownie walczyła o przetrwanie. To było gwałtem na naturze i największym grzechem XX w.
Jako pisarz był konsekwentny i choć napisał zaledwie sześć powieści, począwszy od Lewej wolnej, w której opisywał wojnę polsko-bolszewicką, udało mu się stworzyć szeroką panoramę zniewolenia w systemach totalitarnych. Jego najsłynniejsza powieść Kontra (1957) prezentowała dramat Kozaków dońskich, obywateli Związku Sowieckiego, którzy w 1941 r. walczyli u boku armii niemieckiej z nadzieją na wyzwolenie się spod jarzma władzy komunistycznej. Po klęsce Niemiec, na mocy układów jałtańskich w 1945 r., zostali przez aliantów oddani Stalinowi w ramach tzw. operacji Keelhaul. W Sprawie pułkownika Miasojedowa (1962) autor ukazał z kolei losy oficera armii carskiej, oskarżonego o szpiegostwo. Podobny do głośnej sprawy Dreyfusa casus rosyjskiego żandarma w wydaniu Mackiewicza to studium głębokiej niesprawiedliwości, zwycięstwa machiny biurokratycznej nad jednostką, która urastała do rangi symbolu erozji dawnego systemu. Miało to swoją konsekwencję – ujawniając ignorancję i cynizm elit oraz postępujące zepsucie i zakłamanie, otwierało jednocześnie furtkę dla śmiercionośnej ideologii, która wkrótce miała obalić stary porządek.
Proza Mackiewicza jest trudna dla zagranicznego czytelnika, bynajmniej nie dlatego, że ze względu na polskie doświadczenia cechuje ją nieprzetłumaczalność, ale raczej ze względu na specyfikę kontekstu i rozumienia pojęć wynikających z realiów Europy Środkowej i Wschodniej. Pisarz unikał łatwych recept i generalizacji, nie opisywał czarno-białego świata. Nie stronił od gorzkich obserwacji, nawet jeżeli w jakiejś mierze osłabiały antykomunistyczną wymowę jego dzieł. Nie chodziło mu wszak o zarysowanie silnego kontrastu w opisie doświadczeń, aby poprzeć swą tezę, a o ukazanie konsekwencji uderzenia w świat wartości uniwersalnych.
Czesław Miłosz w swoim Roku myśliwego, dzienniku wydanym w 1990 r., pisał:
Kolejnym novum było rozwinięcie właściwości powieści realistycznej o głęboką kwerendę źródłową, wzbogaconą o technikę reportażu. Autor Kontry był błyskotliwym obserwatorem i miał dar wczuwania się w sytuację opisywanych bohaterów – ich motywacje były złożone, wymykały się prostym ocenom. Były to postacie bez charyzmy, nie tak barwne, jak można tego oczekiwać po literaturze pięknej, ale właśnie ludzkie, niepozbawione wad, często uwikłane w trudności i podejmujące błędne decyzje. Nie o słuszność wyznawanych poglądów przecież chodziło, a możliwość swobody ich wyrażania. Człowiek w prozie Mackiewicza stawał się ofiarą dziejowych burz i bezlitosnej machiny politycznej, która – bezduszna i odarta z godności – instynktownie walczyła o przetrwanie. To było gwałtem na naturze i największym grzechem XX w.
Jako pisarz był konsekwentny i choć napisał zaledwie sześć powieści, począwszy od Lewej wolnej, w której opisywał wojnę polsko-bolszewicką, udało mu się stworzyć szeroką panoramę zniewolenia w systemach totalitarnych. Jego najsłynniejsza powieść Kontra (1957) prezentowała dramat Kozaków dońskich, obywateli Związku Sowieckiego, którzy w 1941 r. walczyli u boku armii niemieckiej z nadzieją na wyzwolenie się spod jarzma władzy komunistycznej. Po klęsce Niemiec, na mocy układów jałtańskich w 1945 r., zostali przez aliantów oddani Stalinowi w ramach tzw. operacji Keelhaul. W Sprawie pułkownika Miasojedowa (1962) autor ukazał z kolei losy oficera armii carskiej, oskarżonego o szpiegostwo. Podobny do głośnej sprawy Dreyfusa casus rosyjskiego żandarma w wydaniu Mackiewicza to studium głębokiej niesprawiedliwości, zwycięstwa machiny biurokratycznej nad jednostką, która urastała do rangi symbolu erozji dawnego systemu. Miało to swoją konsekwencję – ujawniając ignorancję i cynizm elit oraz postępujące zepsucie i zakłamanie, otwierało jednocześnie furtkę dla śmiercionośnej ideologii, która wkrótce miała obalić stary porządek.
Proza Mackiewicza jest trudna dla zagranicznego czytelnika, bynajmniej nie dlatego, że ze względu na polskie doświadczenia cechuje ją nieprzetłumaczalność, ale raczej ze względu na specyfikę kontekstu i rozumienia pojęć wynikających z realiów Europy Środkowej i Wschodniej. Pisarz unikał łatwych recept i generalizacji, nie opisywał czarno-białego świata. Nie stronił od gorzkich obserwacji, nawet jeżeli w jakiejś mierze osłabiały antykomunistyczną wymowę jego dzieł. Nie chodziło mu wszak o zarysowanie silnego kontrastu w opisie doświadczeń, aby poprzeć swą tezę, a o ukazanie konsekwencji uderzenia w świat wartości uniwersalnych.
Czesław Miłosz w swoim Roku myśliwego, dzienniku wydanym w 1990 r., pisał:
„Powieści Mackiewicza skłaniają do sceptycyzmu wobec literatury, bez ustanku przyrządzanej w coraz to innym sosie, w sosie obowiązującej w danym momencie mody, ideologii, polityki i tak dalej. Mają żywą narrację, zaciekawiają, tak że »nie można się oderwać«, czyli spełniają wszelkie warunki niezbędne wtedy, kiedy powieść zajmowała miejsce zajęte później przez film i telewizję. Zawsze chyba istniała literatura zawodowa i niezawodowa. Do Mackiewicza nikt nie chciał się przyznać i dlatego, że taki literacko zacofany, i dlatego, że okropny reakcjonista, ale czytali, aż im się uszy trzęsły. I moim zdaniem, pobił swoich współzawodników piszących bardziej wyszukaną prozą. Pobił artystycznie”.
W 1975 r. Uniwersytet w Kansas zgłosił kandydaturę Mackiewicza do literackiej Nagrody Nobla. Dzięki staraniom opozycji demokratycznej, wobec której był tak sceptyczny, w PRL zaczęto wydawać jego prace poza cenzurą, dzięki czemu tysiące czytelników miały szansę zapoznać się z jego myślą i twórczością. Józef Mackiewicz zmarł w Monachium 31 stycznia 1985 r. Jego żona przeżyła go o pół roku. Prochy obojga złożono przy kościele pw. św. Andrzeja Boboli w Londynie.
Piotr Abryszeński
Piotr Abryszeński