Tomasz Wołek – homo politicus
Były pierwsze dni stycznia 1982 r. Cała Polska w okowach zimy oraz stanu wojennego wprowadzonego 13 grudnia 1981 r., wciąż nie opadł szok po tym jak komuniści brutalnie rozprawili się z Solidarnością. Tymczasem Tomasz Wołek z Warszawy i Marek Gadzała z Krakowa zaczęli wspólnie wydawać podziemne pismo „Solidarność Narodu”.
Chcieli pogłębionej refleksji o polskiej polityce: o jej celach i realnych możliwościach ich osiągnięcia. Punktem odniesienia była „Krytyka” powstająca w środowisku działaczy dawnego Komitetu Obrony Robotników. „Mieć własną «Krytykę», tylko jeszcze grubszą i jeszcze lepszą” – tak wspominał swoje ówczesne ambicje Tomasz Wołek.
Te ambicje najpełniej zmaterializowały się w postaci innego pisma – „Polityki Polskiej”. Współtworzone obok dwóch wspomnianych, także m.in. przez Aleksandra Halla, Marka Jurka, Jacka Bartyzela i Mirosława Rybickiego, stało się emblematyczne dla polskiej prawicy. Tam wykuwała się nowoczesna tożsamość, język i sposoby politycznego myślenia tego obozu politycznego, które wywarły niezatarte piętno na III Rzeczpospolitej. Wołek był ważną postacią tego środowiska. współuczestniczył w debatach, szukał dróg wyjścia z sytuacji – jak się zdawało – bez wyjścia. Nie chciał pogodzić się z tym, że antykomunizm i niezgoda na brutalną dyktaturę unieważnia politykę. Różnice polityczne pomiędzy ludźmi i środowiskami istniały bowiem nadal. Domagał się wolności samookreślenia, wolności języka, wolności sporu. Tomasz Wołek ze swadą bronił dziedzictwa Narodowej Demokracji i wchodził w polemiki nie tylko z obozem władzy, ale również lewicy ruchu „Solidarności”.
Sprzeciw wobec komunizmu miał we krwi. Jako student uczestniczył w protestach Marca 1968 na Wybrzeżu, w latach 70. współtworzył prasę drugoobiegową, ukazującą się poza kontrolą cenzury. Gdy w 1979 r. ukształtował się Ruch Młodej Polski, został jego członkiem. Pisywał na łamach bezdebitowych „Bratniaka” i „Głosu”, a także w katolickiej „Więzi”. Gdy wybuchła Solidarność – współtworzył zdominowane przez ludzi RMP Biuro Informacji Prasowej „Solidarności”. Podobnie jak całe środowisko RMPowskie rzucił się w wir związkowej aktywności, rozumiejąc ją jako nie tylko moralny sprzeciw wobec systemu. Solidarność była też dla niego polityczną siłą, która miała trwale przełamać komunistyczny monopol władzy.
W latach 80. był liderem warszawskiego środowiska RMP. Równolegle z działalnością podziemną współpracował z prasą katolicką, między innymi jako redaktor pallotyńskiej „Królowej Apostołów” i felietonista ambitnego michalickiego pisma „Powściągliwość i praca”. Zaangażował się również w działania Klub Myśli Politycznej „Dziekania”, gdzie środowisko RMP zetknęło się m.in. z prof. Stanisławem Stommą, chrześcijańskimi liberałami Mirosława Dzielskiego, środowiskami Res Publiki czy Grup Politycznych „Wola” i dawnym środowiskiem dawnego korowskiego „Głosu” z Antonim Macierewiczem na czele.
To co nie udało się w latach 1980-1981, stało się faktem w 1989 r. Komunizm runął, zarazem jednak runęło spoiwo łączące ze sobą wszystkich opozycjonistów. Wołek był w swoim żywiole: powrócił czas polityki. III Rzeczpospolitą wyobrażał sobie jako przestrzeń polityki obywatelskiej, w której fundamentalne jest znaczenie wolności i suwerenności. Antecedensy z narodowej historii nierzadko służyły mu do opisu współczesności.
Żył polityką i aktywnie współkreował debatę publiczną – z temperamentu i talentu pozostawał jednak publicystą. W pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych jako wiceszef, a później szef redakcji „Życia Warszawy”. Usunięty ze stanowiska, założył i szefował dziennikowi „Życie”, który w latach 90. był najpoważniejszym pismem konserwatywnym i kuźnią wielu dziennikarskich i publicystycznych talentów. Nie stronił od kontrowersji, publikując artykuły krytyczne wobec polityków postkomunistycznych. Jednocześnie z wolna kończyła się epoka podziału na obóz postsolidarnościowy i postkomunistyczny . „Życie” zakończyło funkcjonowanie w 2001, a próba powrotu u schyłku rządów lewicy okazała się nieudana. Środowiska prawicy lat 90. podzieliły się pomiędzy obóz PiS i PO. Sam Wołek z impetycznego publicysty prawicy ewoluował w stronę obozu liberalnego.
Niezmienna pozostawała jego fascynacja futbolem, zwłaszcza tym południowoamerykańskim. Jeszcze w latach 70. pracował w klubach piłkarskich Wybrzeża: gdyńskiej Arce i gdańskiej Lechii. Przerwanie współpracy z redakcją sportową Telewizji Polskiej wymusiła bezpieka, w odpowiedzi na jego aktywność w prasie drugoobiegowej. Z podobnych przyczyn niedługo potrwała jego współpraca z tygodnikiem „Piłka Nożna”. Konsekwentnie jednak, pisywał książki, popularyzował wiedzę o futbolu, zarażał pasją kolejne pokolenia czytelników i widzów.
Tomasz Wołek był postacią z krwi i kości: w swoich wypowiedziach politycznych nie szczędził złośliwości adwersarzom. Występował w różnych rolach, ale zawsze z przekonaniem do własnych racji i w sposób wyrazisty, fascynując bogactwem języka i erudycją. Będzie go brakować.
mjp